Którejś
niedzieli późnym wieczorem jeden bezogoniasty przywiózł do schroniska jamniczkę
szorstkowłosą znalezioną w lesie pod wsią. Bardzo się przejął jej losem, Była w
obróżce, dobrze utrzymana, wyglądała na taką, która komuś zginęła i to
niedawno. Obiecał, że następnego dnia odwiedzi ją i zabierze na spacer. I
rzeczywiście, przyszedł. I od razu: To chyba jakiś znak! Ja mam dwie takie same
jamniczki, więc chciałbym tę także wziąć do swojego domu!... Nasi się nie
zgodzili – bo może znajdzie się właściciel suczki… No to chociaż sobie z nią
pospaceruję – stwierdził bezogoniasty i ruszyli na spacer.
Wrócili po
dobrej godzinie i bezogoniasty odjechał. A zaraz potem zjawili się właściciele
tej jamniczki. Bezogoniasta na jej widok aż się popłakała. Rzeczywiście, suczka
zawieruszyła się im na spacerze i nie mogli się nawzajem odnaleźć…. Ale
znalazła się – kamień z serca!
I wszyscy byli
zadowoleni. Oprócz tego bezogoniastego, który znalazł jamniczkę. Przyszedł
ponownie na drugi dzień i mina mu się trochę wydłużyła, gdy dowiedział się, że
suczka jest już we własnym domu…
Potem
zadzwonił do schroniska komornik[1].
Nawet nie wiedziałam, że są tacy… Dopiero teraz. No i on powiedział, że… ojej,
trudne takie… Aha, już pamiętam: że zabezpiecza mieszkanie na poczet długów. Że
jest już w środku, a razem z nim dwa psy. A właściciela mieszkania nie ma –
zniknął! Więc on – komornik – zabiera wszystko z mieszkania, a schronisko niech
zabiera psy!...
Dobrze,
powiedzieli nasi bezogoniaści, niech czeka. Nasz samochód pojechał z chorym
psem do lecznicy. Jak wróci, to zaraz ruszy po te psy… Ten komornik był bardzo niecierpliwy i po
chwili znów zadzwonił, że czasu nie ma, żeby się pospieszyć, bo on te psy zaraz
wypuści z domu i tyle!... No to nasi
zapytali, czy on słyszał o czynach karalnych… Chyba słyszał, bo zaczął coś
prychać i jeszcze bardziej nie mieć czasu… No to nasi jeszcze zapytali, kto
będzie płacił za pobyt tych psów w schronisku? Bo one przecież nie są bezdomne, mają właściciela. Może nawet
dwóch: najpierw tego, u którego mieszkały, a teraz w dodatku komornika. I skoro
on – komornik – zabezpiecza mienie, to i psy powinien zabezpieczyć! One też są
mieniem właściciela mieszkania!...
Tu komornik
się wyłączył, ale po chwili zadzwonił jeszcze raz i powiedział, żeby nie
przysyłać samochodu po te psy…
I teraz nasi
muszą sprawdzić i tamto mieszkanie, i komornika.
A czas jakiś
temu, sporo go minęło, nasi bezogoniaści pomagali pewnej bezogoniastej z
niedalekiej wsi. Wozili jej koce i karmę dla psów, których ona ma w domu ze
dwadzieścia. I dobrze, i źle. Dobrze, bo psy nie są bezdomne, a źle, bo ta
bezogoniasta sobie z nimi nie najlepiej radziła. W dodatku jest chora na coś,
co się nazywa schizofretka… tfu, schizo… jakoś tak… (no co, była tu u nas
niedawno fretka, to mi się pomieszało…).
A już
najgorsze przytrafiło się niedawno… Siostra tej bezogoniastej zadzwoniła do
gminy i powiedziała: zabierajcie psy, bo ich właścicielka idzie do szpitala na
badania i może już w tym szpitalu zostanie!...
I co gmina
zrobi z dwudziestoma psami? Oczywiście urzędnicy zadzwonili do nas. No i jest
problem. Gmina nie ma ze schroniskiem umowy na taką ilość psów. Poza tym taka
ilość zwiezionych jednorazowo w schronisku się nie zmieści! A po trzecie, kto
będzie płacił za ich pobyt w schronisku? Ta chora bezogoniasta? Już to widzę!
Gmina? Już to widzę!...
Część psów
zabrać do nas? Bez sensu – bo co z resztą? Ktoś i tak będzie musiał chodzić do
tej reszty, karmić ją i wypuszczać na spacer. Siostra nie chce, albo nie może -
więc ktoś obcy. Ale jak obcy może wejść do czyjegoś mieszkania? Za każdym razem
policjanta by było trzeba do towarzystwa!... A co, jeśli ta chora bezogoniasta
rzeczywiście zostanie w szpitalu i nie wróci?...
Takie sprawy…
I jakoś trzeba
je załatwiać. Chwalić Doga, nie moja w tym głowa, tylko bezogoniastych. Czasem
to im współczuję. Tak samo, jak tym wszystkim psom…
Zobaczymy, co
będzie…
A na razie
będzie kolejny odcinek „Psichdziejów”. Dwunasty. Już niedaleko do końca…
aby powiększyć kliknij na obrazek lub najlepiej otwórz w nowej zakładce
[1]
Komornik – o ile dobrze zrozumiałam bezogoniastych, komornik to taki ktoś, co
przychodzi do różnych ludzi. A jak odchodzi, to tym, co mieli domy, tylko
komórki zostają… Ale czy to dobrze, czy źle, to już nie wiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz