- Majka!
- Co?
- Miałaś kiedyś ochotę użreć bezogoniastego?
- Jeszcze jak! Zwłaszcza jak młoda byłam.
- I co?
- Nic. Byłam młoda, ale nie głupia. Jak pies
ugryzie bezogoniastego, to zawsze dla niego źle się to kończy. Nawet jak
bezogoniasty dobrze sobie zasłużył na wyżarcie kawałka zadka, to i tak pies
obrywa… Ale czemu o to pytasz? Masz ochotę gryźć?
- Teraz już nie, ale… Słyszałaś o Alifie?
Zdarzyło mu się.
- No to opowiadaj! I od razu będziemy
pisali…
Gdzieś tak w
lutym przyszli do schroniska starsi ludzie z synem, dorodnym
trzydziestolatkiem. Przyszli po psa dla tych starszych. Na wieś, na podwórze.
Połowa dnia w kojcu, połowa na swobodzie. W gospodarstwie jest drób, ale
zabezpieczony.
No i dobrze!
Bezogoniaści wybrali młodego owczarka Alifa i odjechali.
Kura to
nielot, ale skakać potrafi. Afil też. A ogrodzenie, za którym siedział drób,
nie było wystarczająco wysokie. No więc zwierzęta odwiedzały się nawzajem.
Fakt, kurom skakanie szło gorzej, więc Alif zaczął im pomagać i jedną z drugą
przeniósł w pysku na swoją stronę. A one w podróży jakoś rozstawały się z
życiem… Bezogoniaści interweniowali, ale zwykle za późno. Zatrzymywali się na
ogrodzeniu. Alif skakał jak tygrys, a oni – starsi przecież – zanim przeleźli,
albo obeszli naokoło…
Jednak pewnego
dnia syn starszych bezogoniastych zdążył w porę….
I następnego
dnia cała rodzina pojawiła się w schronisku, żeby oddać Alifa. Syn wyglądał
tak, jakby go jakieś zwierzę pokąsało po twarzy. Nie wierzyliśmy, że to Alif,
ale oni twierdzili, żre to właśnie on. Leciał z kurą w pysku, syn krzyknął na
niego, a wtedy Alif zostawił kurę i skoczył mu do twarzy. Hmmm… Zdenerwował
się, że syn tak głośno krzyczy, więc zostawił kurę i pobiegł mu wytłumaczyć,
żeby nie hałasował?... A może to
wyglądało tak, że Alif miał kurę w pysku, a bezogoniasty miał ciężkie buciory i
zaczął robić z nich użytek? Albo pochylił się, żeby psy zabrać zdobycz i
próbował wyrwać mu ją z pyska?... To, co zrobił Alif, to typowy przykład
agresji przeniesionej. Z obiektu na obiekt. Tak to bezogoniaści tłumaczą.
Zwykle sam krzyk nie wystarcza, trzeba rękoczynów, by taka agresja zaistniała…
No ale jak by
tam nie było, Alif został w schronisku i jest na obserwacji.
Tymczasem
następnego dnia bezogoniaści wrócili. Chcą wziąć Alifa z powrotem! Pogryzł nie
pogryzł, chcą tego psa u siebie w obejściu! Tylko że teraz to nie takie proste.
Wpierw obserwacja, czy pies, na przykład, nie ma wścieklizny, potem badania,
czy mu się w głowie coś nie porobiło… Ewentualnie wtedy, jeśli bezogoniaści dalej
będą go chcieli wziąć, może do nich wrócić. I jeśli uda się wyjaśnić, co
właściwie tak naprawdę się wydarzyło.
No i stali
przed kojcem Alifa, starsza bezogoniasta płakała, a Alif płakał razem z nią i
próbował się do nich przecisnąć przez pręty…
A teraz
historia Mulina. Kundel średniego wzrostu, niestary jeszcze. Pisaliśmy już o
nim. Dog raczy wiedzieć, jak długo żył przywiązany do ściany łańcuchem nie
dłuższym niż pół metra. Nawet odwrócić się swobodnie nie mógł. Bezogoniastych
nienawidził i gdy trafił do schroniska na początku roku, okazywał to bez
przerwy.
Psy za to
kochał. Na wybiegu szalał z nimi, bawił się, wygłupiał. Ale bezogoniastego,
który wszedł do jego kojca, na przykład po to, by posprzątać, potrafił wygonić
bez pardonu. Tylko jeden z naszych bezogoniastych miał u niego względy i mógł
swobodnie poruszać się po kojcu. Wystarczyło jednak, by pojawił się w pobliżu
inny, a już Mulin rzucał się z zębami. Zaraz jednak orientował się, że próbuje
ugryźć tego wybranego bezogoniastego i przepraszał. Wpychał mu głowę między
nogi i czekał na wybaczające pogłaskanie… Chodził z tym bezogoniastym na
spacery i cieszył się na nie jak mało który pies. I tak leciały miesiące.
Przyszła
wreszcie kolej na Mulina i pojechał do zjaw na kastrację. Po paru dniach trzeba
było zobaczyć, czy się coś nie robi w ranie, czy pies jej sobie nie
zainfekował. No więc ten wybrany bezogoniasty wyprowadził go z kojca na
prawnik, pobawił się z nim przez chwilę i zaczął mu nakładać kaganiec. W
kontaktach z innymi bezogoniastymi kaganiec był nieodzowny. Mulin położył się
wtedy i zaczął warczeć. Bezogoniasty próbował go uspokoić, ale tym razem nie
wyszło. Może to widok zjawy, która źle mu się kojarzyła, spowodował, że Mulin
szarpnął się nagle i zaatakował. Ugryzł bezogoniastego w nogę, potem w rękę, bo
ten próbował go złapać, wreszcie rzucił mu się do gardła. Bezogoniasty złapał
go w locie za szyję przewrócił, ale pies wywinął się i złapał go za ramię.
Przyciśnięty do ziemi targnął łbem i chwycił bezogoniastego za drugą rękę.
Szarpnął i rozerwał ją na wysokości łokcia, potem capnął za nadgarstek…
bezogoniasty nie puszczał. Nadbiegła jedna z naszych bezogoniastych z
poskromem. Wspólnie założyli go Mulinowi i odciągnęli… Ktoś zadzwonił po
pogotowie, a zjawa zaczęła tamować krew bezogoniastemu, bo miał rozerwaną
tętnicę…
Później
bezogoniasty trafił do szpitala i na długie zwolnienie, a Mulin na obserwację…
Były różne konsultacje ze zjawami i pracownikami schroniska i wreszcie
powiatowy lekarz weterynarii wydał decyzję, że Mulin jest agresywny bez szans
na resocjalizację.
No i już nie
ma Mulina.
Powinnam dzisiaj zamieścić na blogu kolejny
przepis z cyklu „Nieregularnik kucharski”… Ale jakoś głupio tak o żarciu, gdy…
Dodam ten załącznik przy weselszej okazji.
Mulin biega za Mostem, gdzie nie ma
bezogoniastych i już powoli zapomina o tym, co się zdarzył,o gdy tkwił przykuty do ściany i o tym, co
zaszło w schronisku… Pytał tylko o…
Nie myślałam, że historia o Alifie tak się skończy. Myślałam, że nie chcą, oddali i spróbują z innym albo wcale. To jednak pocieszające, że chcą próbować :) Trzymam kciuki, żeby im się nie odechciało! I pamiętaj, Majka, żeby zajrzeć i sprawdzić czy Alif dostanie drugą szansę!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony z Mulinem smutno, swoje wycierpiał pewnie. Z drugiej strony lepiej, bo tylko by się stresował w życiu... Ktoś kiedyś musiał być bardzo przekonujący, skoro Mulin tak bardzo uwierzył, że każdy jest zły.
Ten pogryziony nieszcześliwie Bezogoniasty już się wylizał? Oby tylko potem urazu nie miał, różnie to bywa...
Wszyscy kibicujemy Alifowi i tym bezogoniastym, więc trzymam łapę na pulsie. Jeszcze tydzień i się okaże.
UsuńMulin... ech! Ten pogryziony bezogoniasty już pracuje i urazu nie ma. Opowiadał tylko, przez że parę dni po wypadku nie mógł oglądać filmów przyrodniczych - a bardzo lubi. Gdy widział, że jakiś tygrys skacze, albo krokodyl zagryza - to uciekał sprzed telewizora. Ale już mu przeszło...
bardzo poruszający blog,
OdpowiedzUsuńzryczałam się wiele razy...
Maju świetna pisareczka z Ciebie))
a są moze jakieś wieśi o Cyganie?
mms
Dzięki za dobre słowo! Jaka tam ze mnie pisarka - stara suka jestem, w dodatku ostatnio zza Mostu. To życie tworzy historie, a ja tylko zapisuję, albo szczekam o tym, a inni piszą (na przykład Tyson). Ale miło słyszeć.
UsuńA Cygana muszę odwiedzić - teraz to dla mnie nie problem. Dzięki, że przypomniałaś!