Zwykła rzecz, a ważna: kawałek skóry, parcianego materiału
albo metalowych kółek połączonych w obręcz i zapięcie jakieś - obroża.
Pies bez niej to jak bezogoniasty bez ubrania. Służy do mocowania smyczy, to
prawda, ale może też być ozdobą i najważniejsze – masz obrożę, to znaczy, że
masz swoich bezogoniastych i swój dom. Nie jesteś niczyj, bezpański!...
Psy
szybko przywykają do swoich obróżek, zwłaszcza, że jej nałożenie często
zapowiada wyjście na spacer. A pokażcie mi psa, który tego nie lubi. Są jednak
wśród nas tacy, którzy długo się do obroży przekonują. Jej pierwsze, a często i
następne założenie, to cały cyrk.
Jest taka mała
suczka Rena, kundelek przywieziony z jakiejś wioski. Lekko tam nie miała,
ganiał ją, kto chciał.
Pewnie jest z tych psów
urodzonych na wolności, bo obroży i smyczy nie znała zupełnie. Bezogoniastym,
oczywiście, nie ufa, ucieka, chowa się… Żeby założyć jej obróżkę, trzeba było
zwabić ją smakołykiem, a potem złapać i pod kocyk! Przytrzymać, pogłaskać,
pogadać, przekonać, że nie zbiją ani nie zjedzą. Po dłuższym czasie panika jej
minęła. Dała sobie założyć obróżkę, a po jakimś czasie smycz. Wtedy zaczęło się
wyrywanie, szarpanie, ujadanie, aż wszystkie inne psy w schronisku umilkły –
pewnie kogoś mordują! Następnie Rena popadła w odrętwienie – zamarła…
I tak parę
razy.
Dziś jest już
lepiej, suczka powoli przywyka…
Nieco podobnie
było z Lindą. Trafiła do schroniska mniej więcej w tym samym czasie, co Rena.
Tyle, że ją nasi bezogoniaści przywieźli z miasta, z ulicy.
Schronisko to był dla niej szok.
Może nie tyle psów się lękała, co bezogoniastych, przed którymi nie było gdzie
uciec. Gdy któryś się zbliżał, kamieniała z przerażenia. Kładła się i leżała
cała spięta i drżąca… Właśnie w takim stanie dała sobie założyć obrożę…
Powoli
nauczyła się wychodzić w towarzystwie wolontariuszy. Ale ciągle trzeba przy
niej poruszać się bardzo ostrożnie i powoli. Gwałtowne ruchy, zwłaszcza
niespodziewane, powodują, że próbuje gryźć. Zawsze, jak ją wyprowadzają, próbuję
być w pobliżu. Poszczekam, uspokoję… Trochę to pomaga.
Albo na
przykład Misio. Przezywano go Gryzak, bo podgryzał nieostrożnych. W schronisku
siedzi cztery miesiące. Żył sobie w niedalekim mieście, łaził po ulicach,
litościwe dusze dokarmiały go od czasu do czasu. Radził sobie. Ale kiedyś
bezogoniaści stwierdzili, że lepiej mu będzie w schronisku. Gmina dała zlecenie
i nasi bezogoniaści Misia złapali.
Przyjście
tutaj przeżył strasznie. Początkowo siedział w budzie i gdy tylko ktoś wchodził
do jego kojca, wyskakiwał z wrzaskiem – straszył, szczerzył zęby, próbował
łapać za nogawki… Obroża? Smycz? Zapomnij!...
Ale to
niegłupi pies. Obserwował i zauważył, że inne psy żyją z bezogoniastymi za pan
brat: bawią się, pieszczą, dostają łakocie… No i zmądrzał. Teraz już pozwala do
siebie wchodzić, jednej osobie nawet łapkę podaje. Nawet z obrożą się oswoił,
choć nieprędko.
Pamiętam jego
pierwszy spacer: wyszedł z kojca, doszedł do połowy wiaty i znieruchomiał –
dalej ani kroku. No dobrze, wrócili. Po jakimś czasie bezogoniaści spróbowali
znowu. Z kojca Misio wyszedł, ale zamiast wymaszerować z wiaty, zaczął zwiedzał
okoliczne kojce z dwóch stron korytarza. Akurat mieszkał w takiej wiacie, w
której było bardzo mało psów i wiele kojców stało pustych. W końcu doszli do
bramy wiaty i Misia znów zamurowało: nie wyjdę, wracam. I znów wrócili. Dopiero
za trzecim razem zdecydował się wyjść z wiaty i pójść na wybieg. Dziwny pies… I
ciągle jeszcze obroża go uwiera.
Rafa – półtora
roku w schronisku. I ciągłe problemy. To kundelka, trochę sznaucerowata,
niestara. Miała straszne przejścia! Ktoś ją przywiązał tuż przy torach
kolejowych, przy ruchliwej trasie. Stała tam parę godzin, nim ją ktoś zauważył,
a pociągi mijały ją w odległości kilkudziesięciu centymetrów. Szalała ze
strachu. Nasi bezogoniaści nie mogli odwiązać jej od słupka, tak się miotała.
Od tego czasu
boi się bezogoniastych. Trochę przez te miesiące przywykła do nich, po jakimś
czasie dała sobie założyć obrożę. Ale gdy tylko ktoś wchodzi do kojca, Rafa
natychmiast chowa się w budzie i po dobroci wyjść nie chce. Budy mają
zdejmowane dachy, więc bezogoniaści dach ściągają, przypinają Rafie smycz i
powoli wyciągają na zewnątrz. Kiedy już jest poza budą, przestaje się bronić i
wychodzi na krótki spacer. Ale stara się jak najszybciej wrócić do bezpiecznego
schowanka.
I wreszcie
Tofin, terierowaty mieszaniec, od pięciu lat w schronisku. Pisałam już o nim
wcześniej.
Tyle czasu tu
siedzi, a bezogoniastym wciąż nie ufa – bardzo ostrożnie z nim trzeba. Licho
wie, co przeżył poza schroniskiem, że jest taki wycofany. On sam ani szczeknie
na ten temat, mimo że nieraz próbowałam z nim pogadać. Parę razy zakładano mu
obrożę, ale za każdym razem znalazł sposób, żeby ją zerwać z szyi. Trzeba mu ją
było zapiąć mocniej niż innym psom.
Wpierw
straszył bezogoniastych, którzy próbowali się zbliżyć do niego. Teraz już jest
lepiej. Wychodzi na spacery. Ale jak! Widząc smycz, wieje do budy. Trzeba otwierać
dach i narzucać na Tofina kocyk, żeby nie gryzł. Potem jest głaskanie i
wyciąganie psa z budy górą, przez dach. Potem smycz. Ale Tofin zapiera się i
wyjść z kojca nie myśli. Trzeba sprowadzić do niego jakąś zaprzyjaźnioną
suczkę. I dopiero za jej ogonem wyłazi z kojca i idzie na wybieg…
Niezłe
korowody, co?
…
Ale są jeszcze
inne obroże. Był tu taki młody, duży, wesoły Cieciuś. Mieszaniec rottweilera z
owczarkiem. Wszystkich kochał, pieszczoch był straszny.
Trafił na
obserwację, jak wszystkie nowoprzybyłe psy. I pewnego dnia przestał jeść,
wieczorem zaczął wymiotować… A w nocy przyszedł Wielki Dog, zapiął mu swoją
obrożę i poprowadził do siebie, jak parę dni wcześniej Owczaka…
Był – nie ma…
…
Nasze
schroniskowe suczki-rysowniczki się cieszą – ja mniej! Znów zwędziłam dla nich z biurka trzy pisaki…
To się kiedyś źle skończy…
Teraz trochę
innej sztuki. Tę pieśń można usłyszeć wszędzie, nie musieliśmy więc jej długo
szukać. Wystarczyło sobie przypomnieć. Wyją i szczekają ją wszystkie stare psy
podwórzowe. Nie jest to więc właściwie pieśń odzyskana, ale w „Xiędze…”
znajdowała się na pewno.
kliknij obrazek aby powiększyć lub najlepiej otwórz w nowej karcie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz