Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 4 września 2016

...kuweta...? niby nic dziwnego, ale W PSIARNI???

Tu Ares. Dżokej się zdziwi, jak wstanie, bo post będzie napisany! Spodobało mi się ostatnio, a i Czytaciele mnie dużo razy czytali, więc nie mogę przecież skazywać ich na długie i tęskne czekanie na moje pisanie! 

Przechodzę ja sobie niedawno i niespiesznie obok szarego, blaszanego budyneczku naprzeciw biura... I zerkłem do środka... Pacz...znaczy patrzę... I oczom mym uwierzyć nie mogę! 

Patrzcie.....


Klatucha, poducha różowa, kocyk, micha i..... KUWETA! A między tym wszystkim pies! Aż chrząkłem, żeby się kudłacz odwrócił do mię i w oczy me spojrzał się Leg... Pies na pewno!

Podchodzę bliżej... i zagadłem...

- Leg! nie wstyd Ci?? Chociaż trochę????

- Ale że co?

- Pies i kuweta?? Toż to nie przystoi! Sierściuch, to tak, ale pies powinien godnie trzymać to, co trzeba tam, gdzie trzeba! Nie będę komentować tej różowej podusi, bo to już jak uważasz... ale kuweta..........

- Wyluuuzuuj, nie moja!

- Jak nie Twoja?! Leżysz obok, w klatce, czyja ma być!?

- Leżę, bo wygodnie. To nie moja miejscówka, ale Puśki. Wleź tu i zobacz, tam stoi...

Polazłem, a co było robić...

Wiecie, że nie ściemniał? Najprawdziwszy sierściuch! Znaczy sierściucha. Kociolaska.


Wielkie oczydła, wąsy długie... Ale żebyście nie myśleli, że Leg zajął jej mieszkanko i ona teraz na podłodze musi kimać - ma sporo innych atrakcji...


Nasi ją odebrali od dwunoznych... Dowiedzieli się, że ktoś kotu zrobił coś bardzo niefajnego, a potem nie zabrał do kocioweta, chociaż sierściucha wyraźnie niedomagała.... Nasi pojechali i zastali Puśkę leżącą, niewstającą i niedającą się dotknąć! Popytali, pogadali, nikt nic nie wiedział, a sierściucha że niby od wczoraj raptem taka... Łaciatą więc wpakowali do pudła i pędem do szpitala pojechali!

Kociowet popatrzył, pomacał, popukał, zdjęcia porobił takie, co to od środka można zwierzaka pooglądać i wyszło, że Puśka ma jakieś zmiany w oczach, które mogły być wywołane działaniem nieprzyjaznym! Znaczy KTOŚ mógł to sprawić, nie samo-się... Kota miała też ranę na tylnej girze, która też nie powstała "przed chwilą", co było właściwie czuć na odległość!


...gira nie tylko była ranna, ale też połamana. Tylko nie wiem, czy ta sama, może jedna dziurawa, a druga złamana? Możliwe. W każdym razie nie chodziła wcale.


Na szczęście teraz całkiem ma się dobrze! Tylko nie może iść do żadnego domu, bo to jeszcze nie wiadomo, jak to będzie... Na pewno jednak ma lepiej u nas. Nasi dbają o nią i miziają, kiedy tylko mogą. Poza tym ma fajnych psiumpli!

Leg, który ją tam podsiada... podkłada się znaczy, jest całkiem uroczy. 


Prawda, że uroczy?? Ma lat osiem i jest mały. U kota w klatce się mieści. I sierściuchy lubi! To duży plus! Miał jakiś uraz łap, więc może miał bliskie spotkanie z jeździdłem... ale już chyba jest okej. Na spacery chodzi grzecznie i ogólnie jest mało czepialski. Byle nie być samemu... Będzie super psiumplem dla każdego, kto szuka takiego spokojnego zwierzaka! Może mieć kociumpli i psiumpli, wszyscy będą super! Kudełków nie trzeba u niego często czesać, dużo nie zje, dużo miejsca nie zajmie...

Leg i Pusia nie mieszkają tylko we dwójkę. Z nimi jest Nax.


Smutny taki. Miał dom i swojego dwunożnego. Dobrze im było razem pewnie... Spokojnie dzień za dniem mijał. Razem. Nagle jednak opiekuna zabrakło... Odszedł tam, skąd się nie wraca i cóż... Nikt Naxa nie chciał, zamieszkał u nas. Nie mógł się odnaleźć. Do tej pory miał swoje posłanie w domu, wychodził na spacery, ale potem wracał... do domu. Nagle pewnego dnia wylądował w schroniskowym kojcu, do spania miał budę, a rano wyszedł... na dechy z widokiem na szare kraty. Później zamieszkał z Legiem i Pusią w prawie-domowym pomieszczeniu. Brakuje tam kanapy i dwunożnego, ale mają siebie i w chłody nie będzie im chłodno. Oby jednak znalazły przed zimą dom, taki prawdziwy i super...

O Pusi nie mogę tego jeszcze napisać, chociaż mam nadzieję, że będę mógł za krótki czas... ale Leg i Nax szukają domów! Ich dwunożny nie musi mieć czasu na kilkugodzinne spacery, pomysłów na wymyślne zabawy... Wystarczy, żeby po prostu cieszył się z ich obecności... Żeby pogłaskał po poliku, podrapał po pleckach, smakołyk dał, zaprosił do oglądania telewizji czy po prostu posiedzenia razem obok siebie... 

Tak wiele nie trzeba dać... ot, po prostu... siebie...

1 komentarz: