Oczami Bezdomnego Psa

środa, 8 lutego 2017

Nasi się rozpączkowali się!

Nie, że pierwszy raz się rozpączkowali, bo najpierw to było w Mieście Ciuchci i Pary i do dziś tam też są nasi, którzy opiekują się zwierzami z takiego przytuliska, gdzie naprawdę się zwierzaki przytula. Całkiem niedawno pojawiło się kolejne miejsce z naszymi! Tylko tam nie ma przytuliska, ale takie schronisko, jak nasze! Znaczy mniejsze... ale jednak ze siedemdziesiąt psów tam mieszka i sierściuchów ze czydzieści! I od tego roku, czyli już miesiąc, nasi prócz nas, mają też ich i wszyscyśmy tak samo ważni! ...bo tam, we Wsi Między Polami też są szczęścia i nieszczęścia...

Są smutne historie, jak ta na przykład, której głównym bohaterem jest Rex.


Rex szykował się do świąt tych, co były niedawno, z choinką. Pewnie całą przemowę układał sobie na wigilię, jak co roku. Pewnie zastanawiał się, czy może dostanie jakiegoś pieroga albo coś... Czy coś mu skapnie... Zapachy się roznosiły, ludzie przyjeżdżali, coś się działo, święta szły! Tyle lat już z tymi dwunożnymi, tyle świąt oglądał... Tych zeszłorocznych nie obejrzał... Odwieźli go do schroniska zaraz przed gotowaniem bigosu... Oni wrócili ciesząc się pewnie, że stary pies już im zawadzać nie będzie, że wyglądem przestanie straszyć, że pieniędzy wydawać nie trzeba na niego już... A stary Rex z jednym zapadniętym okiem, guzem na ogonie, czternastką na karku, lichą sierścią naciągniętą na przygarbione ze smutku ciałko próbował się odnaleźć w schroniskowym kojcu... Nasi go naprawiają powoli...


Guza już nie ma, oka też nie, nie było potrzebne, przeszkadzało bardziej. Nasi teraz próbują posklejać jego serce, co się wzięło i rozpadło na miliard kawałków...

Albo historia Nizara...


Ktoś go najął do stróżowania za miskę kulek... Stało się jednak tak, że cośtam ktoś podwędził z tego miejsca, gdzie Nizar pracował i cóż... Najmniej w tym jego winy, ale akurat jego ukarali i zawieźli do schroniska... Psisko to energiczne i inteligentne, potrzebuje zajęć, a nie biegania w te i nazad po terenie! Żaden pies zresztą nie powinien pracować w ten sposób, że wszystko na jego łbie, a dwunożny do domu idzie i że niby wszystko upilnowane przez jednego czworonoga... Też coś... Nizar teraz czeka na dom, w którym nie zapomną, że on stworzony do długich wędrówek!

Albo taki inny Reks. 


On też był psem pracującym, nawet świetnie sobie radził! Szczekał, oblatywał teren razem z psiumplem, wszystko było super z jego strony! Znów nie jego wina, że interes nie szedł, ale to jemu się oberwało... Przyjechał do schroniska. Aż dnia pewnego wszyscy się ucieszyli, kiedy ktoś zdecydował się go przygarnąć! ...........owczar wrócił jednak szybciej niż zdążył odetchnąć na dobre. Wiecie, co było powodem?? Wiecie??? Nie wiecie, bo skąd... A Reks wrócił, bo nie szczekał... Tak, w pierwszej pracy był super, ale w kolejnej już nie chciał... Chciał być czyjś, chciał mieć rodzinę, chciał być kochany niezależnie od tego, czy mieszka tam tylko dlatego, że się przydaje. On chciał się czuć potrzebny z takiego najprostszego, psiejskiego powodu...

I też są tam takie trzęsizadki, jak na przykład Tedi. Przez dwa lata nie wychodził na spacery, bo przecież cały świat jest straszniejszy niż najstraszniejszy sen! Ledwo, ledwo go wolontariusze przekonali do wyjścia na trawkę pewnego dnia...


...ale to mnie nie dziwi. I tu, i tam (i na pewno w wieeelu miejscach) są najlepsiejsi wolontariusze! Postanowili, że nie spoczną, że Tedi musi zobaczyć świat, musi go pokochać, nie może tak ciągle w kojcu po tej samej ścieżce buda-micha-buda-micha. Udaje im się to, patrzcie tylko...


Kto nie wierzy, niech się wstydzi, bo to ten sam pies... Choćbym nigdy już miał kurczaka nie dostać do kulek!

Mieszkają tam też sierściuchy!


To akurat Cobi, młodziak taki, ale nieśmiały...Chociaż jak naszych znam, to już o wiele mniej niż kiedyś. I zachwyca tymi zielonymi ślipiami... czy one żółte...? W każdym razie zachwyca!

Nie tylko te zdrowe sierściuchy pomieszkują Są też takie, co to są kociowetowską zagadką, jak Rafik...


I nasi stają na rzęsach, żeby rozwikłać zagadkę, co w kocie piszczy, znaczy źle działa. A póki co kombinują jakieś puszunie takie delikatne, co by przechodziły gładko i co by sierściuch mógł się jakkolwiek lepiej poczuć... Każdy jest ważny!

I są też psiolaski prawdziwie zwariowane i pocieszne tak, że z takimi, to ja bym na koniec świata pognał, o, jak Sara:


I są takie wielkie niedźwiedzie prawie, ale za to trzymające równowagę i grzeczne, że tylko do domu zabierać, jak na przykład Czako:


I takie tereny mają tam spacerowe, że tylko się rozpęęęędzać i gnać przed siebie!


...i takie serca, że nic już straszne nie jest...


Mina Ziomka mówi wszystko, prawda? Ziomek to też jeden z tych najidealniejszych, co to nikt nie pojmuje, czemu każdy kolejny dzień czekać musi na dom... 

Boooo jak śpiewała jedna Majka, a słowa napisał pewien Cygan... (To całkiem jak na naszym blogu!)

....wszystkie zwierza nasze sąąąąąą
Ziomek, Aron czy kot Plaaatoooooon
Na serca dnie mają swój doom
Uchyl im seercee jak drzwiiii......

(...no prawie tak to leciało...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz