Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 4 stycznia 2015

Zaczynamy po męsku!

No to ten... Dzień dobry, jestem Hedar. Spałem sobie dzisiaj wieczorem już, kiedy mnie Bulba obudziła. Bezczelnie zupełnie. Wytargała mnie za ucho i powiedziała, że ja muszę dzisiaj pisać. Zapytałem się, dlaczego akurat ja, to mi odpowiedziała, że słyszała o jakichś przesądach, że to szczęście przyniesie, bo ponoć to ważne też, kto do domu pierwszy wchodzi na początku roku. Powiedziałem jej, że coś jej się chyba pokiełbasiło, bo to chyba o święta chodzi, ale powiedziała, że to już nieważne, trudno, ale może tutaj też trochę los ułaskawimy, jeśli ja zacznę.

Nie chciałem się z nią kłócić, bo już coraz bardziej tupała tymi nożnymi odrostkami (przecież łapami tego nazwać nie można...). No to siedzę i klepię w te klawisze, a one takie maciupkie jakieś są... Nie szło mi zupełnie, ale Bulba mi wsadziła między palce kawałki patyczków... i jakoś trafiam...

- Buulbaaaaa, ale o czym ja mam pisać??

Bulba nie chce powiedzieć głośno, żeby nie zepsuć przesądu i wszystko ma być po męsku... Na migi przekazała, że mam napisać o sierściuchach. Oj żebyście widzieli Bulbę, jak próbowała usiąść z przednimi łapkami blisko siebie i owinąć się ogonem hue hue hue! 

Na początek przedstawię kilka kotów, które mieszkają u nas. Bulba mnie tu trąca nibynogą, że mam o kocurach pisać, nie o kotkach... Ooojeeeeejuuu... No doobraa...

Taki obrażony trochę, Łoki.


Taki zezol trochę... I sierści pogubił sporo. Potem wszystko na mnie jest, że kłaczę! Łoki też kłaczył! Grzeczny, jak widać. Chociaż miał trochę pretensje, że na krześle musi leżeć i żadne kolana go tutaj nie czekały. Szybko musiał poznać schroniskową rzeczywistość, ale jak każdy, nadzieję ma ogromną, że szybko stąd ktoś go wyniesie (bo sierściuchy po chodnikach naszych nie stąpają...) prosto do domu, na fotel, na kolana, na kaloryfer, pod lampę, gdzie tam który chce!

Dalej mamy całkiem obrażonego Groma.



Głaskać się nie chciał, focić się nie chciał, nie chciał nawet wyleźć na chwilę! Ach, niektóre już tak mają. Przekonują się do ludzi, tylko potrzebują czasu. Może lubią tego jedynego, swojego człowieka i niekoniecznie chcą się zapoznawać z całym personelem schroniskowym?! Widać, że to kocur nad kocury, poliki ma porządne, nastroszone włosiska, nie żadne tam pitu-pitu-kaloryfer-kolanka. Wygląda bardziej na "zmiataj stąd, to mój teren, kocurze wylinały!". Niektóre baaardzo szyyybko się przekonują do mizianka i nakolanowania. Ciekawe, jak to będzie z Gromem...

Za to takim całkiem miziastym kocurem jest Felciu.



Bulba mi tu wzdychać zaczęła... Bo takie ma oooczyyy pięęęknee... Ech... Piękne oczy to mam JA! Kotem się zachwyca, niech ją... W każdym razie - Felciu jest takim typowo nakolanowym i miziastym kotem. Takim typowym kotusiem, jakby zapomniał, że KOCUREM się urodził! Nos różowy jak gumka od ołówka, białe skarpetki nienagannie wyprane i puchate, wąsy dłuuuugie, że pewnie doskonale odbiera sygnały z sąsiedniego miasta! 

Jak już zareklamowałem kilka kocurów, to jeszcze wyjaśnię, jak należy się przygotować do wytransportowania takiego sierściucha od nas. Ostatnio była taka średnio przyjemna sytuacja, tym bardziej trzeba to napisać.

Otóż - jak już zadzwonicie do nas i dowiecie się, czy są kotki do adopcji, które by Was interesowały... (nie zawsze mamy młode kocięta na przykład)... i przyjedziecie do schroniska, pójdziecie się zapoznać i wybrać sierściuszka, potem wrócicie do biura, żeby wszystko co trzeba wypisać i podpisać... Pamiętajcie, że trzeba mieć ze sobą:
- takie coś plastikowego, na czym jest Wasze zdjęcie i napisane imię i nazwisko i jakieś numerki...
- takie papierowe albo metalowe coś, czym będzie można zapłacić za kocura, kotkę czy też kocię...
- coś plastikowego lub kartonowego, w czym będzie można tego kota wytransportować! To jest szalenie ważne, bo często o tym dwunożni zapominają! Nie każdego czworonoga można wynieść na rękach, bo się przestraszy, pazury wbije, wysmyknie się i... tyle go będziecie widzieć... Mooożna czasami takie coś pożyczyć od schroniska, ale trzeba zostawić coś takiego jak "kaucja", to takie zabezpieczenie dla nas. 

Najlepiej zadzwonić do schroniska i się porządnie wypytać o te wszystkie rzeczy, żeby potem nie było niespodzianek, bo potem to się głównie na zwierzaku odbija...

Ufff, to jak mi poszło? Ujdzie? Bulba kiwa głową, że może być... Ostatni raz! Wiecie, jak niewygodnie z tymi patykami między palcami!? Odciski będę miał, bo się tej Bulbinie ubzdurało coś! Dobrze jednak, że miała takiego najprawdziwszego faceta pod łapą! HA! MNIE poprosiła! Nie Klajda! MNIE! Jestem taki NIEZASTĄPIONY!...

...Bulba mi krzesło odsuwa... przecież by sobie nie poradziła beze MNIE!...

- Bulba, zostaw te patyczki! Bez nich nie umiem trafiac w klawisze! Jeszcze coś napiszę!

...oooo jeeeżuuu kolczasty, już mam kończyć... 

- Zostaw te patyki! Zostaw te pataksdjdnvxkcjiuer......................

2 komentarze:

  1. śliczne macie sierściuchy :) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczne! W dodatku się okazało, że to właśnie Grom najszybciej do domu wyjechał, a Felciu jak to usłyszał, to się tak obraził, że wlazł pod koc i tylko łapę z pazurami wyciągał... Ech... Nawet Łoki niedawno stał się domowym kotkiem! A Felciu dalej się boczy...

      Usuń