Ze zwyczajnej
ciekawości chciałam zerknąć do bagażnika samochodu, żeby zobaczyć, co
przywieźli, ale szybko musiałam się wycofać, bo bezogoniaści kręcili się jak
wściekli i rozładowywali. I co chwilę któryś na mnie właził. Niby na ducha
nadepnąć nie można, ale to naprawdę nic przyjemnego, jak przednia albo tylna
łapa bezogoniastego przeze mnie przenika. Zaraz mam dreszcze…
Tyle zobaczyłam, że to karma.
Postałam więc sobie chwilę z boczku i
posłuchałam, co gadają. Okazało się, że przyjechali przedstawiciele takiej
witryny internetowej Tablica pl. I przywieźli nam dary: karmę, kilkaset
kilogramów. A przedtem na tej Tablicy nasi bezogoniaści bezpłatnie ogłosili
kilkanaście schroniskowych psów szczególnej troski. I prosili o adopcję. I
odezwało się parę osób z kraju, i nasi teraz z nimi rozmawiają. Ślicznie! I
jeszcze ta karma. I my się wcale nie pchaliśmy na tę Tablicę. To oni sami nas
znaleźli i zaproponowali pomoc. I akcja się udała. Dzięki!
Inne akcje też były, ale o nich niech opowie
Tyson. A ja wejdę sobie do magazynu i spokojnie przeliczę tę karmę…
No to opowiem
o akcji jednej platformy internetowej. Oni z kolei nie bardzo chcieli, żeby ich
nazwę wymieniać. Skromni tacy! No to nie wymienię. Nasi skontaktowali się z
nimi, gdy szukali sponsorów, którzy dadzą to, co nie śmierdzi, na nasz
schroniskowy kalendarz. I ci z tej platformy się zgodzili. I między innymi
dzięki nim nasz kalendarz na 2014 rok wygląda tak:
Zakupili
również leki dla naszych chorutkich. Nie byle jakie. I w dodatku drogie! Te
leki zaraz się rozeszły po naszym szpitaliku, na różne półki trafiły, nawet
fotki nie zdążyliśmy zrobić. Ale sfotografowaliśmy coś takiego.
To ponoć
ważne, przynajmniej tak mówią nasi bezogoniaści i bardzo dbają o te świstki!
Aha, i jeszcze specjalistyczną karmę przywieźli! Dziękowałem im z innymi psami
tak, że jeszcze teraz gardło mnie boli!
Nudno
byłoby, gdyby pisać o samych akcjach. Zostawię coś na potem. Zresztą, o tych
rzeczach Majka szczeka o wiele ciekawiej ode mnie. A ja oznajmię jeszcze, że
została wreszcie wyremontowana ostatnia wiata w schronisku! I już nie ma
starych, zardzewiałych siatek, o które psy całymi latami nosy i jęzory sobie
kaleczyły! Uff! Tak wygląda:
A
tak w ogóle, jak się teraz zajdzie do schroniska, to strasznie piszczy! Wiecie,
zaczął się ten okres, kiedy suczki się mnożą. I te bezdomne, i te domowe. Te
bezdomne chowają swoje małe po różnych kątach i niełatwo je znaleźć. A te
domowe nie bardzo mają gdzie potomstwo ukryć, więc bezogoniaści zabierają
maluchy i – gdzie popadnie. Czasem zresztą łącznie z psią mamusią.
Ot,
że dwa tygodnie temu pan stróż robił któryś tam nocny obchód i przy bramie
znalazł świąteczny prezent w postaci Ulany przywiązanej do furtki i jej małych:
Waseli, Kany i Saszy. Te z kolei leżały w kartoniku.
Teraz
cała rodzinka siedzi u nas i czeka na nowych miłych, dobrych, uczynnych,
kochających, odpowiedzialnych… A tym szacownym obywatelom, którzy zostawili
swoje psiaki pod schroniskiem, składamy serdeczne wesołych świąt!
A
nieco wcześniej, ciemną nocą, na obejście w podmiejskiej dzielnicy wkradł się
ktoś z pakunkiem. Pakunek zostawił i noga! Rano właściciele posesji znaleźli
kartonik, a w nim, a jakże, trzy maluchy, kundelki miesięczne. Abota, Katrin i
Bacha.
I
powiększył nam się stan szczeniakarni.
Z
niedalekiej wsi przyjechała Tosia, kundelka może dwumiesięczna. Porzucona i
podrzucona, oczywiście!
A Dawę wraz z
Badią i Rabiną znaleziono w lesie niedaleko schroniska. Bały się maluchy
okropnie, więc nie rozlazły się i siedziały razem. Całe szczęście! Teraz dalej
siedzą razem. I może szczęście ich nie opuści.
Chyba
nie wymieniłem nawet połowy szczeniaków, którym bezogoniaści zafundowali
bezdomność tylko w ciągu ostatniego miesiąca i które trafiły do schroniska. Bo
są jeszcze… Aha, wraca Majka!...
Skończyłam liczyć. Tej
karmy od Tablicy pl. Jest osiemset kilo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz