- Tysiu, dzisiaj napiszemy o zgubkach, co? O tych psach, które się zgubiły i u nas czekają na właściciela. Bo przecież niemożliwe, żeby takie wspaniałe psiaki zgubić specjalnie, prawda...?
Napiszemy o tym, bo ostatnio takie cudowne odnalezienie się przydarzyło i tak niespodziewane dla samego właściciela, że może ktoś, kto zgubił zwierza swojego, pojedzie jeszcze raz przetrząsnąć okolicę, gdzie to przykre zdarzenie miało miejsce. A było to tak...
Pewien pan był na rybach daleko od domu, a niedaleko nas. Zabrał ze sobą psa. Znaczy suczkę - czarną labradorkę. Okazało się jednak, że psiolasce znudziło się gapienie w spławik, polazła zwiedzić okolicę. Jej właściciel owszem, zauważył brak zwierzaka, szukał, wołał, nic. Jak haczyk w wodę! Do domu czas był wracać, późno się robiło... Psiolaski nie było dalej. Z ciężkim sercem wrócił w swoje strony, do nas zadzwonił następnego dnia, że jakby się pojawił czarny labrador... znaczy labradorka, to żeby mu dać znać, bo może to będzie ta jego zguba.
Akurat się tak zdarzyło, że do schroniska zajechała pewnego dnia czarna psiolaska, labradorka jak malowana! Wiek się nawet by zgadzał, bo tamta starsza, a i ta nie była już najmłodsza. Oto Elka:
Nasi od razu do pana zadzwonili i pan prawie od razu przyjechał. Kawał drogi miał, ale przecież może to jego psiolaska!...okazało się, że to jednak nie ona. Nasi powiedzieli jednak, że pan mógłby podjechać na miejsce, gdzie się suczka zgubiła, może tam czeka? "Nieee, na pewno nieee, ona już stara była, może specjalnie odeszła...". Nasi jednak namawiali, namawiali i namówili! Pan pojechał i wkrótce zadzwonił... "Jest! Czekała na mnie tutaj! Tyle dni!". Ha! Mądra psiolaska!
- Ech... Neska, u nas też sporo jest takich, co się błakały... Może ich właściciel naprawdę ich szuka, ale nie wie, że mogą być w schronisku? Może ktoś z Waszych znajomych zgubił zwierzaka i się martwi, a może ten zwierz jest u nas?? Raz jednego owczarka ktoś odebrał po roku... innego po trzech latach! Jest nadzieja...
Tesla na przykład. Znaleziona na przystanku autobusowym.
Owczarka jak złoto! Jak malowana! Cudna jest! Naprawdę przeurocza! Ktoś wsiadł do autobusu zapominając o niej...? A może ona zabłądziła i czekała na jakiś transport do domu...? Niemożliwe, żeby tak piękną psiolaskę specjalnie zabłądzić! Od marca Tesla czeka na człowieka swojego... Znów ją wiek niedługo zacznie wykluczać, 6 lat do dla niektórych zupełnie niedopuszczalny wiek dla psa do adopcji...
Tesla jest grzeczna, przyjazna, na spacerach zachowuje się wręcz wzorowo. Komu zapakować w szeleczki na drogę...?
W Meksyku też nikt nie znalazł swojego psa. Jakkolwiek to brzmi!
Psiur ten błakał się między wioskami szukając szczęścia i swoich ludzi. Nie odnalazł nic takiego, za to nasi jego odnaleźli. Meksyk to taki zwierz, co to na spacerach bardziej woli otoczenie niż człowieka, ale za to w kojcu już odwrotnie - odkleić się go od dwunożnego nie da. W lesie jest ważne WSZYSTKO, tylko nie drugi koniec linki, ale nie ma się co dziwić. W kojcu już ma wszystko wywąchane, poza tym tam tyle zapachów i dźwięków, że niejednemu w głowie huczy! Tam najlepiej się skryć na czyichś kolanach, zamknąć oczy, wyobrazić sobie,że to wcale nie jest kojec, że wcale się nie stoi na deskach, że wcale nie słychać "JA! JA TERAZ IDĘ! NIE TY! HEJ! WOLONTARIUSZU! DO MNIE PRZYJDŹ!". Nie słychać niczego... tylko para: Meksyk i Wolontariusz.... W lesie za to na spokojnie wyczyta sobie wszystkie niezbędne informacje, a z człowiekiem się tym dzielić nie będzie, bo przecie i tak nie zrozumie!
Meksyk na pewno na domowych spacerach będzie inny. Jak już pokocha swoich dwunożnych na zabój, jak już pozna dokładnie trasy spacerowe, to będzie świetnym, kontaktowym kompanem! Tylko trzeba dać szansę i nie można się zrażać, że pies na początku nie do końca jest zainteresowany człowiekiem, skoro dookoła tak interesująco! To się zmieni, uwierzcie mi!
Albo na przykład Graba. Wyjątkowo nakolannikowa psiolaska!
Na zdjęciach taka trochę niewyraźna, ale trafcie nagle do takiego głośnego miejsca, gdzie na początku psikną sprejem na sierść, do pyska coś wcisną, pod skórę coś wkłują, a potem pstrykają jakimś czarnym pudełkiem! Co najmniej dziwnie! Graba zniosła to dzielnie i teraz rozpoczęło się czekanie na właściciela... Może się zagubił gdzieś...? Przecież nie zostawiłby tak fajnej psiolaski na pastwę losu!
Graba jest po prostu FAJNA. Uwielbia ludzi i kontakt z nimi, przez pół spaceru by się tuliła do dwunożnych, a drugie pół spędziłaby na mizianiu. Grzeczna jest też, przychodzi, kiedy wołają, bo przecież znów będą miziać, a ona to lubi bardzo! Nie da się jej nie lubić... Czeka u nas z utęsknieniem na swojego człowieka...
Jeszcze Monsun taki błąkający się trafił...
Czy Chynek...
One się jeszcze nie pozbierały do końca, jeszcze biedaki wystrachane, a nie są jedyne, które czekają na swoich ludzi. Czy tych, z którymi żyły ostatnie kilka lat, czy takich nowych, z którymi przeżyją całe swoje życie.
Wszystkie nasze zwierzaki potrzebują takich bezpiecznych przystani, gdzie zaufają bezgranicznie, gdzie będą miały najfajniejsze życie. Zasługują na to wszyscy bez wyjątku! Nasi się starają, jak mogą, żeby miały u nas jak najlepiej. Muszą wracać do kojców, ale na spacerach mają tyle zabaw, tyle miziań i głasków, tyle kontaktu, na ile tylko mają czworonogi ochotę! I uczą się wtedy dobrych rzeczy, i uczą się, że te złe są niefajne, wszystko po to, żeby łatwiej znaleźć dom...
Mamy nadzieję, że właściciele częściej będą odnajdywać swoje zwierzaki, mamy nadzieję, że częściej będą chcieli je odnajdywać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz