Oczami Bezdomnego Psa

środa, 18 maja 2016

Rusz się, Aro, zaraz lato!

Dwunożni zaczynają więcej biegać. Ciepełko już na dworze, Teraz to takie mądre hasło, żeby być FIT. Jak wyszukałam, co to znaczy, to wyszło, że ja jestem. Z każdej strony! Bo i mam wcięcie i talię, i wogólę zgrabniocha ze mnie! 

Ostatnio mieszka w biurze nowa psiolaska. Szkoda gadać właściwie o tym, co ją spotkało, a przecież raptem kilka miesięcy po świecie drepta... Pisał o niej Dżokej kilka postów temu. Ta śmieszna czterołapa trafiła do nas jako kluska mała. Szybko znalazła nowy dom, jak większość takich maluchów. Nawet wieści przychodziły, że jest tak super... Ale jakby było tak cudownie do dzisiaj, to bym teraz nie pisała, nie? Naszym się wydaje, że tej dwunożnej, co to Noskę wzięła, zaczęła się kluć taka kluska dwunożna w brzuchu... Dla Noski już nagle miejsca nie było w mieszkaniu, więc trafiła do drugiej rodziny. 

...aaale jakby tam też było wszystko w porządalu, to bym tego nie pisała, prawda...? Noska przyjechała do schroniska kilka dni później. Szczekała w nocy. Hmmm.... To przecież jeszcze psieciuch... Dwunożne maluchy też w nocy potrafią płakać i nikt ich za to nie oddaje... 

Podrośnięta Noska zamieszkała z nami.


Wkrótce jednak ktoś się w niej zakochał! Ekstra! Długie rozmowy, bo przecież dwa razy już oddana. Nasi się nagadaaaliii, że to dzieciak, że trzeba wychować, że ułożyć, że może lać i nie tylko gdzie popadnie, że gryźć, że wogóle wszystko... Tak, wszystko wiadomo, jedzie! 

......ale jakby było super, to bym tego nie pisała.... nieprawdaż...? Co tym razem? Zbyt często wypadało jej spod ogona to i owo.... Ja nie wiem, czy ci dwunożni byli kiedykolwiek na spacerze z jakimkolwiek psem schroniskowym, ale na tej pierwszej prostej od schroniska w las to potrafimy polecieć pod krzaczek psiliard razy! I to całkiem normalne jest, bo wiecie, łaaaaał spaaacer, las, wychodzimy, jak fajnie! I może Noska też się tak cieszyła z tego, że ma dom... Teraz jej domem znów jest biuro, a rodziną my. JA na przykład, o:


Opiekujemy się nią, jak najlepiej potrafimy. Tłumaczymy, uczymy mowy psiej i zachowania, wbijamy do głowy, że żebrać trzeba dyskretnie, a głaski same przyjdą, jak się odpowiednio długo będzie wpatrywać. 

Od kogo się przecież lepiej nauczy??

Ona nie jest dłużna. Dzięki niej mamy w biurze wesoooołoooo, że hej! Czasami nie daje nam pospać, czasami nie możemy się opędzić, ale mimo wszystko wszyscy zasypiamy z zaciśniętymi kciukami, bardzo chcemy, że znalazła wreszcie odpowiedzialny dom... Super, jakby tam był też drugi pies, nie byłoby jej nudno, ale jak jej dwunożny by z nią często wychodził na spacery i coś robił, szkolił, biegał, bawił się, to też by miała ekstra życie!

Najzabawniej, jak się Aro uczepi! Kto nie widział Aro, niech sobie wyobrazi walenia z nogami i sterczącymi uszkami... 


Waleń to takie wielgachne zwierzę, co w morzu żyje. Nie widziałam nigdy na żywo, ale oczytana jestem, więc po prostu WIEM, że walenie istnieją. Aro nie wie, co to, więc się nie obraża. Noska uwielbia Aro! Można na niego włazić, atakować go z każdej strony i przeskakiwać to na lewo, to na prawo, a on i tak tylko łbem macha, bo się okręcić nie może, HA!

Nasi codziennie mogą się zrelaksować podczas oglądania walki na żywo pchły i walenia:



Para idealna! 

...a tak na serio, to i jedno, i drugie mogłoby już ruszyć zady do domów. Aro już ma swoje lata i miał dom, ale Noska już pewnie zaczyna zapominać, jak to było. Wiecie, jak strasznie się patrzy na dorastającego w schronisku psa? Kiedy widzi się, że takie życie tak po prostu staje się dla niego normalne, kiedy oczami wodzi tęsknie za ludźmi i właściwie sam się zastanawia, skąd ta tęsknota się bierze, bo przecież nie pamięta czasów, kiedy miał tego człowieka prawie cały dzień przy sobie... Serce pamięta. Tam zostaje gdzieś na dnie ta potrzeba bycia kochanym, bycia czyimś przyjacielem i kompanem...

...i wiecie co, jeszcze jeden mam apel... Nie na temat, więc oddzielę kreską. Potem jeszcze drugi temat mam, więc kreski będą dwie.

----------------------------------

MUSZĘ przypomnieć o Hepi...

...nie jest dobrze... Ma te guziki w środku i wiecie... one nie maleją... Wszyscy stwierdziliśmy w biurze, że niech tam, nie idziemy do domów, dopóki Hepi nie pójdzie. A musi iść, i to szybko... Bardzo szybko............ Bo już niedługo może być... no wiecie... 


Nieduża, grzeczna, kochana, nie zajmie dużo miejsca, dużo nie zje, spacerów długich mieć nie musi... Niech tylko zapamięta dom... i Ciebie...

----------------------------------

Może się ktoś zastanawia, dlaczego znów ja piszę. Dżokej chciał, ale powiedziałam, żeby jeszcze się nie przemęczał. Po operacji jest... Groźna było, oooooj jak groźna! I wiecie co... Bo zbiórka dalej się nie zakończyła... Czy Czytaciel mógłby jeszcze coś dorzucić Dżokejowi...? Dużo nie musi być, ale jakby tak od każdego po troszkę, to by wystarczyło na pewno...

Kliknij O TUTAJ. 

Proszę...
Dziękuję.

Pięknie jestem wychowana, prawda??

Wasza Larsi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz