Oczami Bezdomnego Psa

środa, 10 grudnia 2014

Psiolaski górą! Żeby tylko w przenośni...

- Psiolaski? Górą? Szczyty będziecie zdobywać czy przez płot skakać? Hyhyhy

- Żebyś się nie zdziwił... Śmiać się nie ma co, bo prawie zgadłeś i z własnej woli to nie było...

- Ojej... to przepraszam, ja niechcący... Ale co się właściwie stało? 

- Widzisz, ktoś nam taką właśnie psiejską dziewuszkę za płot przerzucił. 

Śmiesznaaaa, jak nie wiem co! Średnia, biała, kudłata, co kudełek, to innej długości, nos różowy, cudo! Na swój sposób cudo... Dla mnie akurat bardzo, ja bym chciała taką sierść zapuścić ale jakoś wyrosnąć nie chce...

Ja tu piszu-piszu, a tu pokazać wypada:


Psiolaska została przerzucona przez płot z kartką, na której było napisane "znalazłem, ma na imię Diana". Ekhem... trochę dziwne, prawda? Zwłaszcza, że na to imię psica reaguje. Szkoda, że nie było dopisku "ostatnie szczepienie trzy miesiące temu, lubi dzieci, nie lubi panów w czapkach", na przykład... 

Na szczęście Diana od razu stwierdziła, że nie ma co się depresjować, życie jest po to, żeby się nim cieszyć. Co człowieka widzi to się cieeeszyyy tak, że aż tańczy jej zadek, paszczę otwiera, zalotnie kudełkami macha, pocieszna, jak nie wiem co! 

Szczęście się do niej uśmiechnęło szybko, została zabrana do domu, na razie tymczasowego. Może znajdzie się ktoś,  kto zechce ją przygarnąć na stałe, a nawet, jak nie, to ten dom tymczasowy zmieni się na stały.

Poszczęściło się też psiolasce, o której już kiedyś pisała Majka. To suczka, która została przywieziona z koszmarnych warunków z innymi czworonogami. Wtedy była wystraszona, jak prawie cała reszta grupy. Teeeeraz jest niezwykle sympatyczna i zaraża radością! Mowa o Eliszy:


Nie za duża, nie za mała, naprawdę psiolaska w dechę! Jak jej się poszczęściło? Niestety do domu nie poszła, ale za to dorwała jednego z większych przystojniaków w schronisku!

Wyszłam sobie na obchód, dreptam sobie dziarsko do kuchni, spoglądam w stronę wybiegu a taam WZIUUUUuuu na lewo... eee chyba mi się zdawało... za chwilę WZIUUUuuu na prawo... Psia stopa! Nie zdawało mi się! Podchodzę bliżej... i znów jak nie śmignie coś brązowego, a za nim coś szarego! W końcu zatrzymali się przy furtce, nie wiem, które było bardziej zadowolone z tego wybieganego szaleństwa. Dogadali się, nie było wątpliwości! Spytali mnie tylko, czy widzę gdzieś idącego dwunożnego. Nie widziałam nikogo na horyzoncie. Jedna przez drugiego tylko wrzasnęli, że "ooo to psiekstra! Teraz ty gonisz!". I tyle ich widziałam. Będą mieszkać razem w kojcu, będzie im raźniej!

Najbardziej jednak wszyscy jesteśmy uradowani z powodu Alaski! To taka smutno-wesoła historia... Kiedyś pisałam o tej psiolasce - Alasce. Odebrana właścicielowi, który ją za mało karmił i nie leczył, chociaż pod brzuchem wisiał guz, wielki prawie jak ja! U nas przeszła jeszcze kilka operacji, stała się piękna, puchata, wykarmiona i w ogóle kiedy szła, to się wszyscy oglądali!


Alaska sobie mieszkała w schronisku, chodziła na spacery, cieszyła się z obecności ludzi. Aż pewnego dnia... Poszarzało, posmutniało... Wyrok: Alaska ma trzy duże guzy, nieoperacyjne. Zostało niewiele czasu... Nasi zaraz założyli na "fejsie" wydarzenie, zaraz były ogłoszenia, gdzie się dało! "Kto weźmie Alaskę do domu, do końca jej dni!?". Czekaliśmy, czekała nasza kudłata, piękna psiolaska...

Wyobraźcie sobie, żeeee, udało się! Zgłosiła się rodzina! Mają już suczkę podobną do husky, łagodną. Chętnie będą rodziną dla naszej, co to się pech od niej nie chce odkleić... Mieli przyjechać, umówione wszystko, przyjadą, zapoznają się, jak wszystko będzie super, to Alaska odjedzie do domu!

I pewnego dnia już prawie cały plan legł w gruzach, bo się nasza Aluśka pochorowała... Tak solidnie... Mówią na to "kryzys". Było kiepsko...

...ohohohoho, nie dała się jednak nasza Piękna! Po raz kolejny udało jej się wygrać! Zaraz potem Pracownik schroniska, który Alusię (tak pięknie o niej mówi...) kocha baardzo, pojechał po panią i przyszłą koleżankę naszej psiolaski, żeby się zapoznały porządnie....

...iiii ohohohoho, psiolaski się zapoznały i wszystko wyszło super!!! Potem ten sam alusiowy Pracownik odwiózł wszystkie dwu i czworonogi do dooomuuu! Niesamowicie się u nas wszyscy cieszą, że się tak udało, że Alaska będzie mieć najprawdziwszy dom i najprawdziwszą rodzinę! Zobaczcie, przecież pasują do siebie idealnie:



Teraz trzymamy kciuki (a psom nie jest łatwo...), za wszystkie nasze psiolaski!
...za Dianę III - niech jak najszybciej zostanie podpisana stała umowa!
...za Eliszę - niech znajdzie się rodzina, która weźmie tę pełną energii suczkę (może w tym domu byłoby jeszcze miejsce dla Hrabiego?)!
...za Alaskę - niech jeszcze wieeele miesięcy cieszy się DOMEM i niech zapomni o wszystkim, co złe było, i niech będzie jak najlepiej, jak najdłużej!

...i za inne nasze schroniskowe laski - za Sonię, Sarę, Zandi, Dinę, Sabę/Azę, Sawę, Gosikę, Kinię, Azerę i wieeeleee wieeeleee innnyyyych!

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ohohoho, dziękujemy! Wam jest łatwiej, my mamy jakieś takie małe kciuki...

      Usuń
  2. A za Bulbę? Też psiolaska ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! w policzki!
      Ale co ze mnie za laska... się śmieją ze mnie, że mam tylko 3cm więcej jak stoję niż jak leżę, i 4cm więcej wysokości niż szerokości...
      Za to wdzięku mi nikt nie odmówi!

      Usuń
    2. Ach, źle mi się wcisnęło i się nie dodało... bo w policzki miało być lizu-lizu-lizu z wdzięczności!

      Usuń
  3. Psiolaski są najlepsze, szczególnie dla iglaków! Moim pierwszym psem był cuuudowny pan psiur, ale musiałam przez niego wybudować w ogrodzie specjalne zapory-płoty, które chroniły żywopłot z tuji przed spaleniem... Także teraz stawiam właśnie na psiolaski. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooj znam psiolaski, które od psów gorsze być nie chcą i potrafią co nie co zadzierać! Chociaż fakt, że psiolaski to tylko niektóre tak robią, a psi faceci tylko niektórzy tak NIE robią...

      Usuń
    2. No proszę, kto by pomyślał?! ;)

      Usuń