Oczami Bezdomnego Psa

środa, 26 czerwca 2013

GRYZĄ!



- Majka!
- Co?
- Miałaś kiedyś ochotę użreć bezogoniastego?
- Jeszcze jak! Zwłaszcza jak młoda byłam.
- I co?
- Nic. Byłam młoda, ale nie głupia. Jak pies ugryzie bezogoniastego, to zawsze dla niego źle się to kończy. Nawet jak bezogoniasty dobrze sobie zasłużył na wyżarcie kawałka zadka, to i tak pies obrywa… Ale czemu o to pytasz? Masz ochotę gryźć?
- Teraz już nie, ale… Słyszałaś o Alifie? Zdarzyło mu się.
- No to opowiadaj! I od razu będziemy pisali…

Gdzieś tak w lutym przyszli do schroniska starsi ludzie z synem, dorodnym trzydziestolatkiem. Przyszli po psa dla tych starszych. Na wieś, na podwórze. Połowa dnia w kojcu, połowa na swobodzie. W gospodarstwie jest drób, ale zabezpieczony.
No i dobrze! Bezogoniaści wybrali młodego owczarka Alifa i odjechali.
           
Kura to nielot, ale skakać potrafi. Afil też. A ogrodzenie, za którym siedział drób, nie było wystarczająco wysokie. No więc zwierzęta odwiedzały się nawzajem. Fakt, kurom skakanie szło gorzej, więc Alif zaczął im pomagać i jedną z drugą przeniósł w pysku na swoją stronę. A one w podróży jakoś rozstawały się z życiem… Bezogoniaści interweniowali, ale zwykle za późno. Zatrzymywali się na ogrodzeniu. Alif skakał jak tygrys, a oni – starsi przecież – zanim przeleźli, albo obeszli naokoło…
Jednak pewnego dnia syn starszych bezogoniastych zdążył w porę….
I następnego dnia cała rodzina pojawiła się w schronisku, żeby oddać Alifa. Syn wyglądał tak, jakby go jakieś zwierzę pokąsało po twarzy. Nie wierzyliśmy, że to Alif, ale oni twierdzili, żre to właśnie on. Leciał z kurą w pysku, syn krzyknął na niego, a wtedy Alif zostawił kurę i skoczył mu do twarzy. Hmmm… Zdenerwował się, że syn tak głośno krzyczy, więc zostawił kurę i pobiegł mu wytłumaczyć, żeby nie hałasował?...  A może to wyglądało tak, że Alif miał kurę w pysku, a bezogoniasty miał ciężkie buciory i zaczął robić z nich użytek? Albo pochylił się, żeby psy zabrać zdobycz i próbował wyrwać mu ją z pyska?... To, co zrobił Alif, to typowy przykład agresji przeniesionej. Z obiektu na obiekt. Tak to bezogoniaści tłumaczą. Zwykle sam krzyk nie wystarcza, trzeba rękoczynów, by taka agresja zaistniała…
No ale jak by tam nie było, Alif został w schronisku i jest na obserwacji.
Tymczasem następnego dnia bezogoniaści wrócili. Chcą wziąć Alifa z powrotem! Pogryzł nie pogryzł, chcą tego psa u siebie w obejściu! Tylko że teraz to nie takie proste. Wpierw obserwacja, czy pies, na przykład, nie ma wścieklizny, potem badania, czy mu się w głowie coś nie porobiło… Ewentualnie wtedy, jeśli bezogoniaści dalej będą go chcieli wziąć, może do nich wrócić. I jeśli uda się wyjaśnić, co właściwie tak naprawdę się wydarzyło.
No i stali przed kojcem Alifa, starsza bezogoniasta płakała, a Alif płakał razem z nią i próbował się do nich przecisnąć przez pręty…

A teraz historia Mulina. Kundel średniego wzrostu, niestary jeszcze. Pisaliśmy już o nim. Dog raczy wiedzieć, jak długo żył przywiązany do ściany łańcuchem nie dłuższym niż pół metra. Nawet odwrócić się swobodnie nie mógł. Bezogoniastych nienawidził i gdy trafił do schroniska na początku roku, okazywał to bez przerwy.
           
Psy za to kochał. Na wybiegu szalał z nimi, bawił się, wygłupiał. Ale bezogoniastego, który wszedł do jego kojca, na przykład po to, by posprzątać, potrafił wygonić bez pardonu. Tylko jeden z naszych bezogoniastych miał u niego względy i mógł swobodnie poruszać się po kojcu. Wystarczyło jednak, by pojawił się w pobliżu inny, a już Mulin rzucał się z zębami. Zaraz jednak orientował się, że próbuje ugryźć tego wybranego bezogoniastego i przepraszał. Wpychał mu głowę między nogi i czekał na wybaczające pogłaskanie… Chodził z tym bezogoniastym na spacery i cieszył się na nie jak mało który pies. I tak leciały miesiące.
Przyszła wreszcie kolej na Mulina i pojechał do zjaw na kastrację. Po paru dniach trzeba było zobaczyć, czy się coś nie robi w ranie, czy pies jej sobie nie zainfekował. No więc ten wybrany bezogoniasty wyprowadził go z kojca na prawnik, pobawił się z nim przez chwilę i zaczął mu nakładać kaganiec. W kontaktach z innymi bezogoniastymi kaganiec był nieodzowny. Mulin położył się wtedy i zaczął warczeć. Bezogoniasty próbował go uspokoić, ale tym razem nie wyszło. Może to widok zjawy, która źle mu się kojarzyła, spowodował, że Mulin szarpnął się nagle i zaatakował. Ugryzł bezogoniastego w nogę, potem w rękę, bo ten próbował go złapać, wreszcie rzucił mu się do gardła. Bezogoniasty złapał go w locie za szyję przewrócił, ale pies wywinął się i złapał go za ramię. Przyciśnięty do ziemi targnął łbem i chwycił bezogoniastego za drugą rękę. Szarpnął i rozerwał ją na wysokości łokcia, potem capnął za nadgarstek… bezogoniasty nie puszczał. Nadbiegła jedna z naszych bezogoniastych z poskromem. Wspólnie założyli go Mulinowi i odciągnęli… Ktoś zadzwonił po pogotowie, a zjawa zaczęła tamować krew bezogoniastemu, bo miał rozerwaną tętnicę…
Później bezogoniasty trafił do szpitala i na długie zwolnienie, a Mulin na obserwację… Były różne konsultacje ze zjawami i pracownikami schroniska i wreszcie powiatowy lekarz weterynarii wydał decyzję, że Mulin jest agresywny bez szans na resocjalizację.
No i już nie ma Mulina.

Powinnam dzisiaj zamieścić na blogu kolejny przepis z cyklu „Nieregularnik kucharski”… Ale jakoś głupio tak o żarciu, gdy… Dodam ten załącznik przy weselszej okazji.
Mulin biega za Mostem, gdzie nie ma bezogoniastych i już powoli zapomina o tym, co się zdarzył,o  gdy tkwił przykuty do ściany i o tym, co zaszło w schronisku… Pytał tylko o…

4 komentarze:

  1. Nie myślałam, że historia o Alifie tak się skończy. Myślałam, że nie chcą, oddali i spróbują z innym albo wcale. To jednak pocieszające, że chcą próbować :) Trzymam kciuki, żeby im się nie odechciało! I pamiętaj, Majka, żeby zajrzeć i sprawdzić czy Alif dostanie drugą szansę!

    Z jednej strony z Mulinem smutno, swoje wycierpiał pewnie. Z drugiej strony lepiej, bo tylko by się stresował w życiu... Ktoś kiedyś musiał być bardzo przekonujący, skoro Mulin tak bardzo uwierzył, że każdy jest zły.

    Ten pogryziony nieszcześliwie Bezogoniasty już się wylizał? Oby tylko potem urazu nie miał, różnie to bywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy kibicujemy Alifowi i tym bezogoniastym, więc trzymam łapę na pulsie. Jeszcze tydzień i się okaże.
      Mulin... ech! Ten pogryziony bezogoniasty już pracuje i urazu nie ma. Opowiadał tylko, przez że parę dni po wypadku nie mógł oglądać filmów przyrodniczych - a bardzo lubi. Gdy widział, że jakiś tygrys skacze, albo krokodyl zagryza - to uciekał sprzed telewizora. Ale już mu przeszło...

      Usuń
  2. bardzo poruszający blog,
    zryczałam się wiele razy...
    Maju świetna pisareczka z Ciebie))
    a są moze jakieś wieśi o Cyganie?
    mms

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo! Jaka tam ze mnie pisarka - stara suka jestem, w dodatku ostatnio zza Mostu. To życie tworzy historie, a ja tylko zapisuję, albo szczekam o tym, a inni piszą (na przykład Tyson). Ale miło słyszeć.
      A Cygana muszę odwiedzić - teraz to dla mnie nie problem. Dzięki, że przypomniałaś!

      Usuń