Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 28 czerwca 2015

Patyczkowi pasjonaci!

Dzień Dobry! Tu znów ja! Wasz najulubieńszy ostatnio pisaciel bloga! Próbowaliśmy z Dżokejem i Filim, żeby może sami tworzyli, zgodnie z ostatnią biurową tradycją, ale Dżokejowi się literki już rozmazują, a Fili chciał pisać wyłącznie o sobie i ani myślał opisywać cokolwiek innego... Poza tym pchał się z łapami i zadem na klawiaturę, żeby spróbować czy się leży wygodnie... Zostanę więc tutaj na jakiś czas, chłopaki się zgadzają! Znaczy z Dżokejem się od razu dogadałem, a Fili musiał się posłuchać, bo inaczej poznałby taki sam zestaw zębów, jak psiowet ostatnio, tylko ze znacznie bliższej odległości...

W każdym razie, jak się już wszystko poukładało, mogę przejść do tematu. Dzisiaj będzie o patyczkowych pasjonatach! Ja osobiście NICZEGO nie widzę w patykach... Znaczy widze jedynie to, że muszę łapeczki podnosić wyżej, a czasami to i nadrobić drogi, żeby ominąć jakiś, bo niewysoki taki jestem... Przejdźmy jednak do rzeczy! Kogo mamy w ketageorii patyczkolubnej?

Na pewno Helcia!


Nie można jej nie polubić, jest ogromnie pozytywna! Nasi to zauważyli od razu, jak tylko pojechali tam, gdzie sobie mieszkała przed schroniskiem. Plac pusty, jakieś resztki się walały po dawnej firmie, a na środku, bynajmniej nie resztkowa suczka przypięta łańcuchem do budy... Nasi podeszli, a Helcia zaraz ogonem na prawo i lewo, miziać się zaczęła i cieszyć, że żal było odchodzić! Psiolaska, kiedy zobaczyła, że dwunożni goście jej się rozchodzą, zaraz chwyciła patyczka i zaczęła nim wymachiwać i podrzucać. Nawet nasi zaczęli się z nią trochę bawić, ale całego dnia nie mieli na rozrywki, zwłaszcza, że trzeba było czym prędzej sprawdzić, co to za firma taka sprytna, że się przeprowadza bez psa... 

Wkrótce Hela zawitała do nas i tak czeka na jakiegoś stałego rzucacza patyczków... Może i nie jest już najmłodsza, ale znam niejednego młodziaka, który nie ma w sobie tyle szczenięcej energii i radości, co Helunia! 


Brać Helcię do domu! Tyle Wam napiszę, o! Sama wbiegnie na pewno! O ile nie zatrzyma jej w drzwiach zbyt szeroki patyk...

Inną patyczkową psiolaską jeeeest Zandi! Mmmm Zandi jest klawa... Urocza taka i puchata, i to futerko ma takie jak świeżo wyprane... Ja mam takie gładkie włoski, liche, ale Zanduśka ma takie, że zawsze z daleka podziwiam... Z bliska nie mogę, Misiak chyba by mnie zeżarł z zazdrości...


Zandi patyczki uwielbia i wygląda kluskowato-śmiesznie jak za nimi gania, jak się z nimi kładzie, obżera i wogóle.


Mam też film! Jak ktoś nie wierzy, że psiolaska może być tak urocza, że zęby same się w uśmiechu szczerzą, to patrzcie:


Dlaczego ona jeszcze siedzi?? Właściwie mieszka najbliżej bramy z nas wszystkich, widzi ją KAŻDY, kto wchodzi czy wychodzi ze schroniska, ona widzi każdego i patrzy tęsknie... Nie pokazuje tego, bo każdy, kto zobaczy Zandi, bardziej dopatrzy się przepozytywnej suczki, która lubi dwunożnych i wszystkie fajne rzeczy, jakie się z nimi wiążą! Na spacer zawsze jest chętna. Patyczka nigdy nie odmówi. Do głaskania pierwsza. Pies marzenie! I czeka już od roku na dom...

Były dwie psiolaski, czas na płeć męską! Pierwszy będzie Moris. Malutki, pocieszny, zarażający radością tak, że nawet jakby człowiek chciał się złościć na niego i chociaż trochę skorygować jego zachowanie, to niestety... Nie da się, bo się tylko dwunożni chichrają w środku!


Zdjęcia żadnego z patyczkowym Morisem nie mam, mam zabawkowego Morisa:


Morisowi wszystko jedno, byle ganiać, szaleć, aportować, skakać, wygłupiać się, WSZYSTKO może robić, byle nie stać w miejscu! I to, co pisałem na początku o Morisie - na przykład psiurek jak przechodzi przez wiatę, to smycz targa, bo już chce się bawić, już się nie może doczekać, już się tak przeogromnie cieszy, że idzie na spacerek! Nie może tak akurat się bawić na wiacie, bo smycz to smycz. Świętość Wolontariusza! Każdy ma swoją i pilnują jak oczu w głowach! No i ten Moris tak sobie lubi targać. I Wolontariusze wiedzą, że po pierwsze - nie może pies tak się bawić, bo to smycz a nie zabawka, po drugie - jak potarga, to Wolontariusz będzie się musiał tłumaczyć, dlaczego musi dostać nową, a po trzecie - na wiacie obowiązuje spokój i koniec! Szaleństwa to w lesie albo na wybiegu! I próbują nasi krzyczeć FE (trzeba się przedostać głosem przez szczekanie...), próbują zrobić cokolwiek, żeby dać do zrozumienia Morisowi, że NIE WOLNO, ale naprawdę jest ciężko, kiedy cali się trzęsą ze śmiechu, bo trudno o śmieszniejszego psa w schronisku!

Zdjęcia patyczkowego nie mam, ale mam patyczkowy filmik, o:


Przychodzą dwunożni, którzy mają miejsce w sercu na psiaka. W sercu mają miejsca tyle, że i całe schronisko by się zmieściło, ale w domu mogą wygospodarować kawałek podłogi tylko na małe posłanko... Przychodzą więc po małego czworonoga, lubiącego wszystkich, wesołego i pociesznego... I jakoś Morisa omijają podczas schroniskowych wycieczek... Dlaczego...?

Kolejnym, i już ostatnim patyczkowym pasjonatem będzie Biedul! 


Biedul trafił do nas tak, że do schroniska przyszedł właściciel z psem, a wyszedł już tylko właściciel... Nie chciał Biedula i koniec, nawet się nie dowiedzieli nasi, jak miał na imię, nic... I szukajcie takiego pseudo-opiekuna w świecie, jak okruszków w trawie! Bez dobrego nosa nie ma szans, a nasi mają dużo gorsze niż psiejskie, co poradzić... Biedulek siedzi więc u nas i czeka na zdecydowanie lepszego człowieka.

W związku z tym, że to temat patyczkowy, bardzo proszę! Biedul na patykoflecie umie grać, a jakby tego było mało, to jeszcze na plecach!


Taki to śmieszny zwierz! I skakać umie pod niebo samo za patolkiem! Pojętny przy tym bardzo, więc jakby ktoś może chciał sobie z nim po torach takich specjalnych dla psów pobiegać, to pewnie Biedul by dał radę, tylko trzeba by podszkolić, żeby wiedział, kiedy skakać, a kiedy biegać prawo-lewo i takie tam inne, co ja średnio wiem, bo mnie by nigdy nikt nie zabrał na takie zawody, chyba, że jako ruchomą przeszkodę...

I taki pozornie nijaki Biedul, nie za duży, nie za mały, nie za kolorowy i nie za czarny. Ot, kundelek. Cała nadzieja w tym, że ktoś zobaczy go w "akcji" i stwierdzi, że takiego właśnie agenta potrzebuje, bo mu za nudno w życiu, a widać, że z takim psem nudzić się nie da! Nawet jak prąd w domu wysiądzie, to Psianimal Planet zawsze dostępne na żywo!

Tyle na dzisiaj, chociaż u nas to duuużo, dużo więcej jest tych chętnie-biegających za czymkolwiek, co można rzucić, pobiec za tym i przynieść... i nie oddać zwykle... Komu brak takiej czworonożnej radości, zapraszamy do schroniska! Można codziennie innego patyczkowca brać na spacer, sprawdzać, czy to ten jest idealny, czy może jeszcze nie ten. Nie zawsze coś zaskoczy, nie trzeba się zrażać! Prędzej czy później z którymś psiurkiem na pewno...

Zapraszamy! Czekamy...

1 komentarz: