Chociaż nie, bardzo dobrze, że strzygą i że dają skórze oddychać. Może nie ma czasu tak od razu zrobić fryzury na jakiegoś mistera wybiegu, ale na początek najważniejsza jest ULGA.
Filipa przyjechała do nas z uszami ciężkimi jak ołowiane kulki... Zanim zrobili jej zdjęcia, to już miała zrobiony z nimi porządek!
Śmiechowe takie, łyse kawałki skórzane przy głowie, jak u kozy. Miała tam jednak tak ciężkie kulki z włosów, że szyja musiała ją pewnie boleć... Nasi szybko jej to ogolili i od razu Filipa zaczęła dumnie łepek nosić! Wysoko! Filipka jest całkiem grzeczna, na spacerki też chętnie chodzi. Musiała być czyjaś... Ktoś ją wychował, chyba u kogoś kilka ładnych lat pomieszkała, a potem z jakiegoś powodu została sama... To kokerka, więc trzeba ją czesać i sierść przystrzygać od czasu do czasu. Na szczęście ta psiolaska jest przyzwyczajona do tego i nie ma z tym problemów. Widocznie lubi ładnie wyglądać... Bywa uparta, ale przecież jest kokerką. Spanielka od zewnątrz i wewnątrz! Potrafi być jednak kochana, więc upartość można wybaczyć przecież...
Purik biegał przy drodze między wioskami niedaleko miasta, w którym mieszkamy. Wyglądał może i uroczo....
...ale ta sierść to był jeden, wielki kołtun... Od uszek po sam ogonek była pozlepiana. Taka poplątana skorupka z brudu i włosów. Nasi szybko się z nią rozprawili i od tamtej pory mamy w schronisku... lwa!
Przechadzałem się po schronisku, żeby znaleźć jeszcze jakiegoś zwierzaka do tematu i nagle jest! Stoi w całej swojej do-połowy-kudłowatości!
- Pinio! Dobrze, że Cię widzę!! Pasujesz mi do tematu!!
- Jaaaa??
- TAK! Bo piszę o ofiaraa.....eeee......klientach szalonego fryzjera, a widzę, że chyba Ci się coś podobnego przytrafiło.
- Miii?? Niee... Mi nie... Taki przyjechałem i nikt mnie nie strzygł... Ja bym chciał mieć bardzo takie ładne kudełki, jak inni, ale mi nie rosną....
- Jak to nie rosną?? Może nie pamiętasz, że cię ogolili??
- Nieee..... Nasi mówili, że tak mam, bo mam chorą tareczycę, czy coś. I od tego mam plecy i ogon łyse, jak u słoniątka. Bokami mam trochę kudełków, na łapkach i na głowie. Poza tym nie mam i nie wiem, czy będę miał.....
- Aaaahaaa.... przepraszam, myślałem, że to tak wiesz... Nie martw się, przecież dwunożni na pewno rozumieją!
- ...no nie wiem... niektórzy się ze mnie śmieją... Nasi to nie, bo nasi to mnie kochają, ja wiem... A ja grzeczny jestem, mały, nie wadzę nikomu, przymilić się umiem... W kuchni mieszkam z Nanką i Zenirem, więc się umiem zapsiumplować... Może komuś nie będą przeszkadzać moje plecki...
- Na pewno, Piniu! Na pewno!
....ech, smutno mi się zrobiło po tej rozmowie... Widać po nim, że przejmuje się tym, jak wygląda, a przecież to taki fajny pies!
Nam, zwierzakom, nie przeszkadza to, że ktoś ma pół głowy wygolone albo sierś...eee...włosy do pasa. Niech sobie ma, jak chce! Nawet nie zauważamy, że ktoś ma pryszcza albo złamanego paznokcia... My CZUJEMY, że ktoś jest po prostu dobry i będzie naszym przyjacielem...
Nie możecie po prostu tego poczuć do nas...? Purikowi odrośnie sierść, będzie całkiem zarośnięty pewnie i trzeba będzie go co jakiś czas przeczesać albo podciąć kudełki. To samo Filipa! Uszy trzeba będzie pilnować, żeby znów się nie skulkowały na końcach. Pinio... nie wiem, czy jemu da się coś zrobić z tymi pleckami, czy będą takie słonikowe już zawsze. ...po prostu poczuj, że będzie Twoim najwspanialszym przyjacielem, dobra...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz