Oczami Bezdomnego Psa

środa, 1 kwietnia 2015

O szczęściu bez psio-psilisowych żartów!

Ponoć dzisiaj jest jakiś PSI-ma A-PSI-lis... Jakoś tak... Już mi dzisiaj próbowali wcisnąć, że mam kolejnego siwego włosa i brudne kudełki na lewym boku, a Hedarowi wcisnęli, że kolacji nie będzie przez miesiąc jadł, bo za dużo waży. Nie z nami te numery! Ale byście widzieli, jakie wielkie oczy mu się zrobiły...

Ja samą prawdę będę pisać, żadne tam, że od dzisiaj wszystkie psy będą nosić skarpetki i pilnie poszukujemy dzwoneczków na kocie ogony. Chociaż mogłabym... aaaaaleee nie! Zbyt dobry humor mam!

BOOOOO....

Przebiłam Bulbę!!! To niemożliwe!!! W marcu było ponad 6000 (ponad SZEŚĆ TYSIĘCY) wyświetleń bloga! AAA!!!!! To o tysiąc więcej niż miała Bulba!


Wasza najukochańsza Sonieczka DZIĘKUJE z całego psiego serducha!

To nie jedyna dobra wiadomość! Ooootóóóż.... Do domu pobiegł Świdro! Było tutaj o nim nie raz. Piękny, puchaty, mięciutki, bezłapy...


HA! Żart! Kto się nabrał!? Świdro oczywiście miał łapki, tylko tak się lubił kłaść po kociemu...


Jeszcze jedno Świdra wyróżniało. To, że tak od razu nie pokazywał, że jest pocieszny i sympatyczny. Ot musiał sobie trochę pokłapać zębami na początku znajomości, musiał sprawdzić, czy ktoś jest wart tego, żeby zamerdać na jego widok ogonem.

Pewnego pięknego dnia, pewna para zobaczyła Świdra... I to była miłość od pierwszego wejrzenia. Przynajmniej od strony dwunożnych... Ona miała kiedyś podobnie umaszczonego psa, On natychmiast powiedział, że Świdro będzie ich, ten i żaden inny. Oczywiście, że Świdro przy pierwszym kontakcie próbował użyć zębów! Aaaaleee jak tylko zobaczył, że On się nie zraził zupełnie, że tak czy siak CHCE go poznać i to najwyraźniej coś poważniejszego... Świdro zakochał się w jednej chwili! Później kilka razy spotykali się w schronisku, gdzie radości na spotkaniach końca nie było! Aż nadszedł wielki dzień i wszyscy podreptali do domu.

Dostaliśmy filmik. Należący do tych, które powodują szczerzenie się u ludzi, a u psów obijanie ogonem ścian! Sami zobaczcie, Świderek czeka na pańcia, a potem...

(tutaj powinien być filmik, mam nadzieję, że się wyświetla, starałam się bardzo, żeby był...)

Jedna nasza, która Świdra znała prawie od podszerstka i pomagała w zapoznawaniu, poryczała się ze szczęścia, jak to zobaczyła... 

Szczęście!

Nie tak dawno też poszczęściło się takiemu jednemu dużemu, co to też się zastanawiałam, jak to z nim będzie, bo musi się znaleźć ktoś odważny, kto nie da sobie na głowę wleźć! Baca mu u nas na imię dali, bo to owczarek podcha... nie... podHalański. 


Trafił do nas, jak jakiegoś dwunożnego użarł. Baca w pełni usprawiedliwiony był, ten ktoś nie dość, że szedł od krawężnika do krawężnika, nie dość, że chuch miał mocno nieciekawy... To jeszcze tak się zamachnął butem, że Baca by dostał...ale był szybszy! Zresztą wtedy psisko było też bezpańskie, to lepiej, że trafiło do nas, niż miałby kolejną noc spędzić pod sklepem.

Raz Baca już był w domu, ale się okazało, że opiekun nie dość był pewny siebie, a psisko doskonale czuje, kiedy może sobie pozwolić na zbyt dużo. Jak sobie pozwoli raz, drugi, trzeci, to potem cięęężko jest przekonać psa, że ma swoje miejsce w szeregu trochę dalej niż na przedzie!

Baca do nas wrócił i czekał dalej... Aż pewnego dnia zjawiła się dwunożna. Z daleka. Po Bacę. Nie wiem, czy dzwoniła wcześniej, że będzie, czy tak po prostu wstała rano i zdecydowała się, że jedzie. W każdym razie - przyjechała. Nasi poszli po Bacę. Poznali się, wszystko w porządku. No to na spacer. Kawałek nasi z nią poszli... Ale jak zobaczyli, że tylko tej dwójce zawadzają, zostawili ich samych...

Okrążyli kawał lasu, wracają. Widać z daleka, że Baca idzie wyluzowany, ogonem zamiata na dwie strony, jakby mu pani naobiecywała po drodze stosu mięcha, byle dobrze wypadł!


Później standardowo - Baca poczekał przed biurem, dwunożna podpisała umowę i odebrała jego kartę. Potem wszyscy stali i nie wierzyli. Ta pani naprawdę zaczarowała tego psa! Baca podszedł ze swoją nową opiekunką do samochodu. Pańcia otworzyła drzwi, nasi się pochowali za czym się dało, bo nikt nie chciał Bacy wciągać do samochodu... Ale psisko wsadziło łeb, powąchało, podumało nad rozłożonym kocykiem iiiii wtarabaniło się jak gdyby nigdy nic na tylne siedzenie! Odjechali w siną dal...

Szczęście...

------------------------

A co u Bulby?

(to stare zdjęcie, ale jakże prawdziwie bulbowe!)

Bulbowy pańcio - jeden z naszych stróży - spędza teraz stróżowe noce w schronisku samotnie. Znaczy ze mną i z Hedziem, ale bez tej małej kluski z nibynóżkami siedzącej na ławie w kuchni, ta czeka na niego w domu. Za to jak stróż nocuje u siebie, albo odsypia po pracy - Bulbka śpi razem z nim, bok w bok, ciałko przy ciałku, brzuszkiem do góry, majtając nibynóżkami w powietrzu, kiedy śnią jej się OBCY do przegonienia spod domu... U kogo miałaby lepiej ta niepewna siebie suczka kłapiąca na obcych zębami, która SWOJEMU stróżowi zaufała bezgranicznie zanim jeszcze w jego głowie zakiełkowała myśl, że to właśnie z nim Bulba będzie najszczęśliwszym sierściastym kartofelkiem na świecie...?

...SZCZĘŚCIE...

2 komentarze:

  1. piękny blog :) aż się popłakałam ...:( sama teraz organizuję spotkanie blogerek gdzie będziemy zbierać karmę dla schroniska z Tarnowa
    Takich stron / blogów powinno być więcej !!!

    Pozdrowienia dla wszystkich podopiecznych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuję! I baaardzo pochwalam zbiórkę karmy dla schroniska!! Tarnowskie psiaki będą na pewno wdzięczne i podziękują w sobie znany, psiejski sposób, haha!

      Usuń