Oczami Bezdomnego Psa

środa, 9 października 2013

JEDNA NIEZWYCZAJNA BEZOGONIASTA


- Tyson, czemu bezogoniaści tak się kłócą?
- Nie kłócą się, tylko dyskutują – mruknął Tyson z godnością i spróbował się ugryźć w ogon.
- Jak zwał, tak zwał! O co im chodzi?
- Jakiegoś maila dostali – warknął i znów spróbował się ugryźć, tym razem wykręcając się w drugą stronę.
- A bo to mało maili przychodzi do schroniska? Co w tym akurat było takiego szczególnego?
- Nie wiem – i tu wykonał kolejną próbę odgryzienia sobie ogona.
- Przestań się wiercić, amstafie! Rzep ci się przyczepił?
- Nie. To gimnastyka. Dawno nie byłem na spacerze i zastałem się.
- No dobrze, ale na chwilę przestań i szczekaj jak pies, szczegółowo. Naprawdę nie wiesz, o co w tym mailu chodziło?
- Ano, nie wiem. Ktoś chce pomagać, a nasi nie chcą przyjąć tej pomocy… Jakoś tak, zdaje się.
- Coooo? Pomocy nie chcą przyjąć? Nie przesłyszałeś się?
- Oj, Majka, dałabyś spokój. Leć sama do biura i posłuchaj, zamiast przeszkadzać. Tobie już kondycja niepotrzebna, ale mnie tak.
Odwrócił się i wskoczył na budę. Potem zeskoczył. I wskoczył. I zeskoczył. I…
Przeniosłam się do biura. A tam bezogoniaści dyskutowali. I jedni byli oburzeni, a drudzy się śmiali. A jeszcze inni kręcili głowami. Zanim zdążyłam się zorientować, o co chodzi, nasz bezogoniasty, ten od komputerów, zdenerwował się i krzyknął, żeby wreszcie ustalić, co ma odpowiedzieć na tego maila. No to inni jeszcze trochę pogadali i ustalili, że trzeba bezogoniastej, co napisała maila, podziękować i pomocy nie przyjąć, bo to byłoby nieetyczne. I zaproponować jej, żeby raczej zgłosiła się do wolontariatu, bo psy przede wszystkim potrzebują kontaktu z człowiekiem, a schronisko cierpi na brak wolontariuszy. Albo niech jakieś zwierzę adoptuje wirtualnie. Albo niech wpłaci pieniądze na którąś z naszych akcji, na przykład na „Zbiórkę na Burka”…
No i nasz bezogoniasty pisał, a ja zerkałam na ekran i kawałki tego dyskusyjnego maila udało mi się przeczytać. Taki był:

Witam serdecznie :)
Chciałabym dać WAM, zwierzakom... coś od siebie. Wiem, największym szczęściem jest nowy, dobry dom, ale ja go dać niestety nie mogę. Wynajmuję tutaj mieszkanie, sama jestem "znajdą" z daleka, ale pokochałam Zieloną Górę, a zwierzęta kocham i szanuję od zawsze...
[…] jestem bardzo sercem z WAMI. Z tym, co robicie dla zwierząt, bo czasem, bo... często zwierzę jest bliższe niż człowiek.
[…]
Taki mam pomysł, aby każdy z odwiedzających mnie klientów przyniósł ze sobą karmę, albo koce, albo choćby stare ręczniki. Może smycze z obrożami… Wszystko to na rzecz schroniska w Zielonej Górze. […] Tutaj dobre chęci się liczą!! Nie będę szacować  wartości przekazanych „darów” – KAŻDY, kto przyniesie cokolwiek dla zwierząt - z poniższej listy - zostanie obdarowany RABATEM (30zł) na usługi w moim wykonaniu.
- co najmniej puszka karmy dla psów lub kotów;
- materiały: stara pościel, ręczniki, koce
- Akcesoria: smycze, obroże, kagańce, szelki dla psów lub kotów.
[…]
Mam nadzieję, że poprzecie mą inicjatywę. Jeśli tak, to pomożecie i mnie... poczuć się może troszkę lepszym człowiekiem...
[…]

Było tam jeszcze więcej, ale albo nie zdążyłam przeczytać, albo nie zrozumiałam… I w ogóle nie rozumiałam, o co chodzi. Bezogoniasta chce pomagać. Jak jej klient przyniesie coś dla psów, dostanie rabat. Co to rabat, to akurat wiem: nasi, jak coś dla nas kupują w sklepach czy hurtowniach, to wszędzie starają się o rabaty… A ta bezogoniasta? Jak daje rabaty, to chyba też ma sklep jakiś… No to czemu nie przyjąć pomocy od właścicielki sklepu?
Przeniosłam się między wiaty poszczekać z innymi psami. Przekazałam im treść maila i pytam, co one na to. Gorm, który w schronisku jest od niedawna, zaskoczył mnie przenikliwością.
           
Pomyślał, ogonem machnął i warknął:
- Wiesz, Majka, jak ta bezogoniasta chce dawać rabaty na swoje USŁUGI, to ona nie ma sklepu. Raczej jakiś zakład usługowy. Może jest zjawą, tak jak ci nasi i robi usługi medyczne… Albo ma psi salon piękności i strzyże psy… albo bezogoniastych. Albo coś podobnego, rozumiesz…
- Chyba masz rację, Gorm. Ona jest właścicielką zakładu usługowego. Ale dlaczego przyjmowanie pomocy od właścicielki jakiegoś zakładu miałoby być nieetyczne?
- A nie napisała w tym mailu, kim właściwie jest? – wtrącił się Herbi. (Ciekawy psiak, później o nim napiszę.)
           
- Niby napisała, ale nie zrozumiałam… To było coś… jakieś… proste…
- Proste, a ty nie zrozumiałaś? – zdziwił się Gorm.
- Nie, było trudne, tylko w nazwie było coś prostego… Zaraz, niech sobie przypomnę… Prosta tu… prosty tam… Niech to kleszcze, nie pamiętam…
- Nieważne – zaszczekał Tyson ze swojego kojca. – Jak bezogoniaści stwierdzili, że nie przyjmą od niej pomocy, to nie. Oni wiedzą, co robią.
           
- Ale z drugiej strony, kim by tam ona nie była, wszystko jedno. Nam przecież obojętne, kto nam pomaga dobrze zjeść, lepiej mieszkać czy się leczyć, nie? – wtrącił swoje trzy grosze Pajk.
          


No i rozszczekało się schronisko. Jedne psy uważały, że pomoc trzeba było przyjąć, inne – że przeciwnie… Nawet sierściuchy z kociarni wymiaukiwały własne zdanie. Podzieliły się zwierzaki na dwa tak samo liczne obozy…
A ja słuchałam i cały czas zastanawiałam się, kim właściwie jest ta bezogoniasta. Można by spytać pana stróża, on by wyjaśnił, ale akurat był na chorobowym. A ten, co go zastępuje, z nami nie rozmawia…
No i sama nie wiem. Pomóżcie…


10 komentarzy:

  1. hahaha :D dobre :D proste tu, proste tam, rokokowa kokota ;)

    Trochę przekombinowane. Ona da zniżkę 30zł, a klient przyniesie puszeczkę karmy za 3zł. Nie lepiej, żeby ona przekazywała nawet 15zł od usługi na jakiegoś Burka? ;) No i lepszym człowiekiem można też być anonimowo... Jeszcze by brakowało, gdyby w miejscu wykonywania usług, wywiesiła sobie "częśc dochodów przekazuję ZIELONOGÓRSKIEMU SCHRONISKU DLA ZWIERZĄT, ul. Szwajcarska....." Reklama by była!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że zabrałaś głos.
      Cóż, bezogoniaści mają różne pomysły... Ta bezogoniasta miała akurat taki. I jakoś tutaj wszyscy nie podejrzewamy ją o złe intencje. Jeśli da rabat 30 zł za puszeczkę 3-złotową, to jej ryzyko. Ale może ona ma samych bogatych klientów, którym byłoby wstyd przyjść z taką puszeczką?... Tego nie wiemy.
      A że woli pomagać przekazując dary rzeczowe, a nie gotówkę, to też chyba ma jakiś powód - ot, na przykład brak konta bankowego. Wciąż są bezogoniaści, którzy go nie mają. Bez niego da się żyć. Psy żyją i nie narzekają...
      A gdyby sobie wywiesiła taką wywieszkę w miejscu pracy, to co by się stało? Że akurat w takim miejscu? Cóż, a czy my wiemy, kto przekazuje na schronisko 1% podatków? A może wśród tych darczyńców są jacyś gangsterzy z dobrym sercem i dają nam brudne pieniądze? jaka różnica? Taka tylko, że ci ewentualni gangsterzy robią to całkiem anonimowo, a tamta bezogoniasta napisała, że działa w sektorze usługpwym.
      Ciężka sprawa. Dalej się tu wszyscy spieramy...

      Usuń
  2. co to znaczy złe intencje?i czy te złe są gdy ktoś wywiesi "część dochodów przekazuję ZSdZ" w miejscu sprzedaży? nie wydaje mi się...zwłaszcza że powszechnie JUŻ jest na to zgoda i widziałam taki napis np. w słodkościach zielonogórskich. na miejscu tej pani byłoby mi naprawdę przykro, że chcę pomóc, a węszy się podstęp. prawdopodobne jest wielce (znam ze swojego doświadczenia i obserwacji innych), że to jest pierwszy pomysł na jaki wpadła. Mogła nie dawać rabatu, ale może miała nadzieję, że zwiększy to jednak dary!Może wystarczyło się spotkać osobiście, bo z pisania czasem same niedomówienia..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Część naszych zwierzaków główkuje podobnie... Choć nie wszystkie, oczywiście.
      A co do spotkania osobistego, to raczej nie; ta bezogonista, zdaje się, tego nie chciała...

      Usuń
  3. to ja się wypowiem raz jeszcze. Bo mi wcale nie chodziło, że to źle, że ona chce pomóc. Jakoś się może niezdecydowanie wyraziłam.

    Na miejscu schroniska, nie obchodziłoby mnie skąd i za co są te pieniądze. Jaką my mamy pewność faktycznie kto wpłaca czy daje karmę? Można wysłać anonimowo karmę i zostanie ona zjedzona ze smakiem. Chyba żaden pies się nie zastanawia, za jakie pieniądze została kupiona.

    Nie ma potrzeby dumać czy to przyjąć dary od tej Pani czy nie. Trzeba PRZYJĄĆ i już. Nie ukradła ta Pani tych pieniędzy. Ludzie przychodzący po usługi nie przyszli tam z musu, tylko z własnej nieprzymuszonej woli. Wyszli zadowoleni, niechże w takim razie to zadowolenie się rozchodzi po zwierzakach też!

    A i tak Pani poczuje się, że jest Dobrym Człowiekiem, może przez to Jej też się w jakiś sposób pomoże, dowartościuje. I najważniejsze, że zwierzaki zyskają!

    Gdyby to wszystko wysyłała pocztą bez powiadamiania kim jest, to by i rozterek nie było... Więc może myślmy, że nie wiemy któż to jest :) Mail niech pójdzie w zapomnienie, albo niektóre akapity. Niech zostanie w takiej formie, w jakiej Majka to tutaj umieściła, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasno to wszystko przedstawiłaś. Zaraz przeczytałam Twój komentarz zwierzakom i ze dwie godziny go przeżuwały (razem z suchą karmą). I tym razem większość soię zgodziła z tym, co napisałaś. Sonia szczeknęła wprost: "Chcą dać, to brać!". Ale po chwili rozjazgotał się staruszek Czaruś, że on cały czas siedzi w biurze, słucha, co bezogoniaści mówią, więc wie lepiej! "A oni gadają, że to nieetyczne! Że są środki rządne i nie-rządne. Jak rząd daje - to brać, to etyczne. A jak nie-rząd daje - to nie brać, bo nieetyczne!"
      I tu zgłupieliśmy, bo wiemy, że rząd daje mało co albo nic. A ci, co dają, to przecież nie rząd, tylko zwykli bezogoniaści. A ta bezogoniasta, co chciała dawać, to też zwykła taka, chociaż niezwyczajna... Aj, zaplątałam się...
      No w każdym razie coś chyba z tą etyką jest nie tak... Ale ciężko nam zrozumieć, co właściwie...

      Usuń
    2. Czaruś jest staruszkiem, który głównie będzie na nie, już ja znam Czarusia :D On mi przypomina takiego garbiącego się, wysuszonego starszego pana z laską, którą wygraża na prawo i lewo ;) Nieważne że byłoby lepiej - NIE i już :D

      i niech się Czaruś nie obraża, bo Czarusia UWIELBIAM. Zresztą wystarczy przy nim kucnąć a on już się tuli...

      Powtarzam - ukradzione? Nie. Pani sama się zdecydowała na takie usługi, a może potrzebuje potwierdzenia, że jest Dobrym Człowiekiem. Mamy jej powiedzieć 'paaani, niech pani zacznie grzyby zbierać albo co, bo to co pani robi, to niee...'. No szczera jest (nie)stety. Jak całkiem nie będziemy od niej pomocy, to znaczy, że Pani zła jest? Nie sprzedaje dzieciom tego co nie wolno pod szkołą...

      Albo może się powie, aby starała się o specjalistyczne karmy? Zniżka 30zł a za to mała puszka chociaż karmy dla chorego psiaka. Może wtedy rozterki będą mniejsze? Może Czaruś dostanie dzięki Niej kocyk i przestanie mieć wątpliwości ;)

      Kto będzie wiedział, że jakaś rzecz jest od tej osoby akurat. Zapomnijmy o tej Pani, niech będzie po prostu Basią, Kasią albo Tereską Kochającą Zwierzaki :)

      Usuń
    3. ... a na to Czaruś szczeknął, że jak on jest malutki i stary, to zaraz niektórzy myślą, że mózg ma też malutki i wiekiem zlasowany! A on swoje wie i już! Tak szczeknąŁ! I że jeszcze pokaże! Ale się nie obraził, tylko się wściekł jakby... I zaczął szukać laski, żeby nią pomachać. Ale jak znalazł jedną laskę, to się zaczął do niej od razu tulić!
      Zwariować można!
      I kto zrozumie Czarusia?

      Usuń
  4. Majka, Ty czasem tak piszesz, że myślisz, że wszyscy zrozumieją. Ja, na ten przykład( i naprawdę nie naciągam), pomyślałam o badaniu na prostatę. świat jest przedziwny.

    OdpowiedzUsuń