Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 8 kwietnia 2012

Teraz to bym tylko o wiośnie pisała! Bo to taka pora roku, że pies czuje, że żyje, sierściuch również, ptaki… Drą się bez opamiętania…
Tylko nie wiem, jak to jest wiosną z bezogoniastymi. Wszyscy tutaj widzimy, że jak robi się ciepło, to zaraz przybywa kalekich bezogoniastych. W zimie ich nie widać, ale gdy słońce zagrzeje, robi się ich coraz więcej. Zwłaszcza samiczek bezogoniastych. Spotykamy je na spacerach, bo chodzą po tym samym lesie. Biedne takie, z laskami… I to nie z jedną! Każda musi używać dwóch! Straszna jakaś choroba. Nazywa się nordikłoking, czy jakoś podobnie…
Niedawno jedna taka chora przyszła do nas, do schroniska, i powiada, że ma dość człapania z tymi laskami i że chce zrobić coś pożytecznego, na przykład wyprowadzać psy na spacery. Zaniepokoiliśmy się – jak ona, co nie chodzi o własnych siłach, chce sobie poradzić?
A ona laski odstawiła i łaps, wzięła Muffina! Psa, który nie widzi!! O, tego!
           
Podnieśliśmy wrzask! Przecież ślepy będzie prowadził kulawego, czy odwrotnie! Sobie, albo jemu kobieta krzywdę zrobi! Źle się to skończy! Pognałam do biura, żeby zaalarmować naszych bezogoniastych, rozdarłam się na całego, ale oni wywalili mnie na korytarz. No to wyskoczyłam na podwórze. Nie pozwolę, nie wypuszczę! Własną piersią, kłami, pazurami… Albo jakoś!...
Za późno! Wyszli już za schronisko i zamknęli bramę. Sporo samochodów stało, zasłaniały widok, nie miałam więc pojęcia, w którą stronę poszli i jak im idzie… Inne psy też nic nie widziały… Pozostawało tylko czekać.
Przez te pół godziny oczekiwania przychodziły nam do łbów same najgorsze rzeczy: że Muffin walnął w drzewo i łeb sobie rozwalił, że ona upadła i leży połamana… Albo że to i to razem… Nie wytrzymałam i znów poleciałam do biura – jak zrobię demolkę, to wreszcie zwrócą na mnie uwagę! No i postarałam się, naprawdę! Ale skończyło się na tym, że znów wylądowałam na korytarzu. W dodatku ktoś zamknął drzwi wejściowe do budynku i nie mogłam wrócić na podwórze – byłam uwięziona w biurowcu. Psy na zewnątrz wrzeszczały i wyły, harmider był nie do opisania. Usłyszałam, że bezogoniasta wróciła z Muffinem i wzięła Jacka, jednego z największych zwierząt w schronisku!
           
 Jak taki szarpnie, to rękę jej wyrwie, albo noga odleci… Albo i obie!...
Nic złego się nie stało. Przeciwnie! Bezogoniasta wyprowadziła na spacer cztery psy! Dwie godziny łaziła z nimi po lesie! Bez lasek! Na koniec wzięła je pod pachę i pomaszerowała sobie do domu!
Proszę bardzo! Ledwo chodzi o własnych siłach, a pospaceruje z psami i co? I laski niepotrzebne! Ozdrowienie całkowite! Przecież to trzeba koniecznie rozpropagować w mieście między bezogoniastymi! Bezpłatne uzdrawianie! Skuteczne leczenie zaawansowanych przypadków chromości!...
Tylko wytłumacz to naszym bezogoniastym! Ja próbowałam, inne psy szczekały – nie dociera! Nie rozumieją, albo udają, że nie łapią… Trudno. Jest nadzieja, że ci chorzy na nordikłoking sami się jakoś zorientują i zaczną przychodzić. Poczekamy, zobaczymy…

A skoro już o wiośnie. Może już jestem za stara, ale wydaje mi się, że niektóre suczki przesadzają. Trafiła tu do nas parę tygodni temu śliczna kundelka, Flora: rudokasztanowa, śliczne oczka, milutki pyszczek…
           
Przywieziono ją z pięcioma szczeniakami; miały z pół roku. Żywe, pulchniutkie…Już ich nie ma – natychmiast znalazły sobie domy! Flora też wyglądała kwitnąco – puszysta taka! Okaz zdrowia i urody. W dodatku przesympatyczna: widząc bezogoniastych machała, czym mogła, paszcza jej się śmiała… Nasi bezogoniaści coś podejrzewali, my też, ale pewności nie było. Póki po tygodniu nie oszczeniła się! Cztery małe! Taką budowę miała, że naprawdę trudno się było zorientować, czy jest w ciąży, czy po prostu nie żałowała sobie papu!...
Ale moim zdaniem to przesada: jednych małych jeszcze dobrze nie odchowała, a już z drugimi chodzi… Co za czasy!

Znowu odwiedziła nas gwiazda znana z telewizji. Żeby się z nami pofotografować. Zawsze cieszymy się z takich odwiedzin. Ale trochę już przywykliśmy. Pozować?  Proszę bardzo! Jesteśmy może bezpańskie, ale nikomu spod ogona nie wypadliśmy! Ma się tę prezencję! Przodem? Służę uprzejmie! Bokiem? Zrobi się! Ogon bardziej w prawo?... Wystarczy?... Obecność gwiazd też nas nie onieśmiela. Ostatecznie w psim rodzie mnóstwo jest słynnych osobistości. Książki o nich pisali, filmy kręcili. Pamiętacie?

                      

1 komentarz:

  1. Przydałby się jakiś tag albo co, żeby sobie móc wszystkie komiksy przeczytać za jednym zamachem.

    OdpowiedzUsuń