Oczami Bezdomnego Psa

środa, 24 sierpnia 2016

Renek najlepszym psiumplem... sierściucha!

Czytaciele, którzy czytają bloga tak często, jak ja niedosypiam i go piszę, powinni znać Renka. Pisała o nim Larsi o, TUTAJ. Możecie przeczytać jeszcze raz. A komu świta, albo nie ma czasu czytać postów dwóch, to przypomnę. Renek mieszkał kiedyś razem z Żarkiem za płotem przy pewnym domu, w którym nikt nie mieszkał. Psy mieszkały. Że niby budynek nie stoi pusty... Zwierzaki nie widziały ludzi, nie widziały też sianka, kocyków, nie widziały środków na robaki ani weterynarzy. Widziały za to stada pcheł, zamarzniętą wodę i górę kamieni...eeee...znaczy karmy.

To była miejscówka Renka:


Psiak siedział w budzie na gołych deskach i trząsł się z zimna. To białe na około to nie wata. To śnieg. Był środek baaaardzo mroźnej zimy. Było tak zimno, że nasi odstawiali tam tańce przeróżne przy tym płocie, bo im palce zamarzały w butach. W butach! A Renek ani butków, ani sweterka, ani pół kocyka nie miał! Stada pcheł jakoś grzać nie chciały. Spać nie mógł, tak się trząsł. Był okropnie zmęczony, oczy mu się zamykały, ale jak tylko oddech głębszy łapał, od razu ciałkiem trzęsło z zimna, ze swędzenia... od jednego i drugiego pewnie.


Wychodził psiak czasem, żeby się wyprostować i wytarzać w śniegu. Może mniej swędziało wtedy? Albo chciał to pchelne choler...eeeee.... towarzystwo jakoś przymrozić...

Nasi zdecydowali, że chłopaków trzeba stamtąd zabrać. Wezwali panów w niebieskich ubrankach, którzy przyjechali mrygając i piejąc takimi światełko-głośniczkami na dachu! I wteeedyyyy Renek taaak pięęęęknie zaaawyyył, że został Syrenkiem! Tylko za długo by było, dlatego ma skrócone i jest bez SY.

Duży Żarek się wpakował na tylne siedzenie, a mały Renek wylądował na kolanach u jednej z naszych. Psiak nie widzi, ale czuje. Trąbię o tym od jakiegoś czasu. Nie trzeba widzieć. Można czuć. I Renek wyczuł, że kolana, na których go położono są dobre, ciepłe i bezpieczne. Porozkładał łapki wygodniej, łepek położył i zasnął snem kamiennym.... Ciepło mu się zrobiło...

Potem pojechał do lecznicy, gdzie zachował się wzorowo, poza tym, że próbował wydrapać sobie miejsce na podłodze, a potem zasnąć.... Renek naprawdę musiał być zmęczony!

W schronisku szybko nakazali pchłom się wynosić na zawsze za bramę i nie wracać. Renek mógł odetchnąć...


...i wreszcie się wyspać porządnie na kołderkach, w ciepełku! To musiała być najszczęśliwsza noc w jego życiu!

Renek zamieszkał na kociarni. Żeby nie było - jest oddzielony metalowym płotkiem, żeby się sierściuchy czuły bezpieczniej, chociaż mają przewagę, bo widzą. Renek - nie... Ale niech tam będzie. Płotek jest. Dla Renka to i tak psiekstra miejscówka! Na spacerki wychodzi codziennie, potem sobie rozmawia z mruczkami...

Wspominałem, że Renek jest oddzielony...?


Echm.... nooo.... jak widać! Eustachy, Milek i Szynusia niespecjalnie przejmują się ograniczeniami. Kocyk jest? Miękki? To grzech nie korzystać!

Ta szara, okrągła czapa to Szynusia.


Z tą kociolaską było kiepsko. Sierść byle jaka, w paszczy miała ranki, oczy też jakieś parchate były... Najwyraźniej nie służyło jej życie na wolności. Musiała w domu mieszkać wcześniej, bo kuwetę umie! I miziasta jest. Z psami i sierściuchami innymi - jak widać - umie się dogadać. Czyli mruczka idealna! Nie wiem, czy jeszcze jest leczona, ale nawet gdyby - wszystko nasi wyjaśnią!

To rude, prężące się, to Eustachy.


Kociolaski do niego wzdychają. Że niby taki rudy i dostojny, i nos jak z jakiejś miękkiej chrupki ma, jak przyklejony... Fochał się na początku, bo kilka razy syknął, mrauknął, w kąt się schował... Potem mu przeszło, jakoś pojął, że innej miejscówki na razie nie będzie i to nie od niego zależy, gdzie będzie siedział... Trzeba przyznać, że futro miał całkiem w porządku, więc albo się zgubił, albo ktoś go zgubił, albo ktoś go zgarnął z ulicy niepotrzebnie... W każdym razie czeka rudy sierściuch na dwunożnego!

To czarne, rozwalone na kocyku bezwstydnie, to Milek. Milek umie też siedzieć całkiem posągowo!


Jest całkiem czarny! Całkiem czarny, całkiem lśniący, całkiem miziasty i całkiem nakolankowy. Wyluzowany przy tym, jak widać. Pies łazi, a ten sierściuch leży całkiem swobodnie i czeka na lepsze jutro. Za nim też się kociolaski oglądają... Bo taki dostojny, tajemniczy... niby mroczny, ale jednak potrafi pokazać, że jest całkiem milusi!

Sierściuchy czekają na domy! Renek też czeka, ale on może iść tak niecałkiem... Znaczy nasi walczą, żeby Renek z Żarkiem nie wrócił do właściciela, ale wiecie... To po prostu NIEMOŻLIWE, żeby wróciły! Tak czy siak jednak Renek mógłby iść na taką umowę, co się nazywa tymczasowa. Czyli psiur dalej jest schroniskowy, ale w domu może pomieszkać i trzeba potem trzymać kciuki, żeby to było na zawsze... Tak czy siak ma z sierściuchami o niebo lepiej!

Wspominałem, że Milek umie też tak całkiem dostojnie siedzieć, a nie tylko tak się rozwalać i miejsce zajmować...?


...ktoś czuwa, żeby spać mógł ktoś!

4 komentarze:

  1. pozbierajcie te wszystkie opowiadania i wydajcie:bedzie kasa na zwierzaki-sama kupie pierwszy egzemplarz!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy jesteście bardzo mili i dziękuję PSIOGROMNIE! ...tylko jakie wydawnictwo zechciałoby nas wydać...? Musieliby to zrobić też baaaardzo taaanio, bo ja nie mam tyle monetek...

    OdpowiedzUsuń