Tymczasem do tematu!
Ale się nam zachłopaczyło! Jakby tak policzyć, to mamy duuuuuużo chłopaków i dużo mniej psiolasek. Tak to jakoś falami jest, że najpierw wszyscy chcą psy, bo nie przyniosą dzieciaków do domu (a przecież nasze psiolaski też nie przyniosą, bo albo u nas abo potem tracą możliwości)... A teraz jest za to odwrotnie! Każdy chce psią panienkę mieć w domu! Może grzeczniejsze niby albo nie muszą każdego drzewka, krzaczka, murku, drzewka, pieńka, kępki trawy, znaku, kamienia... oznaczyć (chociaż znam takie, co jednak muszą)... a u nas takie fajne chłopaki mieszkają!
Pomelo na przykład:
Ten średni psiurek się zgubił komuś chyba i nie umiał znaleźć drogi do domu. No chyba, że... ale przecież niemożliwe, że ktoś specjalnie tak... Pomelek się błąkał przy jednym z takich wieeelkich sklepów i już zdążył solidnie zmarznąć, zanim ktoś się nad nim zlitował... Na szczęście ostatecznie Pomelo mógł się ogrzać i posilić u nas i rozpoczęło się jego oczekiwanie na dom. To było w sumie niedawno, może jeszcze jego dwunożni wpadną na to, że on tu tęskni... Pomelek niestety nie jest okazem zdrowia, bolą go tylne łapki. Psioweci mu robili badania i zalecili już wspomagacze, więc do psiaka będzie przychodzić Tabletkowa z tortem z wkładką. Ech... Ciepłość mu potrzebna i dom...
Moku się nie zgubił....
Dwunożny, u którego Moku mieszkał stwierdził, że psa pożegna... tak na zawsze... sam sobie tak postanowił, że niby pies agresywny jest i on takiego psa nie chce.... A przecież czyja to wina?? Przecież Moku sam się tak nie wychował... Ktoś mu nie pokazał, co wolno, a czego nie i co jest dobre... Niektórzy dwunożni chcą mieć takiego psa, który będzie groźny, więc tym bardziej nie korygują złych zachowań, a potem zdziwienie, że czterołap warkoli w nie tych sytuacjach, co trzeba! Też coś... Moku nie rozumie zupełnie, co się stało... Wolontariusze mu pomagają, wyprowadzają na spacery, pokazują, co jest dobre, a co niebardzo, pozwalają mu hasać na spacerach na dłuuuuugiej lince i z piłką. Teraz nasi naprawiają coś, co nie powinno zostać nigdy zepsute...
Ten postawny chłopies też się zgubił:
Owal biegał sobie radośnie po mieście, ale ktoś w końcu stwierdził, że nie powinno tak być i zadzwonił do naszych. Budzi respekt, nie ma co oszukiwać... Zwłaszcza, że towarzyski jest i lubi głośno wołać dwunożnych, co nie każdy rozumie, ale wystarczy podejść, a ten grzbiet nadstawia do czochrania i uśmiechać się zaczyna! Psiolaski mdleją od tego perlistego uśmiechu! Bliznę ma na nosie, więc wygląda na takiego zawadiakę, to tym bardziej dziewczyny przyciąga... Stresuje się Owal w schronisku, co widać w jego kojcu... ale na wszelki wypadek, żeby wykluczyć jakieś choróbska, psioweci mu pozaglądają w wyniki też... najlepszy na takie rewelacje żołądkowe jest dom...
Nie tylko takie średniaki i dużaki mamy. Jest też Jędrek!
Małe to, a pocieeeeszneeeee, że nie można się nie uśmiechnąć, kiedy się go widzi! Zlitowała się nad nim pewna dwunożna, która go znalazła telepiącego się z zimna niedaleko miejsca swojej pracy. Mogła go na chwilę przygarnąć, żeby się ogrzał, ale nikt się o niego nie pytał, a ona nie mogła go zabrać ze sobą do domu, to go przywiozła do nas. Jędrek nie opuszczałby człowieka na krok! Biega za każdym, czaruje oczami i ogonem, wciska się w kraty, byle ktoś przy nim posiedział, pogłaskał, pomiział za uchem, a najlepiej zabrał do domu na zawsze... Tęskni Jędrek, a smutek przy każdym pożegnaniu wylewa się z niego tak samo, jak radość przy powitaniu...
Takich mamy chłopaków! Jest ich duuuuuuużo, duuuuuuuuuużo więcej, to tylko taka mała garstka, która jednak powinna zachęcić Was do odwiedzenia nas i do zakochania się niezależnie od wszystkiego, nawet od pci! Kto by tam pod brzuch zaglądał, skoro najważniejsze jest i tak to, co w środku każdy z nas ma. Znaczy nie bebeszki, ale wiecie - wierne serducho, dwa wiadra radości i wanna tęsknoty...
...musisz zdążyć, bo niektórzy już trochę się za bardzo w niej zanurzają....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz