Oczami Bezdomnego Psa

niedziela, 23 grudnia 2012

Bezogoniaści, tym razem ci młodzi i bardzo młodzi, znów stanęli na wysokości zadania.
Skończyła się akcja zbierania dla nas karmy, którą prowadziliśmy w szkołach. Nazywała się, jak co roku, „Psu na budę”, ale tym razem miała formę konkursu. No i przedstawicieli trzech szkół, które zgromadziły karmy najwięcej, nasi bezogoniaści zaprosili do schroniska.
Niektórzy przyszli trochę wcześniej i trafili na straszny młyn. Akurat odbywały się u nas szczepienia zwierząt, a w dodatku zaczął przeciekać dach w jednej z wiat, więc nasi mieli pełne ręce roboty. A inni byli na interwencjach, a jeszcze inni robili fotki nowym psom i tymi gośćmi, którzy przyszli wcześniej nie miał się kto zająć. Próbowałam ja, ale chyba nie zrozumieli moich intencji. Chodzili po schronisku, a ja z nimi. Chciałam im pokazać trzecią wiatę, bo w pierwszej były te szczepienia, a w drugiej – ten cieknący dach. No to zabiegłam im drogę, szczeknęłam parę razy, żeby wskazać kierunek, a oni wtedy popatrzyli tak nieufnie i boczkiem, boczkiem, szerokim łukiem, obeszli mnie i poszli gdzie indziej. No to odpuściłam i wróciłam do biura.
Ale potem już było jak należy: były podziękowania, wręczenie pamiątkowych statuetek i dyplomów, dziennikarze z gazety zrobili zdjęcia i już na drugi dzień ukazał się w prasie opis tego wydarzenia.
                       
Jak ci goście wychodzili, to wszystkie psy w schronisku zaczęły wyszczekiwać podziękowania. Chyba zrozumieli,  co szczekaliśmy, bo się uśmiechali idąc do bramy.
Wszyscy tu w schronisku – i my, i nasi bezogoniaści – byliśmy mile zaskoczeni, że tyle szkół wzięło udział w naszej akcji. No bo żywność dla zwierząt schroniskowych zbierano w dwudziestu dziewięciu szkołach! To jest coś! W porządku bezogoniaści!

Ale to nie koniec miłych wydarzeń. Pisałam już na blogu o bezogoniastym, który chciał adoptować Harry’ego (to taki husky). Chodził do niego długo, zabierał na spacery, poznał ze swoją bezogoniastą i w końcu wziął Harry’ego do domu. I odprowadził parę dni potem, bo Harry skoczył na tę bezogoniastą i ugryzł ją… Winy psa w tym nie było, ale…
                       
Myśleliśmy, że to koniec, ale okazało się, że nie. Minęło parę miesięcy i ten bezogoniasty znów zaczął przychodzić do Harry’ego. Ta jego bezogoniasta też. Posiedzieli w domu, pogadali, zastanowili się – i postanowili spróbować jeszcze raz. Bo nie mieli spokoju, bo sumienie ich gryzło…
No i są w schronisku dwa albo trzy razy w tygodniu. Bezogoniasta przestała się bać Harry’ego, a on na nią nawet nie warknął, przeciwnie – cieszy się na jej widok i pokazuje to, jak tylko umie. Będą się spotykać dodatkowo z treserem, pracować, a potem, może za tydzień, może za dwa…
Trzymalibyśmy za nich kciuki, ale psom to jakoś nie wychodzi, więc tylko popiskujemy zawsze, gdy ich widzimy: oj, żeby się udało!...

I jeszcze jedna miła niespodzianka. Też już trochę wiecie na ten temat. Tym razem chodzi o młodą amstafkę, Drakę.
                      
Ją z kolei chciał adoptować inny młody bezogoniasty. I on przychodził do niej długi czas, poznawał psa, zaprzyjaźniał się z nim, a jednocześnie przekonywał swoich rodziców, by się zgodzili przyjąć ją do domu. No i zgodzili się. Tylko że gdy Draka pojawiła się w mieszkaniu, cos się odmieniło. Matka tego bezogoniastego wystraszyła się jej i to tak bardzo, że… No, krótko mówiąc, Draka jeszcze tego samego dnia wróciła do schroniska.
I znowu minęło kilka tygodni. Pewnego dnia patrzymy – młody bezogoniasty wraca! Jakoś przekonał matkę. Chcą spróbować jeszcze raz. Tylko tym razem ta matka też będzie przychodzić do schroniska i przyzwyczajać się do Draki. Jeszcze nie zaraz, bo choruje, ale już wkrótce. No i jest szansa, że tym razem się uda. Tak sobie myślę, że… Tfu, żeby nie zapeszyć, nic już więcej na ten temat nie szczeknę.

Jeszcze tylko komiks zamieszczę, śliczny jak nie wiem co! Tę bajkę narysowała suczka podpisująca się pseudonimem Edyta Piosik. Miłego oglądania!

aby powiększyć kliknij na obrazek lub najlepiej otwórz w nowej zakładce




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz