Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 23 sierpnia 2015

Krótkie łapeczki mam i na nich biegam!

Tysiak dzisiaj padł ze zmęczenia i chrapie tak, że nie trzeba nawet wchodzić do kuchni, żeby usłyszeć, więęęc dzisiaj jest MÓJ DZIEŃ! uuuaahahahaa....

Wykorzystam okazję do promocji krótkich łapek. Nie zaprzeczajmy - krótkie girki są przeurocze! A jeszcze jak noszą dłuuugi brzuszek, to jest uroku dwa razy więcej! Tylko trzeba pilnować, żeby w tym brzuszku za dużo nie lądowało żarełka, bo potem krótkie łapeczki mają więcej do dźwigania... Nie mówiąc już o pleckach! Na końcu pokażę, co robić, kiedy nie ma nic do roboty i jest czas na prostowanie grzbietu.

Jest u nas trochę tych krótkołapych, zaczniemy od tych, co jeszcze muszą dźwigać na plecach łatki i kropki.

Vika i Wera z jednego pochodzą domu... Prawdopodobnie. I prawdopodobne też jest bardzo, że te same ręce przerzuciły jedną i drugą przez schroniskowy płot. A niech im uschną jak ta trawa na wybiegu podlewana jedynie przez czworonogi!



Ta bardziej sierściasta to Vera.



Coś mnie się zdaje, że pod kudełkami ma jednak czarne kropeczki...

Mniej sierściasta jest Wika:



Nakrapiane psiolaski trzymają się razem. Razem przez płot, razem u nas. Byłoby najidealniej gdyby jeszcze znalazły wspólny, jeden dom... Na pewno swoim człowiekiem też by się podzieliły po równo, bez zazdrości! Są całkiem przyjazne i nie warkolą na znanych sobie i nieznanych, tylko jakoś próbują ogarnąć sytuację, w której się znalazły... Dobrze, że razem, to je jakoś trzyma. Może też razem wyruszą w świat, do Dobrych Ludzi...? Oby!

Jeśli jeszcze kogoś nie zachęciło to, co napisałam, to bardzo proszę, tutaj film:



Troszkę dłuższe łapki, ale też bez szału ma Cezar.



Może nie wyszedł tam zbyt ładnie,ale to zdjęcie zrobione krótko po przyjeździe, wtedy prawie żaden pies szczęśliwy nie jest... Tutaj jest drugie, poza piękna:



Cezar jest psiekstra! Szarmancki taki, uprzejmy, uśmiechnięty ciągle i zawsze jakieś dobre słowo powie na powitanie - taki z niego DOBRY pies. Wychodzi też na marsze, gdzie bardzo ładnie i z gracją żebra o smaczki, ale to tylko dodaje mu uroku... Mieszka w schronisku już rok, zupełnie niepojęte! Może znów winą jest ta mordka siwa, ale noo beeez przeeesaaadyyy... Psy nie wypominają każdego siwego włosa swoim właścicielom, prawda...? Zatem piękny, przebojowy, potrafiący się zachować na mieście Cezar czeka na tego jedynego w swoim rodzaju, SWOJEGO człowieka!

Nie można tutaj też nie wspomnieć o Misiaku, co jedno ucho ma leniwe!



Może tutaj nie widać, że Misiak jest długi, a zaraz by pewnie ktoś mi zarzucił, że eeeee, ale liiipaaa, miały być długie, krótkołape, a Neska partaczy posta, ale jestem na to przygotowana! Oto dowód, że Misiak jest przedstawicielem jednocześnie łapki, którą ciężko zaklaskać i grzbietu, na którym spokojnie samolot rozpędzi się do startu, proszę bardzo:



To zdjęcie z marszu wiosennego. I co?? I miałam rację! W dodatku znów dowód - Misiak jest grzecznym psem i jak wytrzymuje wariatkę Zandi, koleżankę z kojca, to jeszcze znaczy, że cierpliwy jest! Może nie jest z tych, co od razu się rzucają na dwunożnych z miłością, ale spokojnie - jak ktoś zasłuży to na pewno Misiak merdnie ogonem nie raz! Zwłaszcza, że nie jest z tych, co się krępują, tylko jak ktoś mu smaczkiem przed oczami macha, to ten od razu paszczę otwiera! Nie ma też oporów przed wywaleniem brzucha do drapania, jak ma dobry dzień. Taki to Misiak, nie wiedzieć czemu - niewidzialny...

Pisząc o takich, co stanęli w kolejce po długość, ale po wysokość już nie, nie mogę zapomnieć ooo... SOBIE!



Przez skromność nie wspomnę, że jestem jedną z bardziej uroczych psiolasek na terenie schroniska, że moje łapeczki wywołują same ochy i achy, a moje ćwiczenia na proste plecy powodują omdlenia z zachwytu!

Jak już wspomniałam o ćwiczeniach... Wspominałam na początku opowieści też, więc żeby nie było, że sobie wyszczekuję byle co... Plecki się rozprostowuje tak, że najpierw trzeba się położyć normalnie, potem boczkiem, boczkiem, łapeczki trzeba wyciągnąć na boki, potem jeszcze trochę i potem wierzgnąć! I HYC, jest się na pleckach! Jak się ma odpowiednio szerokie plecki, to wtedy nie trzeba używać żadnych mięśni, bo SIĘ SAMO ciałko trzyma. Zachwyty gwarantowane!



 Ufff, udało mi się całkiem samodzielnie napisać wszystko, wcale nie musiał Tysiak stać nade mną! A teraz szukajcie w domach długiego, za to niezbyt szerokiego miejsca na posłanko, a ja lecę wyprostować plecki!
..........................
Kto czytał poprzedni post? Delfin opowiadał o punkcie. Iiii Delfin wczoraj pojechał do domu! HA! 

1 komentarz: