Parę ostatnich
tygodni minęło naszym na ganianiu po całym mieście, załatwianiu, dzwonieniu,
pisaniu, spotykaniu się i w ogóle. No bo zbliżał się termin zabawy, która już
od paru lat urządzają. Zawsze nosiła ona tytuł „Z psami pod palmami”, bo odbywała
się w miejskiej palmiarni. Ale w tym roku nasi postanowili coś zmienić i
zrobili tę imprezę w parku za amfiteatrem.
I jak już ją
prawie zrobili, to się zorientowali, ze tytuł nie pasuje. Ale stwierdzili, że
już im w temacie psów na tyle palma odbiła, że tytuł zostawią. Tym bardziej, że
już się przyjął.
Pewnej soboty
zebrali się więc za tym amfiteatrem, nastawiali stanowisk, zamontowali scenę,
naspraszali wykonawców i widownię i rozpoczęli.
I my też
rozpoczęliśmy, bo poszliśmy – no, nie wszyscy, tylko delegacja psów
schroniskowych – z nimi.
Od
dogtrekkingu rozpoczęliśmy. Parę miesięcy wcześniej nasi zorganizowali już
dogwalking – wtedy poszło w nim dziesięć par zawodników (a na parę składał się
pies i jego bezogoniasty). Tym razem na starcie zjawiło się par dwadzieścia
siedem. I poszli w las – 13
kilometrów z przeszkodami.
A w
międzyczasie zaczęły się różne pokazy i zabawy.
Najpierw
zaprezentowali się młodziutcy tancerze z grupy tanecznej „Spoko”
Potem z
widowiskiem „Country Story” wystąpił „Nikoli Teatr” z Krakowa
A jeszcze
potem były pokazy fitness i zumby
A zaraz potem
– improwizacje teatralne Inicjatywy Scenicznej „Fruuu”
Jak oni to
wszystko pokazywali, to w innych miejscach placu można było puszczać bańki…
… i pomalować
sobie twarze…
… i kupować
losy na loterii z fajnymi nagrodami…
… i na
szczudłach połazić, jak się ktoś nie bał…
… i swojego
psa zaczipować…
… i pogadać ze
zjawami i treserami zwierząt…
… i w ogóle
się wszystkiego podowiadywać na stanowisku schroniskowym.
Potem się
zrobiło groźnie, bo na łączce za sceną były pokazy tresury psów obronnych i
innych.
A potem
jeszcze wystąpił kabaret „Tiruriru”.
No i działo
się to wszystko, a w międzyczasie przychodzili na metę uczestnicy dogtrekkingu.
Bardzo wyrównane zawody to były, bo pięć par zdobyło taką sama ilość punktów i
trzeba było zrobić dogrywkę: czyli odpowiadać na pytania. Odpowiadali,
oczywiście, bezogoniaści, bo dla psów takie pytania to łatwizna.
No i wyszło na
to, że w zawodach zwyciężyła para z suczką Aichą.
Drugie miejsce
zajęła para z Kają.
A trzecie –
zespół prowadzony przez schroniskowego Batona.
Były nagrody,
gratulacje i zapowiedź rewanżu w następnych zawodach, które odbędą się już
niedługo.
Powoli zbliżał
się wieczór i rozpoczęły się koncerty zespołów muzycznych.
Najpierw
zagrała grupa „Sold”…
Potem
„Zarzycki band”…
Następnie
„Jared”…
A na samym
końcu, kiedy już zrobiło się dobrze ciemno – „Odkrywcy Nieodkrytych Lądów”.
Później to już
tylko prowadzący imprezę pożegnali się z widzami i wszystko się skończyło.
My
wróciliśmy do schroniska.
Publiczność –
do domów.
Nasi
bezogoniaści padli.
A tu jeszcze
trzeba było pozwijać, poskładać, posprzątać, pozwozić…
I zacząć
myśleć, co będzie za rok. A będzie hucznie, bo stowarzyszenie, które prowadzi
nasze schronisko, będzie wtedy obchodziło dziesięciolecie istnienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz