Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 8 grudnia 2013

PO REMONCIE



Zawsze, gdy przylecę do schroniska i przywitam się ze zwierzakami, to się zaczynam rozglądać za bezogoniastymi. Nie za tymi naszymi, bo oni są tu zawsze, ale za nowymi, bo różni ciekawi tu bywają. A szczególnie interesują mnie godzinkowcy, bo oni pracują na rzecz schroniska. Pisałam już o nich parę razy – to tacy bezogoniaści, którzy narozrabiali. Takich rozrabiających zwykle zamyka się w schroniskach dla bezogoniastych, ale niektórych nie. Oni za karę muszą pracować na rzecz… Jeden dostaje pięćdziesiąt, inny sto, a jeszcze inny i więcej godzin do przepracowania. Niektórzy przychodzą odpracowywać te godziny do nas.
No to nasi wymyślili, ze ci godzinkowcy wyremontują nam kawałek schroniska, bo część z nich ma całkiem ciekawe zawody.
Hahahau! Godzinkowy zaczynali robotę, a później tajemniczo znikali. Rozbabrali podłogę w nowej wiatce – i zniknęli. Inni rozbabrali łazienki bezogoniastych – i przepadli. Jeszcze inni zaczęli przygotowywać elewacje biurowca, skuli kawałek tynku – i wszechświat ich pochłonął… A miesiące lecą!
Zobaczyli nasi, że inaczej trzeba. Bez wydania tego, co nie śmierdzi – nie da się. No więc porozmawiali z innymi bezogoniastymi, już nie-godzinkowcami – i robota dopiero ruszyła.
Na początek poszła kuchnia, w której przygotowywane jest jedzenie dla nas. Ta kuchnia nie widziała remontu od czasu, kiedy ją zbudowano, a więc od prehistorii. Ściany szare i trochę dziurawe, fragment pokryty potłuczonymi kafelkami, podłoga betonowa…  No i po remoncie efekt jest! 


Dziś wygląda tak:

Wyposażenie oczywiście trzeba zmienić, bo te obecne stoły i szafy to pamiętają jeszcze naszych psich prapraprapraszczurów. Ale najważniejsze już jest zrobione.

Potem inna ekipa bezogoniastych zabrała się za nową wiatkę i wykończyła roboty zaczęte przez godzinkowców. No i też co należy zostało wykonane. Teraz będą tutaj siedzieć te najstarsze i najmłodsze psy, zwłaszcza zimą, bo cała wiatka jest ogrzewana. 
         


Warunki, jak widać, będą mieć całkiem, całkiem…

Bezogoniastym też się coś należy. Biura, co prawda, nie da się powiększyć i dalej będą się cisnąć, za to pomieszczenia będą wyglądały tak:
          



Gorzej poszło z łazienkami. Wykonawcy gładzili ściany i gładzili, dopieszczali, pucowali, kafelki kładli z namaszczeniem, ceremonialnie, niespiesznie i nierówno… Hedar wszedł tam na chwilę, popatrzył, ogonem po tych kafelkach przejechał, zaraz go podkulił i wyszedł zniesmaczony. I zaczął narzekać, że gdyby tym ogonem przejechał mocniej, to by go sobie pokaleczył. No cóż, w sumie jednak to łazienka dla bezogoniastych, nie dla psów. A bezogoniaści, jak wiadomo, ogonami po kafelkach nie szorują.
Tylko że potem przyszła taka bezogoniasta, która się nazywa inspektor nadzoru czy jakoś tak i zaczęła bezogoniastym wytykał błędy: że to, że tamto, że krzywo… Wtedy jeden wykonawca się zdenerwował i powiedział, że w umowie nie napisano, że ma być prosto! To nawet Imbira wyprowadziło z równowagi, podszedł z tyłu do tego wykonawcy i podniósł zadnią łapę… Ale jedna z naszych bezogoniastych go odgoniła…

No ale teraz łazienki będą wyglądać tak:

           

I z korytarza zniknęła wystawka dawnych schroniskowych lokatorów. Bo i korytarz odnowiony. I wystawka też będzie, ale nowa i później… I bardziej, jak to się szczeka, estetyczna. Czy jakoś tak…
           



Wreszcie elewacja. Wiecie, jak cię widzą, tak cię piszą. Dotąd budynek z zewnątrz wyglądał nędznie. Co tu dużo szczekać – rudera. No więc wzięto się za odnawianie. I teraz możecie sobie porównać:
          




A jeszcze na dniach ma się zacząć remont ostatniej wiaty – stara siatka zostanie zastąpiona elementami z prętów – tak jak to już jest w innych wiatach…
I przyszedł wykonawca, który będzie w naszym szpitaliku kładł podłogę antybakteryjną…

Czy ja napisałam w tytule, że jest po remoncie?...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz