Oczami Bezdomnego Psa

środa, 3 grudnia 2014

Udowodnij im, że się mylą, że jednak można je pokochać...

Wydreptałam z biura na chwilę, łażę sobie po trawce, za tym zdziebełkiem można wyniuchać tooo, a za tamtym taamtoo... i tak sobie leniwie chodzę i cho... ...i coś mnie tknęło, łeb podniosłam...

Na placu schroniskowym stał pan, który u nas odrabia godziny i akurat psiaki wyprowadzał z ogrzewanych pomieszczeń. Nie był tam sam. Razem z nim był Drzonek. Aż mi się przestało chcieć przechadzać po trawie, tak mi się zrobiło... smutno jakoś...

Drzonek to taki malutki piesek (ale jednak większy ode mnie), który nic mówić nie musi, po nim widać wszystko.


Drzonek po Drzonkowie się błąkał. Bez obroży i właściciela. Tak trafił do nas, dni są coraz chłodniejsze, o nocach nie wspomnę... I na tym spacerze zobaczyłam go po raz pierwszy. Kilka kroków przeszedł, stanął. Znów kilka kroków i znów stanął. W końcu iść nie chciał dalej. Głowę spuścił, oczy w ziemię wbił... Jakoś w końcu poszli, powolutku, bez przekonania. A mi było tak żal... Aż mi się oczy zmoczyły, ale to na pewno od wiatru!

Czasami pies ze wszystkich sił się stara, żeby być idealnym, jest grzeczny, spokojny, mądry, cierpliwy i... nic... Magus się nie poddaje, wciąż taki sam, wciąż niezmiennie się stara, wciąż ma na to siłę.


Jest spory, to prawda. Za to wolontariusze się nachwalić nie mogą, jak jest mądry i grzeczny. Kłócić się nie chce, bo jeszcze go nikt nie weźmie. Dokazywać nie chce, bo może jakiś chętny się znajdzie i przez to zrezygnuje. Tylko jakoś nikt go nie bierze, nikt o niego nie pyta... On tylko patrzy zza krat. Pójdzie na spacer - super. Nie pójdzie, trudno, poczeka... Tylko jak długo?

Bywa też tak, że na pierwszy rzut oka psisko jest z werwą, na spacer chętnie wychodzi i właściwie tylko maszerowanie go interesuje. Oooj czasami można się zdziwić... Wolontariusze drodzy - stańcie czasami z psem, kucnijcie, zawołajcie psa. Wtedy czasami dzieją się cuda...

Jak na przykład z Butlą. Poważna taka, bo swoje lata już ma, na wiacie tu szczeknie, tam warknie, ale ogólnie w porządku. Nie za duża, nie za mała, prawie czarna, trochę siwa, taka akurat!


Za to jak wyjdzie za bramę i przejdzie przez "pierwszą prostą", za pierwszy zakręt, to już kombinuje... O nogę się otrze, potem drugi raz, potem drogę zajdzie, niby przypadkiem... Wystarczy tylko stanąć, kucnąć, a ona już staje blisko, bliziutko, głowę przytula do nóg, oczy zamyka, znika wtedy cały świat... Później podrepta raźno przed siebie, żeby za następnym zakrętem znów niby przypadkiem zajść drogę i nieśmiało spojrzeć w górę...

Psy czasami nie muszą nic mówić. Zresztą ludzie i tak zwykle nie rozumieją... Jednak jeśli dwunożny jest z tych wrażliwszych, jeśli ma serce porośnięte sierścią, zrozumie... Doskonale zrozumie... Serce na widok takich psich smutków tylko mu się trochę porwie, oczy zajdą łzami... I tym bardziej, z siłą zdwojoną przyjdzie i postara się z całych sił, żeby te czworonogi przytulić, zabrać na spacer, poszeptać, że są najwspanialsze na świecie... Nawet jeśli trochę popłacze razem z nimi... To przecież lepiej wtedy wspólnie się podnieść i podreptać dalej, niż samotnie nie wstać...

15 komentarzy:

  1. ej noooo...i oczy mi się spociły Bulbusiu....mam nadzieję,że kiedyś każdy psiak z bidulaka znajdzie swój domek,no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się też czasami pocą. Wolę jednak takie spocone czasami niż zupełnie niewidzące tych wszystkich potrzebujących łap...

      Usuń
  2. Serce porośnięte sierścią...To chyba moje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego określenia użył też pan, który opiekował się wirtualnie naszym Niko i stamtąd zapamiętałam. To tak piękne słowa, że pozwoliłam sobie też wykorzystać tutaj... Cudownie, że jest tak wiele sierściastych serc!

      Usuń
  3. Jakie to smutne! Szkoda, że mam warunki tylko na jednego psiaka. Teraz zimą będę miała trochę wolnego czasu, to postaram się zamieszczać ogłoszenia z Waszymi najbardziej potrzebującymi pieskami po różnych stronach adopcyjnych - o ile dacie mi zielone światło na takie działania.

    Nasza Aza też potrafi niesamowicie się przytulać. Nawet nie wiedziałam, że psy tak robią. Najczęściej przychodzi, opiera się czołem o człowieka i tak stoi podczas głaskania. Lubi też bardzo kiedy mocno obejmuje się ją całą (albo tyle ile człowiek zdoła objąć, bo czasem to długości rąk brakuje). A ten swój wielki nochal używa trochę jak taran - wciska go nam na siłę pod ramię (aż żebra bolą) i tak domaga się głaskania. Cudna jest ta nasza baba! :D

    Muszę zapamiętać ten piękny zwrot, serce porośnięte futrem. Ja to zawsze mówię, że dzień bez futra to dzień stracony! Przeważnie to pluję nim na prawo i lewo po tym jak się nacałuję i naprzytulam do naszego zwierza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Każdy może szukać domów dla naszych zwierzaków! Można je ogłaszać, można brać zdjęcia z naszej strony schroniskowej, pewnie, że tak! Można też wysłać maila do schroniska z zapytaniem, czy o jakimś psie coś trzeba dodatkowo pisać. Bo na przykład taki Malin - malutki, kochany, lubi dzieci, ale serce ma chore i dlatego nikt go nie chce... Albo Gogol, Magus, Smugi - duże, ale takie spokojne i cierpliwe... Albo Roksi, Fida, Portos, Sara - jakiś czas już czekają, a przecież są jeszcze pełne werwy, radości i pozytywnej energii!

      Oooj Aza jakby się oparła o mnie czołem, to pewnie bym tylko sunęła po podłodze aż bym nie natrafiła na ścianę, albo - co gorsza - schody! Te małe psiury mogą wskoczyć na kolana, a duże? Trudno, chociaż łeb mogą przytulić hahaha!

      Usuń
    2. O, to świetnie - będę działać! :)

      Faktycznie, takie szczegóły są bardzo ważne, dobrze że na stronie schroniska są też dość szczegółowe opisy.

      Usuń
    3. Są opisy na stronie, jednak czasami nie wszystko się dopisze. Ciągle jakiś nowy zwierz przychodzi i im trzeba robić ogłoszenia na naszą stronę, później wolontariusze podpowiadają różne rzeczy i bywa, że się coś dodaje.
      Psiekstra, że będzie Pani pomagać!

      Usuń
    4. Chociaż tyle mogę. :)

      Usuń
    5. To nie jest "Chociaż tyle". To już jest dużo!

      Usuń
  4. Bulbeczko kochana a jak Drzonek się ma do kotów? Cos wiadomo o tym czy je lubi czy nie bardzo ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej... nie wiem, bo nie miałam okazji się go zapytać... ale dowiem się! Będę pilnować jego pory spacerowej i zapytam!

      Usuń
    2. Już wiemy, jak Drzonek się ma do kotów. Mieszka z nimi teraz i udało mi się pogadać. Właściwie to źle nie jest. Mogą sobie chodzić, spać, bawić się, leżeć, siedzieć, jeść, żaden problem! Problem się pojawia, kiedy zaczynają zbyt blisko to wszystko robić... Powiedział, że nie lubi, jak sierściasty jego przestrzeń osobistą narusza. Owszem, niech sobie żyje, ale dwa metry wokół Drzonka to drzonkowa przestrzeń. Myślę jednak, że się przyzwyczai... Nie goni, to najważniejsze. A że czasami szczeknie? Przecież nie może pokazać, że on, taki poważny pies pozwoli kotu na jakieś mizianie się! Z czasem pewnie zapomni i jeszcze będą spały na jednym posłanku, byle cieplej, hahaha!

      Usuń
    3. O, to bardzo dobra wiadomość :) Ślę więc dalej wici do moich kotolubnych znajomych :) Może się Drzonkowi poszczęści i bedzie miał na kogo szczekać ;)

      Usuń
    4. Tylko żeby kociolubni znajomi nie mieli potem do Drzwonka pretensji, że lubi swoją przestrzeń hyhyhyhy!
      Chociaż jak u nas spędzi trochę czasu z sierściuchami, to też co nie co zrozumie...
      Może akurat...

      Usuń