Oczami Bezdomnego Psa

środa, 1 czerwca 2016

Mam smaka naaaa.... SPACER!

U nas ciągle kwarantanna..... Psioweci się uparli i nie da ich przekonać, że u nas wszystko super... Kaszlą i kaszlą te zwierzuchy i nie idzie im wytłumaczyć, żeby tego po prostu nie robiły! Przecież to nietrudne! JA nie kaszlę jakoś!

Przeszedłem się więc po wiatach, żeby po raz kolejny wyjaśnić, że pyski w siano, jak w gardle drapie...

Poszedłem do Kajtka. Mówię, że jak spacerów nie ma, to i nie ma smaczków na spacerach! Kajtek się rozmarzył...


...ale potem wyszczekał, że właściwie teraz też roznoszą torciki często, to jemu tam akurat tego nie brakuje! No psieszczelny! Na szczęście potem przyznał, że faktycznie w kojcu już usiedzieć nie może i chętnie by się przespacerował jednak po lesie... Ile można prawo-lewo-prawo-lewo biegać... Dobrze, że sprzątają dwa razy dziennie i jedzenie roznoszą, wodę dolewają i Tabletkowa kursuje, aż jej już nogi wchodzą.... w plecy..., to chociaż tyle można z dwunożnym pogadać i się poocierać trochę, bo Kajtek bardzo lubi się poprzytulać i wcale się tego nie wstydzi. 

Podreptałem też do Mirona. Z nim to ciężka gadka, bo on i tak nieprzekonany jest jeszcze do dwunożnych... I ja do niego, że im więcej kaszlu tym mniej spacerów, a on, że i tak w budzie najbezpieczniej. No to ja na to, że przecież głaski, a on, że i tak mu się zad trzęsie zwykle i nie może nad tym zapanować, bo to silniejsze od niego. Coś mu się wymsknęło kiedyś, że tyle razy go przeganiali i tyle razy obrywał za nic, że teraz to on nie wie, czy kiedyś jeszcze się wyluzuje przy dwunożnych... Chciałem podpytać o to, ale potem Miron się wypierał, że wcale nic takiego nie powiedział... Nie chce szczekać o tym, to nie... 

Postanowiłem więc zagadać z innej strony! 

- Miron, a wolontariusze smaczków nie wyciągają z kieszeni, żeby jakoś się wkupić w łaski...?

I już wiedziałem, że trafiłem!


- Mlask... fakt, mają smaczki... zwykle się boję je brać, ale jak nie patrzą, to tylko łypię na nich, czy jeszcze wyciągną....

Miron był kupiony! Walnąłem mu jeszcze na koniec gadkę, żeby już się nie wygłupiał, bo tutaj nikt ani na centymetr na niego ręki nie podniesie. Do tego się tak łatwo przekonać nie dał, ale wyszczekał, że będzie się bardziej starać z zaufaniem...

Psiekstra! Dalej mogło być już tylko lepiej!

Fafisia nie trzeba było przekonywać. Na samo słowo FROLIKI...


Taaak, Fafiś je lubi! Smaczki zdecydowanie pomagają, żeby zaczął na kogoś merdać ogonem. Nie to, że zęby wystawia na nowo poznanych czy coś, ale musi się najpierw przejść, pogadać, dać się podrapać po grzbiecie, zanim zacznie się cieszyć z obecności dwunożnych. Woli tych, których zna, ale u nas już tak jest, że często poznaje się kogoś nowego. Jak już wspomniałem jednak - za smaczki polubi każdego!

Poszedłem na koniec do Brutusa. Więcej nie miałem czasu, bo w końcu kiedyś też trzeba było się zabrać za pisanie...

W każdym razie Brutusowi nie musiałem nic tłumaczyć. Sam od razu się spytał, czy przypadkiem nie mówiłem o jedzeniu, bo jakby coś trzeba było, to on oczywiście zawsze pomoże!



Nie to, że u nas brakuje w michach kulek! Brutus po prostu miał takich właścicieli, którzy niespecjalnie dbali o pełność jedzenia w psich garnkach... Psisko trafiło do nas wychudzone, chore... Do tego niekochane... Tymczasem z niego aż się miłość wylewa! I do smaczków, i do ludzi! Jeszcze mu ślady na skórze zostały, nie do końca wszystkie miejsca zarosły i już pewnie pamiątki zostaną na zawsze, ale na zawsze też zostanie potrzeba kontaktu i tego, żeby mieć blisko dwunożnych. Brutus więc na samą myśl o naszych już się oblizuje, bo to znaczy, że będzie pysznie! Będą nowe kulki, będzie spacer, będzie mizianie, drapanie, CZAS wspólnie spędzany! Już to czuje wielkim nochalem!

Brutus w pełni popiera zakończenie kwarantanny!

Pewnie, że dalej będę namawiać do spacerów, chociaż na razie nie wolno... Będę namawiać do zabierania nas do domu, chociaż na razie mamy szlaban... Ale to przecież nie potrwa wieczność! Chociaż dla nas to całe lata świetlne! Nadejdzie jednak ten piękny dzień, kiedy furtka będzie otwarta, kiedy nasi ogłoszą, że JUŻ KONIEC choroby, przychodźcie na spacery, przychodźcie po przyjaciół, przychodźcie i dzielcie się dobrą energią!

Też na to czekacie, prawda...? Przyjdziecie, prawda...?


PRAWDA???

1 komentarz:

  1. Przyjdziemy! My już też nie możemy się doczekać! :-) zdrowiejcie pieski!

    OdpowiedzUsuń