Zawsze, gdy przylecę do schroniska i
przywitam się ze zwierzakami, to się zaczynam rozglądać za bezogoniastymi. Nie
za tymi naszymi, bo oni są tu zawsze, ale za nowymi, bo różni ciekawi tu
bywają. A szczególnie interesują mnie godzinkowcy, bo oni pracują na rzecz
schroniska. Pisałam już o nich parę razy – to tacy bezogoniaści, którzy
narozrabiali. Takich rozrabiających zwykle zamyka się w schroniskach dla
bezogoniastych, ale niektórych nie. Oni za karę muszą pracować na rzecz… Jeden
dostaje pięćdziesiąt, inny sto, a jeszcze inny i więcej godzin do
przepracowania. Niektórzy przychodzą odpracowywać te godziny do nas.
No to nasi wymyślili, ze ci godzinkowcy
wyremontują nam kawałek schroniska, bo część z nich ma całkiem ciekawe zawody.
Hahahau! Godzinkowy zaczynali robotę, a
później tajemniczo znikali. Rozbabrali podłogę w nowej wiatce – i zniknęli.
Inni rozbabrali łazienki bezogoniastych – i przepadli. Jeszcze inni zaczęli
przygotowywać elewacje biurowca, skuli kawałek tynku – i wszechświat ich pochłonął…
A miesiące lecą!
Zobaczyli nasi, że inaczej trzeba. Bez
wydania tego, co nie śmierdzi – nie da się. No więc porozmawiali z innymi
bezogoniastymi, już nie-godzinkowcami – i robota dopiero ruszyła.
Na początek poszła kuchnia, w której
przygotowywane jest jedzenie dla nas. Ta kuchnia nie widziała remontu od czasu,
kiedy ją zbudowano, a więc od prehistorii. Ściany szare i trochę dziurawe,
fragment pokryty potłuczonymi kafelkami, podłoga betonowa… No i po remoncie efekt jest!
Dziś wygląda tak:
Wyposażenie oczywiście trzeba zmienić, bo te
obecne stoły i szafy to pamiętają jeszcze naszych psich prapraprapraszczurów.
Ale najważniejsze już jest zrobione.
Potem inna ekipa bezogoniastych zabrała się
za nową wiatkę i wykończyła roboty zaczęte przez godzinkowców. No i też co
należy zostało wykonane. Teraz będą tutaj siedzieć te najstarsze i najmłodsze
psy, zwłaszcza zimą, bo cała wiatka jest ogrzewana.
Warunki, jak widać, będą mieć całkiem,
całkiem…
Bezogoniastym też się coś należy. Biura, co
prawda, nie da się powiększyć i dalej będą się cisnąć, za to pomieszczenia będą
wyglądały tak:
Gorzej poszło z łazienkami. Wykonawcy
gładzili ściany i gładzili, dopieszczali, pucowali, kafelki kładli z
namaszczeniem, ceremonialnie, niespiesznie i nierówno… Hedar wszedł tam na
chwilę, popatrzył, ogonem po tych kafelkach przejechał, zaraz go podkulił i
wyszedł zniesmaczony. I zaczął narzekać, że gdyby tym ogonem przejechał
mocniej, to by go sobie pokaleczył. No cóż, w sumie jednak to łazienka dla
bezogoniastych, nie dla psów. A bezogoniaści, jak wiadomo, ogonami po kafelkach
nie szorują.
Tylko że potem przyszła taka bezogoniasta,
która się nazywa inspektor nadzoru czy jakoś tak i zaczęła bezogoniastym
wytykał błędy: że to, że tamto, że krzywo… Wtedy jeden wykonawca się
zdenerwował i powiedział, że w umowie nie napisano, że ma być prosto! To nawet
Imbira wyprowadziło z równowagi, podszedł z tyłu do tego wykonawcy i podniósł
zadnią łapę… Ale jedna z naszych bezogoniastych go odgoniła…
No ale teraz łazienki będą wyglądać tak:
I z korytarza zniknęła wystawka dawnych
schroniskowych lokatorów. Bo i korytarz odnowiony. I wystawka też będzie, ale
nowa i później… I bardziej, jak to się szczeka, estetyczna. Czy jakoś tak…
Wreszcie elewacja. Wiecie, jak cię widzą,
tak cię piszą. Dotąd budynek z zewnątrz wyglądał nędznie. Co tu dużo szczekać –
rudera. No więc wzięto się za odnawianie. I teraz możecie sobie porównać:
A jeszcze na dniach ma się zacząć remont
ostatniej wiaty – stara siatka zostanie zastąpiona elementami z prętów – tak
jak to już jest w innych wiatach…
I przyszedł wykonawca, który będzie w naszym
szpitaliku kładł podłogę antybakteryjną…
Czy ja napisałam w tytule, że jest po
remoncie?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz