Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 5 lutego 2017

Starość im się na pyskach wymalowała.

Ja wiem, że psieciuchy są słodkie. Cienkie ogonki, wielkie oczy, rozjeżdżające się łapki, nieporadość, mięciutka sierść, ząbki jak szpilki. Nie wspomnę, że głupie takie jeszcze i brudzące gdzie popadnie, i czym popadnie. Wielu o tym zapomina. Sporo osób zachwyca się psieciuchami, więc wcale w zamiarze nie mam przekonywać, że tak jest, nie trzeba. Dzisiaj więc o tej drugiej grupie. O tej, którą dzieli od psieciuchów kilka ładnych lat, dużo doświadczenia, ogrom przeżyć, miliony całe siwych włosów na głowie... Którymi też się wielu zachwyca, ale wciąż liczba tych staruszkolubów jest zbyt mała w stosunku do liczby potrzebujących domu czworonogów...

Taki Pimpol na przykład...


Czyż nie wygląda dostojnie taki wyblakły? Trafił do nas baaardzo niedawno temu i nie uwierzycie, o co jest posądzony! Otóż podobno, w miejscu gdzie się błąkał, zagryzł.... zwierzę kopytne z rogami, a dla ścisłości napiszę, że... kozę... Dobrze, że nie bawoła... Wyobrażacie sobie, że coś, co mi osobiście sięga do łokcia i to tylko wtedy, jak jeszcze na kamieniu stanie sięgnęłoby do szyi kozy, żeby ją zagryźć! Ech... Pimpolek nie wyściubala prawie nosa w budy, bo mu zimno. Spacerowałby też najchętniej na dwóch nogach niż własnych czterech łapach, na ręce się pcha znaczy... Te rudawe włoski powoli się z niego wyprowadzają, a na ich miejsce przychodzą nowe, białe jak śnieg, po którym tak niechętnie człapie. Oby się znalazł ktoś, kto jednak chętnie taki siwy pychol do domu zabierze...

Krótko przed Pimpolem trafił do nas Dziabąg.


Nasi podają, że on stary nie jest, więc najwidoczniej te białe kłaczorki to u niego taka mała ściema... Może od szczeniaka tak ma, a może ze zgryzoty mu to później wylazło? Nie wiadomo. Wiadomo, że to też taki pies naręczny, jak Pimpol. Pchaaa sięęęę na kolana na bezczelnego! Chociaż przynajmniej na spacerach chętniej zapachy posprawdza i doskonale wie, do czego nos służy. Taki mały psiaczek dla każdego, kogo nie odstraszy to śmieszne obsypanie siwizną... Umie się pokazać z tej najpsiejskiej strony, bo się wdzięczy w kojcu do każdego i ogonem merdoli i nos nadstawia pięknie! Oby nie przestraszyła ta śmieszna, chaotyczna siwizna...

Kolejny jest ten, co to o nim wspominałem niedawno chyba, ale psuje do tematu. Miki.


Dla krótkiego przypomnienia - Miki do schroniska przyjechał głównie łysy i z miliardami takich maciupeńkich żyjątek, które mnożą się chętnie, a jeszcze chętniej zmieniają miejscówki na innych niezależnie, ile mają łap czy nóg, byle byli pokryci żywą skórą, którą można zeżreć. Długo trwała walka o skórę Mikiego, bo te obrzydlistwa nie opuszczają tak łatwo, ale się udało! Miki powoli pokrywał się nowymi włosami i teraz wygląda własnie tak. Pysk miał kompletnie łysy i jedyne, co na nim rosło, to wielkie strzępy naskórka, więc ostateczny kolor sierści wyszedł dość niespodziankowo. Okazało się, że już nastoletni Miki ma pysk siwy jak broda Odświętnego Mikołaja. Najważniejsze jednak, że psiurek okazał się niezwykle przyjazny, przytulaśny i dwunożnolubny. On się bardzo stara przypodobać, teraz rola dwunożnego, żeby to dostrzegł i chciał dać szansę...

Łabek Też stary nie jest, ale starość się przykolegowała do niego wcześniej...


Łabek trafił już do nas z tymi siwymi kłaczorami, ale mi się zdaje, że aż tyle ich nie było... Łagodnoooość to się zniego wyleeewaaaa.... Taki jest dla każdego, i do małych, i do dużych, i do siwych, i do tych ubranych w kolorowe kurtki... Nieważne nic jest, byle dwunożny był dobry i chciał mu okazać chociaż trochę dobrego serca... Starość się wymalowała na łabkowej głowie zupełnie za wcześnie i co teraz ma zrobić...? Może są tacy, którzy by go chcieli, ale stwierdzają, że "eeee, taki pysk siwy, to stary jest", a on wcale nie jest! W średnim wieku wręcz i jeszcze bardzo wiele przed nim! I te oczy smutne się wpatrują w każnego... A on się tak ładnie uśmiecha na spacerach...

Nie ich wina, że albo wiek zdradza albo go przekłamuje. W ich oczy popatrz, w serce własne i nie wymawiaj im wieku, którego albo aż takiego nie mają, albo nie chcą mieć... To nie ich wina, że ich los rzucił daleko od ich domu... To nie ich wina, że trafiły może na ten niedobry i dwunożnych, którzy wcale ich nie chcą może szukać... Może chcą, tylko po prostu nie wiedzą, gdzie...

Nie karz ich za to, że wyblakły...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz