Dzisiaj o zwierzakach będzie trochę mniej
niż zwykle. A więcej o naszych bezogoniastych.
Tak już jest, że jak się bezogoniaści
zajmują czworonogami, to uczą się tego najlepiej w kontaktach z nami. To
ciekawa nauka – i oni, i my mamy dobre chęci; z drugiej strony oni mają
niekiedy za mało doświadczenia, a my za to mamy zęby… I to się jakoś uzupełnia
w procesie kształcenia.
Ale sama praktyka to jedno, a teoria
(proszę, jaka jestem wykształcona!) to drugie! No to nasi biorą się i za teorię.
I kończą różne szkoły i kursy.
A stowarzyszenie, do którego należą, za to
wszystko płaci! I nie żałuje grosza.
Siedziałam z Tysonem w jego kojcu i
próbowaliśmy sobie przypomnieć, jak to się nasi szkolili. Pewnie nie wszystko
sobie przypomnieliśmy, ale i tak wygląda to imponująco.
Była w
schronisku młoda bezogoniasta, która pracowała na wiatach opiekując się psami.
Jeździła parę lat do innego miasta i tam uczyła się w szkole, która nazywa się
technikum weterynaryjne, czy jakoś podobnie. Jak skończyła już tę szkołę, to
jeszcze trochę z nami popracowała, ale potem odeszła do jednej lecznicy. Za to
teraz, gdy zwierzaki od nas trafiają tam do zjaw, to ona się nami szczególnie
opiekuje.
Druga
bezogoniasta, starsza trochę, też uczy się w takim technikum, ale już w naszym
mieście. I niedługo je skończy. Jeszcze tylko jakieś praktyki jej zostały… Na
razie, bo już sporo wie, zajmuje się współpracą ze zjawami, które przychodzą do
schroniska i dba, żebyśmy w czasie choroby dostawali odpowiednie leki w
odpowiednim czasie.
A jeszcze inna
uczyła się takiego czegoś, co się nazywa groomerstwo i teraz się stara, żebyśmy
wyglądali wszyscy jak z obrazka.
Wcześniej dwaj
nasi bezogoniaści pojechali daleko na kurs, żeby się nauczyć, jak
interweniować. To znaczy, nie jak łapać bezpańskie psy, bo to już umieli, ale
jak robić to w zgodzie z prawem. Zwłaszcza tam, gdzie trzeba zabrać psa jego
pożal się Dogu, właścicielom.
Kolejny
szkolił się mocno, jak zdobywać to, co nie śmierdzi, od różnych sponsorów. Z
kim gadać, jak gadać i jak to robić, kiedy się jest wolontariuszem…
Ostatnio znów
nasi wysłali jednego bezogoniastego na szkolenie, ale tym razem długie. Będzie
jeździł wiele razy i uczył się nowoczesnej tresury i czegoś, co się nazywa
zoopsychologia. Jak z pierwszego zjazdu wrócił to miał oczy jak talerze i
stwierdził, że dopiero teraz zaczyna rozumieć psy.
No i jeszcze
nasza główna bezogoniasta i ten bezogoniasty, który prowadzi stowarzyszenie
naszych bezogoniastych. Też się szkolą. Uczą się o tych papierkach, które
trzeba zapełniać cyferkami… No, znaczy księgowości jakiejś, jakichś funduszy
unijnych, cokolwiek to znaczy… I jeszcze o tym, jak powinno funkcjonować
schronisko…
I wszyscy z tą
nową wiedzą rzucają się na nas! O matko suczko!
No to psy
patrzą i różne myśli im do głowy przychodzą.
Twix na te
nowości zareagował miną: „No co wy??!!”
Agia: „Chyba
czegoś nie rozumiem…”
Drapek:
„Poważnie??”
Raj: „Ha ha ha… hau hau hau!”
Miło
pomyśleć, że nie tylko nas się uczy, ale i nasi się uczą.
Zdjecia kradną serce :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego ♥♥♥
Dziękidziękidziękihau! Nawzajem!
UsuńNo to teraz nikt w miche schronisku dmuchać nie będzie! :D Taaaakie wykształcone to wszystko TERA BEDZIE... fiu fiu...
OdpowiedzUsuńPrzez to zdjęcie Twixa, teraz ciągle poluję żeby go wyprowadzić na spacer, bo on ma naprawdę taki... specyficzny.. wyraz pyska, że nie da się go nie lubić ;) Jeszcze nie trafiłam, bo ciągle są inne psiaki do wcześniejszego wyprowadzenia :)
Jak ktoś dmuchał dotąd, to i dalej będzie; niektórzy nie umieją się powstrzymać. Jak taki jeden z wierszyka, którego nie rozumiem:
OdpowiedzUsuńDmuchał raz żabę słomką kawałek świntucha // Dmucha ją, dmucha, dmucha, dmucha ją i dmucha // raptem - łup! z żaby się śliczna księżniczka wyłania! // A ten paskudnik nawet nie przerwał dmuchania!
A co do Twixa, to on robi taką minę tylko wtedy, gdy się go próbuje czegoś nowego nauczyć