Bywa też tak, że czworonóg się czymś wyróżni i imię jednak nie jest takie przypadkowe!
Na przykład - Kudłatka.
Sierść ma pięęęęknąąąą.... Nie ma loków co prawda... ale futro ma tak gęste, że w zimie niejeden gładkosierściasty jej zazdrości! Na zdjęciu nie widać, ale spokojnie z sierści samego ogona mogłabym sobie zrobić porządne odzienie zimowe! Nie dość, że taka pięknofutrzasta, to i charakter ma niezgorszy! Spokojna, ale z błyskiem w oku. Tylko do domu brać!
Inny pasującoimienny pies - Wesół!
Chyba tłumaczyć nie muszę? Mina mówi sama za siebie! Wesołek całe życie przedschroniskowe spędził na łańcuchu. Budę miał kiepską, miejsca do życia mało, w misce - właściwie trudno było rozeznać, co było... Trafił psiurek do nas i właściwie od razu się okazało, że smutek mu nie w głowie! Wesół cieszy się ciągle, jak idzie na spacer, jak wraca, jak pada deszcz i słońce świeci. Taki nieduży, pocieszny, idealny!
Następny przykład - Agri!
Wygląda całkiem miło, prawda? Jednak imię nie było nadane przypadkowo. Agri od samego przekroczenia bramy miał w głowie tylko "zeżrę was wszystkich na kolację! Albo tę wiatę na śniadanie, a tę na obiad!". Tak było... Są jednak luki w jego systemie, te luki nazywają się: smakołyczki! Można skreślić się z listy prowiantowej Agriego cierpliwością i czymkolwiek, co można zjeść i jest smaczne. Potem bywa zabawnie, bo bestia toczy wewnętrzną (i zewnętrzną) walkę. Kiedyś jeden wolontariusz (którego Agri lubi bardzo!) oprowadzał ludzi i wszyscy się zatrzymali przy Agrim....
[patrząc na lewo i szczerząc zęby] - grrrr GRRR grrrr, nie gap się! grrr
[patrząc na prawo i merdając ogonkiem] - ooojjjeeeejj, to ty! co u ciebie, masz coś dobrego?
[patrząc na lewo i szczerząc zęby] - GRRRR, mówiłem, zmiatajcie stąd! powietrze mi zabieracie! GRRRR
[patrząc na prawo i merdając ogonkiem] - kuuuurdeeee, ale suuuper, że jesteś, pójdziemy potem na spacerek?? malutki chociaż...
...i tak gra Agri niedostępnego... Żebyście widzieli, jak mu się te smakołyki na początku daje! Niby się drze i warczy... ale jednak widzi ciasteczko... no jednak jest zły przecież! ...ale kosteczka... Potem z takim autentycznym zdziwieniem w oczach bierze z ręki, delikatnie, psie przekąski, no bo jak to tak? Przecież by powarczał chętnie, a tu taka dobra rzecz! Mówiłam, że ma luki w systemie...
Napiszę jeszcze o jednym psie. Co prawda schroniskowe tereny opuścił już jakiś czas temu, ale w temacie imion nie można go pominąć!
Nieduży, malutki wręcz psiak, w schronisku dostał imię Szejk. Nie mam pojęcia, dlaczego. Może Majka by wiedziała, ale akurat nie ma jej teraz, jak potrzebuję spytać... W każdym razie - kilka dni temu wolontariuszki pojechały odwiedzić Szejka. Z ciekawości spytały, czy imię mu zostało, czy może ma jakieś nowe...
- Oczywiście, że ma! - mówią właściciele - tamto było nijakie takie. A jak go przywieźliśmy, to z naszymi dwoma dużymi psami witał się... no, jak psy... od tyłu bardziej. No to go nazwaliśmy... CZOPEK!
oj... Psiak chyba nigdy nie miał styczności z takimi metodami leczenia (i całe szczęście), chyba nie zna znaczenia swego imienia. Bardzo dobrze zresztą! Jest tak szczęśliwy w nowym domu, że właściwie można napisać, że próżno szukać bardziej zadowolonego z życia Czopka!
Słyszałam też o psie, który na dźwięk dzwonka jazgocze tak, jakby co najmniej Tatarzy mieli najechać na miasto i dlatego nazywa się Jazgot. I o kocie, który zobaczywszy otwarte drzwi na klatce schodowej, po prostu na bezczelnego się wpakował do mieszkania i z tej okazji dostał na imię Bezczel (mieszka tam do dziś).
Drodzy Czytaciele!
Może Wasze zwierzaki też czymś się wyróżniły na tyle żeby je nazwać oryginalniej? A może któryś ma takie imię, że lepiej, żeby się nie dowiedział, co znaczy..? Napiszcie, obiecuję, że się nie dowiedzą...
Mój Kleks (od Was zresztą ;) ) też dostał adekwatne imię, po prostu gdy wiozłam go windą na 7 piętro do domu (bardzo wolną windą...) to tak się zdenerwował, że.. no wiecie ;) Myślałam, że się uduszę i on pewnie też tak myślał bo darł się wniebogłosy a pierwszą czynnością jaką zaliczył w nowym domu była mega wielka kąpiel ;) Na szczęście to spokojny kot więc obyło się bez ran ciętych na moich rękach ;p Kleks nie wie czemu jest Kleksem, my mu cały czas powtarzamy, że to dlatego bo ma dużo czarnego futerka ;p
OdpowiedzUsuńNo ładnie! Taka mała winda i takie niespodzianki... Niech się w takim razie Kleks cieszy, że jest Kleksem, mógł dostać inne określenie... ekhem... Mam nadzieję, że więcej nie kleksuje tak, gdzie nie powinien, ale co to będzie, jak trzeba będzie go zwieźć na dół, na jakieś szczepienie czy coś... Zostaną Wam schody, to nawet lepiej dla zdrowia!
UsuńNie, nie, Kleksik to niesamowicie spokojny i ułożony kot, po prostu wtedy puściły mu nerwy :) W domu nigdy mu się nie zdarzyło, a windy już nie ma bo mieszkamy w trzypiętrowcu po przeprowadzce gdzie nawet jest więcej miejsca do ganiania się z drugim kotem Młodym i oczywiście więcej miejsca na kocyki do spania :D No i tak sie wyluzował, że na wizytach u weta nawet sobie mruczy podczas szczepienia, z czego pani doktor bardzo się śmiała ;p Widać lubi takie " masaże" :D
UsuńU nas w schronisku są np.:
OdpowiedzUsuń- Siwek - jego głównym kolorem sierści jest biały oczywiście ;)
- Korsarz - w sumie nie wiem, czemu tak go ktoś nazwał, ale ciekawie :P
- Singiel - nie lubi innych psów, więc pewnie zostanie na zawsze sam ;)
- Ciapek - no bo taka ciapa z niego
- Granda - bo na pierwszym spacerze wywołała kłótnię z innym psem
- Frędzel - właściwie nie wiem, czemu ;)
Ciapek - myślałam, że ma ciapki!
UsuńGranda - bardzo ładnie!
U nas też jest Frędzel!
oj, niełatwo tyle imion wymyślić...
Cóż, ja mojego psa dostałam, jak byłam mała i kochałam bajkę "Król Lew". No i na prawdę nie wiedziałam jak go nazwać. No i zauważyłam, że mój pies miał podobne cechy, jak mały Simba. I tak go nazwałam :P.
OdpowiedzUsuńChyba nie wyrósł na psiura wielkości lwa?? Oby nie!
UsuńAle za to pewnie jest panem w domu, haha!