Chwalić się nie lubię. Tylko więc szczeknę,
że… Albo nie. Jeszcze sobie pomyślicie, że właśnie się chwalę! Już lepiej, żeby
Tyson opowiedział, co się ostatnio działo w schronisku…
Trochę się
działo, nie za wiele. Nasi bezogoniaści byli w tym takim najważniejszym
urzędzie w mieście i opowiadali, jak my tu sobie w schronisku żyjemy. Sporo się
nagadali i wszyscy byli zadowoleni. I tam się nasi dowiedzieli, że przyszły
wyniki kontroli, co to była w schronisku. Bo była. Parę miesięcy temu. Z tego
no… Majka, jak to się nazywa?... Aha, z ministerstwa. Cały miesiąc ta kontrola
siedziała i nasi mówili, że sprawdzała wszystko, co się da! A nieprawda! Mnie
nie sprawdzali, a dałbym się!...
W każdym razie
to ministerstwo napisało, że wszystko jest w porządku, że niczego nie znaleźli…
Majka, a czego oni właściwie szukali?... Yyyy… Ale to znowu nieprawda! Bo ja
zrobiłem dziurę w całym kocu i oni jej nie znaleźli… No tak, ale u mnie nie
szukali…
Dobra, to w
sumie mniej ważne. Dla mnie najważniejsze było to, że poszedł do adopcji Mambo.
Polubiłem szczeniaka, chociaż siedział u nas krótko.
Kundelek,
roczny może, ale jaki mądry! Ile razy mnie widział, to siadał, pyszczek
otwierał i zamierał. A jak go po dłuższej chwili odtykało, to piszczał tym
swoim cienkim głosikiem: Amstaf!... Amstaf prawdziwy!... Niby szczeniak, a
prawdziwego psa poznać potrafi! No to spacerowałem po kojcu w tę i we w tę…
Niech sobie mały poogląda.
I przyszli
tacy młodzi bezogoniaści, całkiem w porządku z wyglądu, i adoptowali go. Będzie
mieszkał w bloku. Może nas tu kiedyś odwiedzi. Chciałbym…
Czekaj, Tyson, teraz ja! Pisz na razie to,
co ja dyktuję. Swoje dokończysz potem… Niech no sobie na tej twojej budzie
przysiądę wygodnie… Dobra, jedziemy!... No więc, jak wspomniałam, daleka jestem
od chwalenia się, ale ostatnio zrobiłam dokładną kontrolę na blogu i…
Ooo, ślicznie!
Siedź sobie na tej budzie, gap się na księżyc, natchnienia szukaj i dalej warcz
sobie swoje. A póki mi przez ramię nie zaglądasz, ja będę pisał swoje.
Właściwie to
na samym początku powinienem o tym napisać. Poszedł do własnego domu Toffin!
Nasiedział się, stary, w schronisku parę lat, pisaliśmy tu o nim nieraz… Parę
miesięcy temu poszedł na dom tymczasowy i całkiem nieźle tam miał. Ale dom
tymczasowy, nawet najlepszy, to jednak nie to, co własny dom i właśni
bezogoniaści.
No i trafiło
się, że jedni tacy, już w słusznym wieku, postanowili go adoptować. Wcześniej
mieli już jagd teriera, podobno podobnego do Toffina, ale odszedł – starutki
był. Nawiązali kontakt z naszymi, odwiedzili Toffina i przypadli sobie do
gustu. Mieli się spotkać parę razy, ale skończyło się na dwóch. I on, i oni nie
mogli się doczekać, żeby razem zamieszkać. Pewnie dobrze mu tam będzie, jak się
już przyzwyczai do nowego miejsca.
A właśnie,
muszę szczeknąć Majce, żeby skoczyła i zobaczyła, jak mu tam…
I jeszcze
Jango znalazł sobie dom. To z kolei kundelek, ale też już starszy – ma z osiem
lat. Przyprowadzili go do nas policjanci. Ktoś go na jednym osiedlu przywiązał
do drzewa i zwiał.
Bardzo był
przestraszony, jak tu siedział. Ledwo się odważał pysk otwierać. No więc
niewiele o nim właściwie wiem. Za to do bezogoniastych lgnął. Widać było, że
domowy pies. Miał dom, pewnie całe lata. I nagle nie miał już domu… Chyba nawet
nie wiedział, dlaczego… Ale teraz ma już nowy. Szczęście, że nie siedział tu
długo. Bo schronisko to było nie najlepsze miejsce dla niego…
Nawet nie
wiem, kto go adoptował. Akurat ucinałem sobie drzemkę, kiedy go zabrali. Może
Hedar albo Imbir będą wiedzieli, ale oni się ostatnio nie pokazują. Chlapa się
zrobiła, no to wyłażą z biura tylko na siku i zaraz gonią z powrotem.
W ogóle
ostatnio jest dobry czas dla starych psów. Bo poszedł też Falkon. Siedmioletnia
włochata przytulanka. Kundel, oczywiście. Tułał się po ulicach, póki go ktoś
nie zgłosił i nasi nie przywieźli. Jakieś trzy tygodnie temu.
Też domowy
psiak. Jeden z tych, dla których nie ma życia bez bezogoniastych. Jak tylko
któryś wszedł do jego kojca, to zaraz tulił się do niego… E tam, tulił! Wciskał
się po prostu. I nie chciał się odkleić. Innych psów chyba trochę się bał. Ale
na szczęście znaleźli się bezogoniaści, tacy w średnim wieku, i adoptowali go.
Będzie mieszkał w domku. I dobrze… Co?...
Nic, pytam, czy nadążasz. Nie za szybko
dyktuję?... Dobra. No to podsumowuję: napisaliśmy więc – wpierw, przez pół
roku, Cygan, a potem ja - trzysta postów! Ten właśnie jest trzechsetny! Łatwo
obliczyć: trzysta postów, po dwa w tygodniu, to daje sto pięćdziesiąt tygodni!
Prawie trzy lata pisania. Nie, żebym się chwaliła, ale dobrze, jeśli będziecie
wiedzieli.
No, żeby było po sprawiedliwości, to trzeba
dodać, że parę postów napisał też Tyson. I że tak właściwie, to od dłuższego
czasu to on pod moje dyktando stuka w klawiaturę, bo ja nie mogę. Z wiadomych
przyczyn. I czasem jeszcze jeden sierściuch… Ale on nie chce, żeby go wymieniać
z imienia. Boi się, że nie znajdzie sobie domu. Kto by chciał wykształconego kota?
Podobno dzisiaj wykształconym nie najlepiej się żyje. Można by z tym
dyskutować, ale po co. Wolno każdemu mieć własne zdanie.
I to tyle. Jeśli o tym jubileuszu wspominam,
to tylko z kronikarskiego obowiązku, naprawdę.
Tyson, kończymy. Wyłącz kompa…
Już, zaraz…
Poleciała. Ta,
co się chwalić nie lubi. Ale jak ją chwalą, to lubi, czemu nie! Więc jak ją w
komentarzach pochwalicie, to pewnie będzie zadowolona.
No, o mnie też
możecie wspomnieć. Co to ja, gorszy?
oh kochana,to wspaniały kawał roboty!!na pewno miło gdy ktoś pochwali,ale z drugiej strony nie robisz tego dla pochwał tylko dla tych oczu wpatrzonych,dla ogonków merdających:)ludzie zagonieni,wpadaja na kilka minut,poczytaja,lecą...ważne sa efekty,Twoja praca daje nam-czytelnikom tyle emocji!:)cudownie, że tylu znalazło domek,oby na zawsze-kibicuje!pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńŚliczne dzięki! Skoro naprawdę tak myślisz, to jeszcze trochę popiszę. Dla tych wpatrzonych i merdających... I dla czytających też.
UsuńPozdrawiam!
Popisz,popisz Maja ja od pol roku wchodze prawie codziennie a moze z 2 razy komentowalam,nie myslalam ze to moze motywowac,sprawic radosc,wybacz:)slalam zawsze w duchu zyczenia i kibicowalam merdajacym!wiec czekamy!Anette
UsuńMajki nie ma. Poleciała. To ja, Tyson, Ci odpowiem. Czytaj dalej. I innym powiedz, żeby czytali też. To nam się tu będzie lepiej pisało. To na razie!
Usuń