Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 10 sierpnia 2014

Bądźcie oryginalni, adoptujcie kundelka

...biegnę po łące... uszy mi rozwiewa... i zaraz jeszcze...

DDRRRRYYYŃ... niech to Tyson! aa, odebrał ktoś, cisza jest... przykładam głowę do posłanka... chhrrr...

...biegnę po mchu, łapeczki mi się zapadają... i już zaraz...

DDDRYYYYYYŃŃŃ...

...PSIA KOSTKA! Pójdę jednak sprawdzić, co mi spać nie daje!

...posłuchałam, posłuchałam i nie pojmuję... Dlaczego w tych czasach ludzie nie chcą być oryginalni?? Każdy ma inny kolor telefonu, kobitki w jednej kiecce się nie pojawią na dwóch imprezach, a jak dwie mają tą samą bluzkę na spotkaniu, to są gotowe się obrazić na wieki!

- Buulbaa, a my jakiś sklep z ciuchami otworzyliśmy...?

- nie sklep z ciuchami, ale posłuchaj...

Ze dwa tygodnie temu trafiła do nas suczka Tadka. Rasowa! Z tatuażem!

Oczywiście schronisko zaczęło wydzwaniać i szukać właściciela, a ludzie... zaczęli wydzwaniać do schroniska, bo mogą ją przygarnąć teraz, zaraz, natychmiast, już buty zakładają!

Oczywiście trzeba poczekać dwa tygodnie, bo tyle czasu ma właściciel na odebranie zguby, ale lista chętnych się wydłużała z dnia na dzień.
- bo mam już yorka i umiem się zajmować!
- pasowałaby do kolekcji, mam jeszcze shih-tzu!
- jest taki kochany i słodki! chętnie przygarnę!

...a kundelki słuchają, jak się ludzie biją o rasowce...

Kilka dni temu weszła do biura pani z wielką futrzaną poduszką. Znalazła! Futrzasta siedziała na drodze i nie wiedziała co robić, to wzięła. Po postawieniu na podłodze okazało się, że poduszce wyrosły nogi i jakiś język się wystawił... Toż to pies! Suczka znaczy...


Grzeczna, cichutka, dostała na imię Serduszko. Na głowie kolorowe gumki, spinki. Włosy wyczesane, musiała być czyjaś! Zaraz w internet poszło zdjęcie, że Serduszko czeka na właściciela w schronisku. Wiecie, że nie minęło 10 minut a rozdzwoniły się telefony??
- nie wiem, kto jest właścicielem, ale ja mogę być!
- jakby co, to ja adoptuję!

Po kilku godzinach do schroniska przybiegła dziewczyna po swoją zgubę. Serduszko okazało się być Fifką i ma baaardzo kochającą właścicielkę! Tylko koledze dała psa na chwilę, a kolega jakoś tak chyba nie zajął się Fifką odpowiednio... Najważniejsze, że ogonek suczce na wszystkie strony chodził tak, że ledwo było go widać! Szczęśliwe zakończenie dla psiny, ale przecież już tworzyła się kolejka, już na listę chcieli się wpisywać...

...a kundelki słuchają, jak się ludzie biją o rasowce... Chociaż tutaj się okazało, że Fifka nierasowa, że nawet nie była shih-tzu, jak podejrzewaliśmy... czy to ważne jednak...?

Wystarczy ogłosić, że w schronisku jest york czy shih-tzu, od razu kilkanaście rodzin jest gotowych na adopcję psa. Już mają kąt do spania, już miskę biegną kupować, już widzą siebie z czworonogiem przy nodze!

Dlaczego nie dzieje się tak, kiedy do schroniska trafia staruszek??

Byłoby pięknie! Wyobraźmy sobie...

"Trafił do nas staruszek Gajowy...

Niby wiekowo nie stary, ale posiwiały trochę i taki bez energii... Siedzi tylko w budzie, bez ruchu, zrezygnowany zupełnie. Daje sobie przemyć oczy i wtedy tylko mruczy "nie odchodź, tak fajnie jest... tak posiedźmy teraz... przemywaj pół dnia, tylko siedź ze mną...".

Zaraz po ogłoszeniu rozdzwoniły się telefony!
- mam wprawę z przemywaniem oczu, miałam już psa z takim problemem!
- kocham cocer spaniele, będzie mi pasował do kolekcji, mam już dwa!
- urzekł mnie! straciłam czworonoga, przygarnę go!"

Byłoby pięknie, prawda? Nikt jednak nie dzwoni...

Albo Habib... Ma chyba ze 120 lat! Nie widzi, ale nos ma sprawny i wszystko sobie wywęszy, zwłaszcza szuka zapachu człowieka, bo człowiek najlepszym przewodnikiem takiego ślepaczka...


Nikt nie przybiegnie i nie powie:
- kiedy mu się skończy kwarantanna?? Jak najszybciej chcę go zabrać, niech nie siedzi za kratami!
- kocham psie staruszki! Tylko takie przygarniam i mają u mnie cudowne życie!

Nie ma takich telefonów...

Może psy kudłate ludzie chcą??  Bardzo proszę! Szakla!


Nieduża? Kudłata? Wszystko się zgadza! Do tego radosna, przyjacielska, do zabaw pierwsza! I ma te kudełki śliczne, które też strzyc można. Nie ma jednak napisane "w typie shih-tzu" i od razu niewidzialna!

Bądźcie oryginalni, adoptujcie kundelka! Wiecie ile razy usłyszycie "a co to za rasa?? taki ładny!". Wy wtedy będziecie dumni, że macie jedyny na świecie taki egzemplarz! Kundelek będzie dumny, bo przecież w schronisku marzył, żeby się okazało, że jest rasowy. Żeby też tworzyła się lista rodzin, które chcą go zabrać...

- Buulbaa... co ta klawiatura taka mokra?? rano coś działać nie będzie i awantura gotowa!

- ee... ja nic... bo przecież jak ktoś chce malutkiego yorka... bo ma być malutki piesek... przecież nie ma mniejszego psa niż ja... [chlip...] Przecież ja się wszędzie zmieszczę, wystarczy mi ma... [chlip...] malutkie posłanko, w kąciku...


no nie mam długich włosów, nie zrobią mi ki... [chlip...] kiteczki na głowie i co? przez to gorsza jestem...? [chlip...] że burczę? no burczę trochę, ale z przekory... ja ko... [chlip...] kochana jestem, na grzbiecik się wywalę do drapania... jak kogoś poznam, to umiem być kochaną Bu... [chlip...] Bulbeczką...

Tyle rodzin jest gotowych na psa, kiedy w schronisku jest york czy shih-tzu, ale kiedy pies znajduje dom - nagle nikt już przygarnąć przyjaciela nie chce... Nikt nie powie "nie macie yorków? no trudno, przyjadę, może inny psiak mi się spodoba!"...

...nikt tak nie powie... a kundelki słuchają, jak ludzie biją się o rasowce...

9 komentarzy:

  1. Prawda niestety :( Sama się przekonałam szukając domów dla dwóch szczeniaków (i to mamusi mieszanej labradorki z wilczurką, to, że tatus nieznany to nic, przecież trochę błękitnej krwi płynęło w tych pieskach...). Pierwsze pytanie KAŻDEGO to było jaka rasa. Gdy mówiła, że europejska kundelska to :" Eee nie.. nie mam miejsca...", "Eee ja to tylko rasowego..". A przecież wszystkie zwierzęta są piękne same w sobie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też często pojawia się pytanie "co to za rasa??". A przecież nawet, jeśli zwierzak jest podobny do jakiejś rasy, to wcale nie znaczy, że jest po prostu przypadkową mieszanką... Zupełny brak wyobraźni, przecież rasę można wymyślić samemu i potem się chwalić niezwykłą rzadkością!

      Usuń
    2. Bulba bo ta rasa to się nazywa "Do Kochania" :D

      Usuń
  2. Mój pierwszy pies też był rasowy. Ma to swoje zalety - bo wiadomo jaki duży piesek będzie, ile mniej więcej ruchu będzie potrzebował, czy będzie miał predyspozycje do stróżowania czy raczej do zabaw z dziećmi, ile czasu trzeba będzie poświęcić na pielęgnację sierści i dla mnie najważniejsze - jaki mniej więcej charakter będzie takiego pieska.

    Ale oczywiście kij zawsze ma dwa końce. Każda rasa w jakiś sposób wypacza psa, obciąża ryzykiem wielu typowych dla rasy chorób, zawsze może nam się też trafić charakterologiczny "odmieniec". Mój pierwszy przewspaniały czworonożny przyjaciel był z rasy uznawanej za dość zdrową (wyżeł niemiecki krótkowłosy). Niestety mimo to nie zdążył się biedaczek zestarzeć, zachorował na bardzo agresywny nowotwór. Nie mieliśmy z tą straszną chorobą żadnych szans...

    Po jakimś czasie zaczęliśmy oglądać się za kolejnym pieskiem. Przeglądaliśmy w sieci różne strony adopcyjne i w końcu natrafiliśmy na NIĄ. Naszym następnym członkiem rodziny została duża suczka z zielonogórskiego schroniska. Kształt ma bardzo owczarkowaty, sierść gęstą i dość krótką w kolorze żółto-rudym. Jest naprawdę piękna, trochę podobna do psa dingo. Nie mam pojęcia jak mogła przesiedzieć za kratkami tak długo, prawie rok. Miałam chyba szczęście że nikt jej tam nie wypatrzył przed nami. Ludzie pytają się nas co to jest za rasa i mam ochotę czasem pożartować że to np. owczarek pustynny. Ale jednak nie pozwalam sobie na takie żarty, tylko zawsze mówię wszystkim że to mieszaniec ze schroniska i że jest przewspaniały! Niech ludzie zazdroszczą, może kiedyś też zechcą przygarnąć jakiegoś bezdomnego psiaka.

    A psica jest faktycznie rewelacyjna. Od samiutkiego początku cudownie wpasowała się w nasze zwyczaje, tak jakby była chowana u nas od małego szczeniaka. Taki dorosły piesek to same zalety - nie ma szczenięcego brudzenia w domu i podgryzania różnych rzeczy, od razu też widać wszelkie cechy osobnicze.

    Naprawdę warto brać kundelki, bo przeważnie są to pieski dużo zdrowsze i odporniejsze niż rasowe. Mieszańce są piękne i dla każdego z nas oznacza to coś troszeczkę innego. Jedni wolą kudłacze a inni prawie "golasy", są amatorzy dużej masy a także finezyjnych chucherek, ktoś lubi łaciate a ktoś inny tylko wybrany kolor sierści. Można wybierać między nieustanną eksplozją energii, spokojnym kanapowcem czy choćby psią nianią. Dla każdego coś miłego! Poza tym przygarniając bezdomnego psiaka można w swoim życiu zrobić dobry uczynek. W zamian zyskuje się prawdziwego przyjaciela na długie lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!
      Oczywiście, że jeśli ktoś chce psa rasowego z powodów, jakie Pani wymieniła na początku, to jest bardzo zrozumiałe! (byle oczywiście psiak był z hodowli prawdziwej i miał metrykę...). Kiedy jednak psiak jest w schronisku od jakiegoś czasu - wolontariusze wypatrują wszelkich cech charakteru, wiedzą, co lubi, a co nie. Czy woli pobiegać czy poniuchać pod krzaczorami. Z ponad 220 psów prawie każdy dobierze coś dla siebie, pod warunkiem, że nie chce mieć koniecznie psa ze sztucznie doszytą metką "rasowy". Bo umówmy się - nawet jeśli doszukamy się jakiejś rasy u psa, to jaka jest pewność, że to na pewno to?? Nie licząc psów baaardzo charakterystycznych, jak bernardyny czy beagle. I tak jednak nie wiemy, czy są czystej rasy...

      Dziękuję za tak budujący komentarz! Reklama schroniskowców jest bardzo ważna!

      Prosze się również nie krępować z wysłaniem wieści z nowego domu! Chęęęętnie i często ze wzruszeniem oglądamy zdjęcia szczęśliwych psiaków, byłych schroniskowców!

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Ależ nie ma za co! Piszę tylko samą prawdę. :D

      Oczywiście, że jeżeli już pies rasowy to tylko taki z tatuażem i metryką Polskiego Związku Kynologicznego. Każdy inny jest "podróbką" z pseudohodowli - gdzie nikt nie kontroluje zdrowia rodziców i przodków, gdzie często świadomie dopuszcza się do rozrodu osobniki z chorobami dziedzicznymi lub nie właściwą psychiką (zbyt agresywne lub zbyt strachliwe). Tak "wyprodukowano" mnóstwo labradorów i owczarków niemieckich z dysplazją stawów i silnymi alergiami, czy dobermanów z chorobami serca i neurologicznymi.

      Jednak kupując psa rasowego trzeba przeczytać i dowiedzieć się wszystkiego co tylko możliwe o danej rasie. I to nie tylko ze stron hodowców, którzy wymieniają wyłącznie same zalety rasy, ale też warto poczytać fora, porozmawiać z właścicielami i pasjonatami danej rasy. Dopiero wówczas będziemy wiedzieć, czy dana rasa jest dla nas i na odwrót. Ja po takiej dogłębnej analizie odpuściłam sobie wyżła weimarskiego, który ogromnie mi się podoba, ale jednak nie sprostałabym jego myśliwskiej potrzebie ruchu i pracy.

      Niestety wielu ludzi snobistycznie kupuje psa rasowego wyłącznie dla samego wyglądu. Przez to mamy mnóstwo nieszczęśliwych psów ras pracujących pozamykanych w małych mieszkaniach, wyprowadzanych tylko na krótkie spacerki dla załatwienia potrzeb naturalnych. Zaliczyłabym do tej grupy choćby owczarki niemieckie (duża potrzeba pracy), husky (psy pociągowe, potrzebują dziennie min. 3-4 godz. ruchu), labradory (myśliwskie, dowodne - niezmordowane aportery), teriery i beagle (również myśliwskie, bardzo niezależne i trudne w efektywnym szkoleniu). Takie psy, jeżeli nie mają zapewnionej odpowiedniej dawki ruchu i pracy, stają się zestresowane i nieszczęśliwe. Wówczas na własną łapę szukają ujścia dla rozsadzającej ich energii - czasem to będzie niszczenie rzeczy w domu, agresja wobec ludzi lub zwierząt, a nawet samookaleczanie się. Wiele psów rasowych ma też bardzo delikatną psychikę i wszelkie siłowe metody wychowawcze również wywołują w/w problemy (jeszcze wciąż mało ludzi szkoli psy pozytywnie, np. klikerowo). Pamiętajmy, że nieszczęśliwy pies to nieszczęśliwy właściciel.

      A takie mieszane połączenia różnych ras są znacznie mniej wrażliwe na nasze błędy, choćby dlatego że cechy dominujące tych ras nie są tak bardzo silne. Oczywiście im więcej pomieszania genów w jednym psie tym lepiej! Czyli te najbardziej pomieszane kundelki są najlepsze. To trzeba rozgłaszać.

      Oczywiście dla kundelków w typie rasy stałe domki znajdują się najszybciej. Jednak często znajdują one dom tam, gdzie kundelek i tak nie zostałby przygarnięty.

      Naprawdę warto przygarniać zwierzaczki ze schronisk, bo faktycznie dużo już wiadomo o ich charakterze i potrzebach. Pieski są zadbane, odkarmione, wysterylizowane / wykastrowane, pod stałą opieką weterynarza. Nic tylko przyjść i wybierać!

      Ja oczywiście, co jakiś czas wysyłam do Państwa pełne relacje z fotkami co tam u naszej/Waszej Azy słychać. Niedługo pewnie znów coś wyślę, bo ostatnia relacja była w kwietniu (http://www.schronisko.avx.pl/wiesci-z-nowych-domow/1387-aza).

      Ściskam mocno zarówno Bulbkę Krótkołapkę, jak i śpiocha Hedzia! :)
      (bo wydaje mi się, że to o niego "potykaliśmy się" w biurze przy adopcji Azy)

      Usuń
    3. Aza! Naturalnie! Co prawda sięgnęłabym jedynie do jej pięt, jeśli chodzi o wzrost... ale robiła wrażenie... ta wielkość, chód, nie wspomnę o sile! Pamiętam te wieści, zdjęcia Azy z najmłodszym właścicielem są niesamowite!

      Same mądre rzeczy Pani pisze! Staram się jak mogę, żeby pisać o tych naszych bezrasowcach... Niebawem będzie o koledze Azy z boksu. To takie dwa niesamowite psy, były razem. Aza - koń z Maszkiem - niedźwiedziem, haha! Nie wszyscy mieli odwagę wyprowadzać... Maszek pierwszy znalazł dom, Aza niedługo po nim, całe szczęście!

      Bardzo możliwe, że potykała się Pani o Hedzia... To jest najlepszy próg zwalniający!

      Wszystkiego Dobrego dla Was!!!

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję serdecznie za te przemiłe słowa. Śmieszne, bo my Azę też często nazywamy koniem, szczególnie kiedy "pasie się" trawą. Aza wciąż wzbudza duży respekt wśród ludzi, ponieważ samozwańczo mianowała się najgroźniejszym stróżem we wsi i wkłada w tę pracę mnóstwo wysiłku. Baaardzo chętnie poczytam o dobrym kumplu Azuli - miśku Maszku.

    I nawzajem - wszystkiego dobrego dla najlepszych Psiaczków pod słońcem i ich wspaniałych Opiekunów! :)

    OdpowiedzUsuń