Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 18 stycznia 2015

Otwórz serce, a dostaniesz więcej!

Pisałam kiedyś już o nim. O małym psiaku z pewnością siebie tak małą, że nawet sierściuchom z drogi schodził. Czarny, z siwym pyszczkiem i wielkimi oczami patrzącymi z przerażeniem. Kto nie zgadł - podpowiadam - Krecik.


Zamieszkał Krecik z kotami. Miał tam swój kocyk i miseczkę. Miał sierściuchy do towarzystwa, ale kiedy któryś był wypuszczony (do zdjęć czy wygłaskania), Krecik chował się w kąt albo do wolnej klateczki... Zbyt gwałtowne ruchy powodowały to samo, ale kiedy posiedziało się trochę, pomówiło do niego, to wychodził ze skorupki, podchodził i wielkimi oczyskami się patrzył... Dwunożni nie rozumieli co mówił, ale domyślali się... "Nikt mnie nie pokocha, prawda...?"... Zdarzyły się też chwile cudowne - Krecik pięknie się uśmiechać potrafi, całą paszczą, wręcz!


Przecież nie można się uśmiechnąć, kiedy się widzi taką odmianę! Rzadkie to było... ale my ciągle wierzyliśmy, że Krecikowi się uda... Wierzyliśmy za Krecika, on nie był w stanie. 

...pewnego dnia nasza wolontariuszka dostała wiadomość na takiej jednej stronie, na której są ogłaszane nasze psy. Napisała pani, że mieszka z rodziną w bloku, że wszyscy, bez wyjątku, mają ogrom miłości w sercach i chcieliby przelać to wszystko na psiego czworonoga. Może być to pies starszy, taki, o którym większość ludzi powie, że nie jest specjalnie piękny... Jeden warunek jest - w domu tym mieszka też długouszaty, skaczący zwierz i jest wolnobiegający, więc psiak musiałby go polubić...

Wolontariuszka podumała i zaproponowała niepewnego, małego, czarnego psiaka z siwym pyszczkiem mieszkającego z kotami... 

...i już na drugi dzień... "Dzień Dobry, przychodzimy w sprawie Krecika, czeka na niego syn, córka, królik, czeka na niego dom"... Oczy mi się spociły, jak nie wiem, kiedy! Chociaż wiatru pod ławką nie ma, ale na pewno mi coś wpadło, taki poważny stróż nie może się wzruszać! 

Krecik nie wierzył. Pytał ciągle "Na pewno ja?? Może inny Krecik jest? Pewnie się nie podobam, ciemno jest może, może niedokładnie mnie widzieli!". Jednak o tego psiaka chodziło, to jednak on pojechał!

Niedługo później dostaliśmy najwspanialsze wiadomości i kilka zdjęć. Paszcza się od tego wszystkiego uśmiecha, nawet Hedarowi szczęka opadła! 

"Na wstępie chcemy bardzo podziękować za Krecika.... Jest wspaniałym towarzyszem dla całej naszej dużej rodzinki. 
W drodze do domu w samochodzie bardzo się przytulał,obserwował ale i bał, jakby mówił ,,gdzie mnie zabieracie? czy tam będzie fajnie...? W windzie wyglądał jak malutka osiczka ale po przekroczeniu progu mieszkania jakby inny pies.... od razu wszedł z dużą śmiałościa, przeszedł wszystkie pomieszczenia, wszystko obwąchał, biegał, skakał.... miałam wrażenie że się uśmiecha, a buzia aż krzyczała ,,Tak, tak, tego właśnie tak bardzo mi brakowało...!" 
(ciągle mam wrażenie jakby do nas przemawiał przez gesty i spojrzenie (bardzo da się to odczuć).


Po przejściu i zapoznaniu się, nagle stanął i wyczuł, że nie jest tu sam czworonożny. Hehe i to było najlepsze.... podszedł do królika Didka z pewną nieśmialoscia, wąchal, oglądał, zaczęli się ganiać, później bawić w chowanego.


 ... jak Didek nie patrzył, Krecik za nim, ale gdy tylko Didek spojrzał, stanął Krecik jak wryty bez ruchu i tylko głową przewracał to w lewo, to w prawo i tak w kółko! Pewnie myślał ,,nie, ja nic nie robię, mnie tu przecież nie ma...,, Noc pięknie przespał, albo przyklejony wręcz do nas, albo w sierść Didka.... 


Krecik to wspaniały pies, nie spodziewałam się, że tak szybko poczuje się, jakby mieszkał tu od lat, a my z nim... Muszę tu grubą kreska podkreślić, że pieski ze schroniska, w dużej mierze te starsze, to bardzo wierne, oddane i kochające stworzenia, a ich zachowania, przyzwyczajenia w dużej mierze zależą od nowego domku... Ma ogromna wrażliwość, z czym bardzo pasuje do naszych dzieci... Jest u nas jeden dzień ale mam wrażenie że jakby był tu od zawsze....


Bardzo potrzebował miłości, a my bardzo potrzebowaliśmy jego... Starszy naprawdę nie znaczy gorszy, a wręcz przeciwnie, ogromnie dużo rozumie, kocha ponad moc, wspiera w ciężkich chwilach, co widać na zdjęciu z córeczką.... leży z gorączką, osłabiona, a Krecik wiernie przy niej, patrzy się, trąca pyszczkiem, a córeczka się cieszy.... 



Bardzo go kochamy i od razu, bez żadnego "ale" zaakceptowalismy, nawet Didek. Krecik wchodzi na sianko do Didka i czeka, aż ten przyjdzie i go poliże, albo położy się obok.... to naprawdę cudowny widok i widać, że zarówno Krecik, jak i Didek są z towarzystwa bardzo zadowoleni i chyba tego im też brakowało.



Także witaj, Kreciku, w naszym domku i bądź z nami jak najdłużej możesz!"

Trafiło się chłopakowi! Cudownie się trafiło! Najlepiej, jak mogło się tylko trafić! Powodzenia, psiaku... Uśmiechaj się pięknie jak najczęściej... Teraz masz mnóstwo okazji i powodów! I uwierz wreszcie, że możesz być dla kogoś najwspanialszym psem na świecie. Tak, właśnie Ty, Kreciku...

4 komentarze:

  1. Przecudna historia! Kreciku nie mogłeś trafić lepiej. Żyj dłuuugo i szczęśliwie w swoim nowym domku razem z całym ludzko-króliczym stadem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Mamy nadzieję, że będziemy częściej się dowiadywać, czy Krecik już zajął dom królika na stałe, czy nie...

      Usuń
  2. Aż się łzy polały, szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...bo i powód jest! Ze szczęścia to nawet miło się płacze...

      Usuń