Trzeci odcinek serialu „Zdarzyło się psu…”. Trochę inny od poprzednich, bo chyba mniej prawdziwy. Rzecz w tym, że jego bohater jeszcze nie jest u nas w schronisku. O wszystkich wydarzeniach dowiedzieliśmy się z trzeciej ręki. A że była to ręka umundurowana, więc mówiła niechętnie i półgębkiem. Musieliśmy więc to i owo sami sobie doszczekać.
Poza tym ta historia nie jest jeszcze skończona. Należy się więc prawdopodobnie spodziewać dalszego ciągu. Gdy nastąpi, ujmiemy go w następnym scenariuszu.
No, to teraz siadamy wygodnie przed ekranami i patrzymy.[1]
(kliknij aby powiększyć lub otwórz w nowej karcie)
[1] Tzn. czytamy, oczywiście. A patrzymy oczami wyobraźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz