Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 22 stycznia 2017

Może troszkę nas wybrakło... ale nie jesteśmy wybrakowani!

Według encyklopedii każdy ma dwa oczy, dwa uszy, łapy cztery, ogon do tego, a na czubku samym - jeden nos. Czasami albo urodzimy się bez czegoś albo dwunożni muszą coś usunąć, bo nie jest zdrowe i żeby nas ratować. Tak bywa. Ale czy to, że brakuje komuś oka, ogona czy łapy to ma od razu znaczyć, że nie warto dać mu najlepszego domu...? Nie tylko te piękne i z encyklopedycznym wyglądem nadają się do zostania najlepszym przyjacielem...

Daaawno daaawno temuuu przyjechała do schroniska Elisza.


Wygląda na wielką, prawda? Poza tym widać, że dwa uszy są, oczy też w parze, nos na miejscu... Na tym zdjęciu widać więcej:


Od razu wielkość wcale nie taka duża! (weźcie też poprawkę, że z jakiegoś powodu na tą laskę dwunożną mówią "MałaKasia"). Widać też, że oczy cztery, ale ogona... jakaś jedna piąta. HA! Psem jestem i umiem ułamki! Bądźcie dumni! 

Elisza przyjechała z całą paczką czterołapych przyjaciół z miejsca, gdzie nikt nie chciał się nimi zajmować... Jej psiumpelka, Azera, mieszkała w komórce i nawet ani chmurki nie oglądała... One dwie jeszcze zostały niestety i czekają. Elisza jest przefantastyczna! Z nią to ani się pies nie nudzi, ani człowiek! Tylko by biegała, bawiła się, ganiała za zabawkami, aaaleee nie zapomni o kompanie do zabawy. Ona doskonale pamięta, że nie jest sama i co jakiś czas przybiegnie się zameldować i zachęcić do dalszego szaleństwa. Niepozorna jest, ale bystra i inteligentna psiolaska w niej drzemie... Uczyć się lubi, bo to ciekawe dla niej i wreszcie inne zajęcie niż siedzenie w kojcu. Taka dla każdego byłaby idealna! Fakt, że cieszyć się nie ma czym, bo tego merdaka brakuje, ale doskonale sobie radzi z innym okazywaniem radości.

Gałusiowi musieli u nas jedną powiekę na zawsze zaszyć...


Jedno oko było jakieś takie niebardzo zdrowe, wielkie się zrobiło i pewnie bolało. Nie można go było wyleczyć, trzeba było się z nim pożegnać, ale Gałusiowi to tylko na dobre wyszło. Pewnie, że sierściuchowi dwa się przydają do polowania czy wypatrywania zdobyczy, ale akurat te zwierzaki bardziej polegają na tych długich, co mają po obu stronach nosa i uszy też mają bardziej przydatne. Poza tym lepiej żyć z jednym niż z bolącym wiecznie ślipiem. I tyle. Nasi mówią, że Gałuś jest fantastycznym kocurem, bo na ręce wziąć można i pomiziać...


...i sierść wygładzić na wszystkie strony, byle długo, i bezkonfliktowy taki, bo i z psami się dogada, i inne sierściuchy mu nie przeszkadzają wcale a wcale! Idealny taki... A że z jednym gałem...? Nooo iii??

Pikla za to nie ma ich wcale...


I wiecie co? Radzi sobie! Nie ma wyjścia... Używa nosa, uszu i łapek, i na spacery chodzi do lasu, do dwunożnych podchodzi po głaski, posłanko rozpozna, więc wie, gdzie zasadzić zad... Jeśli ona nie robi z tym problemu, to dlaczego ktoś miałby się zamartwiać...? Ślipek brak, to jedno odpada, co by miało zachorować. Że w domu się obije od ściany raz czy dwa, czy pięć? Ojej no, ale za szóstym razem już zapamięta, że trzy kroki od posłanka stoi fotel, na którym czasem siedzi ten najukochańszy i najfantastyczniejszy dwunożny! I że jak pójdzie w lewo trzy kroki, a potem w prawo osiem, to trafi do najpiękniej pachnącego miejsca w całym domu - do kuchni... Tam będą stały jej miseczki pewnie, w których codziennie znajdzie coś smakowitego... I nauczy się, że po wyjściu z domu najlepszy trawnik do sikania jest 20 kroków na lekko-prawo, a inne psy spotka jak przejdzie przez ulicę... Doskonale będzie wiedzieć, że pańcio jej nie da się zgubić już nigdy przenigdy i że zawsze będzie mogła na niego liczyć, kiedy się zakręci i nie będzie wiedzieć, czy do domu to tędy, czy jednak trzeba skręcić. Ona zaufa bezgranicznie, i to zaufanie otworzy jej cały świat... Kto będzie razem z nią przez niego szedł...?

Ostatnio przywieźli też prawdziwego trójnoga! Dali mu na imię Krokus.


Czemu go tak wybrakło? Pojęcia nie mam, bo w sumie tak dziwnie ma. Jak psiowet odcina to tak, żeby żaden kikutek nie wystawał raczej, a on macha takim kawalątkiem... Ani się tym podeprzeć, ani sobie kość przytrzymać... Coś się mu musiało stać niedobrego... Mam nadzieję, że już dawno o tym zapomniał, a wszystko wskazuje na to, że tak. Na spacerach dziarsko maszeruje na trzech, w dodatku widać, że taki terierowaty, więc niuchanie, węszenie, wąchanie i wszystko, co wiązane z nosem jest mu bliskie. Będzie superaśnym psiumplem dla każdego! I nie trzeba mu wcale wymawiać tego, że tylko trzy ślady na piachu zostawia... To wcale nie znaczy, że zajmie mniej miejsca w sercu, że sam w swoim nie pomieści swojej rodziny... 

Czy mają trzy łapki, czy nie mają oczu, czy fafel mają krzywy, ogon za krótki albo merdać nim nie można, ucha pół... Pokochają tak samo. Tak samo liczą na to, że będą mieć ten najlepszy na świecie dom. One nie proszą o specjalne traktowanie, nie oczekują litości, nie potrzebne im jest ubolewanie nad ich losem. One chcą mieć normalne życie, chcą poznawać świat, chcą być czyjeś, chcą móc na kimś polegać i komuś zaufać, chcą czuć ciepło domu i miłość dwunożnego....

Nie mów więc, że tak Ci ich szkoda. Po prostu spraw, że poczują się jak wszystkie inne, kochane, domowe zwierzaki...

-------------------

Przy okazji... Pamiętajcie, że jak się Wam marzy jorczuś, doberman, spaniel, bokser czy inny bez ogona albo jakiś groźniejszy pies z uciętymi uszami... TO NIECH SIĘ WAM ODMARZY. Nie wolno, i tutaj podkreślę i pogrubię - NIE WOLNO  żadnego zwierzaka pozbawiać czegokolwiek tylko dlatego, że Wam się marzy! Sobie obetnijcie ucho, kawałek palca czy zaszyjcie sobie kulkę na czole, jak się Wam podoba. Ale zwierzak po coś się urodził z ogonem i uszami, i wszystkim innym! I nie tylko ja piszę, że nie wolno. Prawo mówi, że nie wolno. Kto nie wierzy, temu znajdę paragraf. A znajdę na pewno. Bo jest. Wiem, że jest.

No.

Właśnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz