Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 10 lipca 2011

Z przyjemnością przedstawiamy czytelnikom naszego bloga kolejny fragment psiej mitologii. Tym razem mit eschatologiczny. Niestety, zachował się w bardzo złym stanie. Jego druga część jest praktycznie nieczytelna. Na delikatnej kości widać wyraźnie ślady podków oraz głębokie rysy wyżłobione ostrzem pługa. Jakiś rolnik musiał kiedyś przeorać nasz zabytek.

Na szczęście w psim rodzie istnieje ciągłość tradycji. Tę, w odróżnieniu od bezogoniastych, mamy w wielkim poważaniu. I właśnie z tego powodu… Zresztą, o wszystkim możecie przeczytać w komentarzach do mitu, które zamieszczamy poniżej. Zapoznajcie się z nimi uważnie.

A na razie przyjemnej lektury


(kliknij aby powiększyć lub otwórz w nowej karcie)





       [1] Słowo bardzo niewyraźne; niektórzy nasi badacze optują za lekcją: skazańcu!”

       [2] Tutaj tekst się urywa. 


KOMENTARZ



Ad. Cz.1 – Psiekło.

Późny zapis. Anonimowy autor potrafił się już posługiwać szczekiem wiązanym i to uformowanym w zgrabną – i trudną literacko – tercynę. Tekst mitu wyryto w kości dość czytelnie i poza jednym spornym słowem nie było kłopotu z jego odczytaniem.



Ad. Cz.2.

Prawdopodobnie nosiła tytuł „Wrrraj”. Mimo katorżniczej pracy udało się nam odcyfrować zaledwie kilka wyrytych w kości słów (końskie kopyta, pług – pisałem o tym na wstępie): „parówki”, „kiełbaski”, „wrzos”, „zbaraniał”… i niewiele więcej. Gapiliśmy się w te słowa jak sroka w gnat i nagle, jak na komendę, spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy śpiewać starą kołysankę, jaką każda mama-suczka nuci swemu szczeniaczkowi przed zaśnięciem. Sądziliśmy do tej pory, że autorem słów do tej uroczej warczanki-mruczanki jest poeta, szlachetny Kerry Irlandzki Szczekacz, czyli K.I.Hau-czyński. Teraz jednak ze wstydem musimy stwierdzić, że popełnił on plagiat, a w zasadzie przerobił tekst pradawnego mitu. Jak znalazł się w jego posiadaniu – nie wiadomo. Dlaczego nie ogłosił światu swego znaleziska – możemy się tylko domyślać. Dość, że przerobiony tekst opublikował pod swoim nazwiskiem. Zgubił gdzieś wytworną tercynę, wartość historyczno-literacką zubożył, ale treść drugiej części mitu najprawdopodobniej przekazał wiernie. Oto ona:

Na polu kalafiory,
Na całe życie dość.
Kalafior każdy spory
I w każdym rośnie kość.
Więc podjem znakomicie
Aż po żołądka kres,
O, piękne, piękne życie,
O, piękny jestem pies!

Po łączce chodzą krówki,
Słownie: sześćdziesiąt sześć.
Podchodzę: to parówki,
Gorące, tylko jeść!
Parówki autentyczne,
Kilometrowy zwój,
O chwile, niebotyczne,
O, piękny świecie mój!

Na wzgórku stoi lasek,
A w lasku pachnie wrzos,
Ten lasek też z kiełbasek
I widzę: wrzos to sos.
Więc cały lasek wcinam,
Rozlewam wrzos do waz,
Och, cudna to godzina,
Och, niesłychany czas!

Już jesień jest, niestety,
Deszcz chlupie chlup-chlup-chlup,
Spadają z drzew kotlety,
A wszystkie do mych stóp.
Tłuszcz pryska mi na rzęsy,
Sztukamięs pędzi wiatr,
Wieprzowy wschodzi księżyc,
Zbaraniał cały świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz