Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 31 maja 2015

O metamorfozie Boryska, czyli jak kudłacz kudłaty BYŁ

Każdy kudłacz swoje kudełki chwali, wiadomo! Kiedy jednak czesać czworonoga się regularnie nie da albo kiedy przyjedzie do nas już zakudłaczony, to lepiej pozbawić go własnego okrycia wierzchniego, żeby to co wyrośnie było świeże i czesane od początku. Tylko śmiesznie widzieć najpierw psiura z rozwianym włosem, a potem takiego łysolca!

Na taką zmianę uczesania pojechał Borysek. Pies wzrostu solidnego, z podobnie solidną ilością sierści...


Tutaj to taki nieduży pieseczek się wydaje, ale jest mniej więcej jak ja! Czyli nosem do stołu sięgnie, nie da się oszukać, że kanapki się skończyły! 


Tylko w środku jeszcze czuje się malutkim szczeniaczkiem. Uwielbia biegać i skakać, jak człowieka widzi to leeeciiii się przywitać z uśmiechem na paszczy! Taki pozytywny mały, wielki psiak! Wszystkich lubi, małych i dużych, i psiolaski, i... nie, za psami to nie przepada... 

Wspominałam jednak, że Borys pojechał do SPA. Faaajne takie spa, też raz byłam, tylko mnie na szczęście nikt strzyc nie chciał! Teraz mogę powiedzieć, że moje centymetry w pasie to futro, a jakby mnie ogolili to tego... to bym nie mogła powiedzieć...

Wracając do Boryska. Zawitał kudłacz do salonu. Po wysłuchaniu wszystkich zachwytów nad wielkością i obfitością włosia, czas było przystąpić do pracy. Borys został wykąpany...


...przy okazji pozując do zdjęć dzielnie...


Po kąpieli i wysuszeni przyszedł czas na golenie. Borys na szczęście był całkiem spokojny, bardziej interesowało go to, co za oknem niż to, że coś mu szumi na grzbiecie. Całe szczęście! Wyobrażacie sobie, jak by taki wielkopies się rzucał na wszystkie strony? Potem jeszcze by mówił, że to nie jego wina, że pół ucha ma tylko...


...strzyżenie trwało...


...i trwało...


...ech... i trwało...


...niektórzy nawet zdążyli się zmęczyć! Jednak tylko czterołapy mógł się poskładać na leżance, inni musieli się starać, żeby zdążyć przed nocą...


Jak już był nareszcie koniec pracy z maszynką, jak już został omieciony miotełkami, wypachniony, nadszedł czas, żeby wracać. Niestety do schroniska... Ale lepiej do nas, niż na ulicę albo do niedobrego właściciela. 

Za to teraz może będzie się bardziej podobał! Ja tam lubię kudłacze i uważam, że jak kudłacz może, to niech kudłaty będzie, ale czasami trzeba tak wygolić, żeby potem odrastało solidne i piękne futro! Poza tym latem to lepiej tak na golasa biegać. O, patrzcie, jak Borysek teraz biega!


Tak! To ten sam pies! I taką mu piękną kitę zostawili... Mam też film (a co!), od razu pokażę, jak Borys cieszy się z nagości:


Wielkie szczenię!

Komu, komu takiego szczeniorka w wieku lat kilku...? Przyznajmy, w wieku lat ośmiu... Im starsze, tym bardziej wyblakłe jesteśmy... Jak ktoś jednak pozna Borysa, zobaczy jego radość, zarazi się na pewno! Dni pojaśnieją, świat się rozweseli, problemy znikną! 

Szukasz pozytywnego przyjaciela? Tylko spójrz...


Można zapomnieć, że Borys jest w średnim wieku, kiedy tak biega wesoło, kiedy uszy powiewają na wietrze, kiedy kita na ogonie wesoło majta się na prawo i lewo...

Psisko ostrzyżone na czas letni, wykąpane, wypachnione (chociaż z tego pewnie niewiele zostało po tym tarzaniu się w lesie...), gotowe, żeby pojechać do nowego domu! Do tej pory mieszkał w mieszkaniu, nie zna budowo-podwórkowego życia... Znajdzie ktoś miejsce w pokoju...? W przedpokoju chociaż...

Borysek już do Ciebie leeeciiii...



Tylko otwórz drzwi!

Otwórz serce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz